Coś wyraźnie Oswaldowi szczęście nie sprzyjało...
Może innym również, ale zdecydowanie Oswalda w tym momencie interesowała tylko i wyłącznie jego osoba. Jakimś cudem udało mu się zniknąć z oczu przeciwnikom i zamierzał to wykorzystać na tyle, na ile mu się to uda. Miał zamiar leżeć, zwinięty w kłębek i cierpieć w milczeniu. Ewentualnie - gdyby zamieszanie bitewne nieco się oddaliło - wypełznąć z wykrotu i zanurkować w krzakach kilkadziesiąt metrów dalej.
Gdyby w międzyczasie udało mu się nieco opatrzyć rany... Wtedy by był niemal zadowolony. |