Stanisław Nowicki
- Faktycznie dawno się nie widzieliśmy... - Stasiek uścisnął Twardemu rękę jakby właśnie ubili świetny interes. W myślach zaś walczył z chęcią ucieczki. I analizował jak bardzo będzie musiał przytrzymać przed rzuceniem się na wojskowego z Briggs Stefana i Samuela. I którego bardziej. Ale na szczęście na miejscu jest i pan Vilmund- - Ale to była niezapomniana przygoda. Taki kulig w Briggs nie zdarza się często - uścisnął bardzo mocno dłoń i Stanisław poczuł ukłucie we wewnętrznej stronie dłoni
- Kullig? - zapytał Raven
- Taka piastańska zabawa z sankami...Stach tak się wywalił, że do dziś ma blizny - poklepał go po plecach
- Tak, tak to była... ostra jazda. Głupia sprawa... Cóżze sprowadza z Briggs? Myślałem, że generał Armstrong nie daje łatwo przepustek.
- Sam na jej rozkaz sprzedawałem, zaklinam się na miłość do mego świętej pamięci brata - uderzył się w pierś, a po policzku pociekła mu łza - Wina, grappy? - zapytał Raven
- Olaboga! - zawołał Nowicki w przebraniu Radziwiłła. - Ech, a rosłem wśród opowieści jakie to Amertis wspaniałe, a teraz takie rzeczy się dzieją. Tak to jest jak najwyższe stanowiska otrzymują niewłaściwi ludzie
- Grappę i może anchois... panu Stanisławowi smakowały moje Minogi... kiedyś muszę go zaprosić na łańcuchów. Pana ravena też.. Mam tam Podziemnne stawy, gdzie je hoduję –Twardy dalej się uśmiechał.
- Niezapomniane rybki... - uśmiechnął się Piastiański alchemik. Zapanował nad grymasem strachu. Podtapianie wśród podgryzających cię ryb ciężko wymazać z pamięci
-Zaskakujące, że ci przyjacielu udaje się je hodować takie duże w warunkach jakie serwuje Briggs
- O kogo znowu sprowadzałeś do pokoju weszła wysoka, kótko ostrzyżona dwudziestolatka o ciemnej cerze i w grubych okularach
- To moja córka Angelique Raven - powiedział Raven. -Przelewam Krew i pot, aby je utrzymać - Twardy się uśmiechał -Godne uznania takie poświęcenia, stary przyjacielu. - skwitował Stasiek. Potem podszedł do Ravenównej i nachylił się by ucałować jej dłoń jak na gentelmana przystało
Dziewczyna przyglądała mu się ostentacyjnie:
- Z tobą jeszcze nie spałam, ale nic do stracenia. Ciao, zmykam na orgię - wybiegła z pomieszczenia , puściwszy dyskretnie oko do Stanisława - [i] Córuś [/u] - zawołał z irytacją Przepraszam, ale od śmierci jej matki ona taka jest. Udaj taką... no wie pan. Chciałem ją posłać do wojska, ale jaj pomyślę co taka Armstrong mogłaby jej zrobić...
- Rozumiem obawy względem Armstrong. I cóż... znam parę dzieciaków, które w pewnym wieku robią się... trudne. Wołają o miłość i zrozumienie jednocześnie robiąc ci na złość i kopiąc... Ale większość z tego wyrasta. Podobno... - podjął się dyplomatycznej wypowiedzi mając przed oczami Stefka. Czy dałoby radę jakoś dzieciaka odesłać, schować? Byleby tylko nie nadział się na Twardego
- Czy dużo czasu zostało do kolacji? Słyszałem, że macie interesującą kolekcję panie Raven. To czy byłaby szansa obejrzeć przed kolacją... -spytał Stasiek. Dyskretnie potarł wierzech dłoni jakby strzepywał z niej kurz. Skąd to swędzenie?
- Tak, ja zawsze byłem tym młodszym z rodzeństwa, czterech braci i trzy siostry a jestem ostatni... jak tam pana bracia? i siostra? Ta ruda, co nie?
- Ach, zaraz podam. A moja kolacja, chodźcie – Raven pokazał, aby poszli za nim- Większość dawnej rodziny zerwała ze mną kontakty po tym jak dostałem spadek po ojcu Radziwille
- Z rodziną najlepiej się wychodzi na zdjęciu mój drogi. A jeśli chodzi o upodobania pani generał, to ona uwielbiała zaciągać do lóżka nowożeńców, aby zrobiwszy im zdjęcia, wysyłać je do ich ukochanych.... choć bardziej lubiła niewinne dziewce. Pamiętasz panie Stanisławie ten domek w lesie? Miles właśnie tam sprowadzał jej dziewczęta, które wykorzystywała. Dwie nawet znalazł schronienie w mojej rodzinnej siedzibie. Teraz ma taką kumpelę, Izumi Cutis, taką Karczmarkę co adoptowała dzieci. I ona zabiera te dzieciaki do lasu - Twardy zamilkł.
Raven skrył twarz w dłoniach - Krzywdzenie dzieci... za Bradleya było to niewyobrażalne. Trzeba to powstrzymać! Pomoże pan? - Raven spojrzał Stachowi w oczy
-Postaram się zrobić co się da jak już pójdę do wojska. Chcę działać dla dobra ludu jak Bradley. A w Centrali bardziej doceniają ludzi utalentowanych. Dlatego ani ja ani pułkownik Twardy się nie wybiliśmy w ojczyźnie.
Ostatnio edytowane przez Guren : 24-11-2014 o 19:02.
|