Ergan Ergansson był coraz bardziej zły. Brakowało jedzenia, brakowało odpoczynku. Narzędzia Galeba były uszkodzone, skaveny znowu zaatakowało, a do tego rzemieślnik nie mógł normalnie utrzymać narzędzi w rękach ani naprawić zepsutej protezy. Jego składniki chemiczne do pracy jak i proch musiał wyrzucić już trzy dni temu ponieważ zamokły. Dodatkowo miał coraz mniej sił i słaniał się na nogach. Jego towarzysze byli w podobnym stanie a nawet gorszym. Wszystko to wkurwiało krasnoluda na potęgę. Pomoc Dirka przy schodzeniu w dół wcale nie została miło przyjęta przez Ergana. Rzemieślnik skwasił się i oglądał się cały czas za siebie. Thorgun został... Ach gdyby tak zarządzili atak a nie odwrót. Myśli Ergana stały się bardzo ponure, wręcz przerażające dla przeciętnego khazada. Rzemieślnik czekał tylko na rozkaz do ataku, miał dość uciekania przez zawszonymi śmierdzącymi szczurami. Nigdy wcześniej w swoim życiu Ergansson nie był tak bardzo głodny jak dziś a głód miał się jeszcze pogłębić. Krasnolud widział tylko jedno rozwiązanie tego problemu. Słysząc słowa Thorina, rzemieślnik odparł nawet z odległości.
-Ja też idę... Jestem średnio ranny... poradzę sobie po prostu jestem śpiący. Walka mnie rozbudzi...
Cokolwiek odpowiedzieli by towarzysze, Ergan i tak miał zamiar ruszać z nimi do walki. Nagle ranny na lewym ramieniu, dziurawy bok, rozcięta twarz, przebite udo, zmęczenie i wyziębienie ustąpiły jakiemuś dziwnemu zewowi. To był głód...
Ostatnio edytowane przez blackswordsman : 22-11-2014 o 20:19.
|