| Legion;- Tak mi dziękujesz za wszystko co ci dałem?! – warczy Rith. – Cóż... W sumie mogłem się tego spodziewać...!
I kieruje do reszty:
- W tej grocie są kryształy waszych dusz, bez których skończycie egzystencję, którą ja jedynie podtrzymuję. Jeśli nie powstrzymacie Legiona, nikt tego nie zrobi. Jest w świętym miejscu do którego ja dostępu nie mam jako demon! Służy teraz naszemu wrogowi i kto wie, jakie ten przekazał mu zadanie do wykonania! Astral;
Oburzony zdradą Legiona i dzięki kuli ognia nekromanty pozbawiony wrogów, ruszasz pod grotę życia. Przywołujesz swój cień i masz zamiar zaatakować Legiona, gdy naraz z nieba spada tęgi strumień ognia, szeroki jak rzeka! Ogień hucząc i kłębiąc się stwarza cos na kształt ognistej ściany zagradzającej wejście do groty. Czarny smok, pomimo twojego kamuflażu, zdaje się wyczuwać mniej więcej gdzie jesteś, i widzi w tobie utalentowane zagrożenie. Ląduje i swym ogromnym cielskiem staje pomiędzy tobą a grotą.
Dwie wywerny, które cię ścigały, zatrzymały się w powietrzu, nie zamierzając zbliżać się do smoka. Po chwili namysłu zawracają i lecą ku Avalanchowi, który ma poważnie ranną nogę i kłopot w postaci jaszczuroluda z sejmitarem, który choć ranny, jest upierdliwy i zajadły. Do groty nie wejdziesz, daje się. Jesteś zmęczony walką i wykorzystywaniem wielu swych umiejętności, w plan astralny nie dasz rady wejść, tym bardziej, że wyczuwasz jakąś magiczna blokadę w Grocie. Chyba póki co możesz jedynie pomóc rycerzowi w czarnej powgniatanej zbroi... Vriess, Legion – u wejścia do groty zapłonęła ściana ognia. Chyba nikt wam nie będzie przeszkadzał... Vriess; blask w pomarańczowych oczach Legiona bardzo ci się nie spodobał i odebrał ci trochę pewności siebie. Przeciwnik posłał ci drwiący uśmiech i opanowany furią, rzucił się do ataku. Wyciągasz przed siebie drżące ręce.
- Ira odium generat!...
Krwistoczerwona woda...
Serce dudni ci mocno. Potrząsasz głową, przecierasz czoło, spocone od wrzątku bijącego od ognia... Skup się...
- Ira odium...!
Sine usta łucznika poruszające się bezwiednie...
- Ir-ra... initium... insaniae...! – twój głos zaczyna drżeć, podobnie jak ręce wyciągnięte przed siebie.
Zbrukane krwią ciała... Legion jest już kilka metrów od ciebie!
Poczuć, jak ostrze wgryza się w ciało, poczuć, jak życie wypływa z ran wroga. Patrzeć, na drgające jeszcze ciało, na krzepnącą na ziemi krew. Poczuć, jak ostrze wgryza się w ciało, poczuć, jak życie wypływa z ran wroga. Patrzeć, na drgające jeszcze ciało, na krzepnącą na ziemi krew. Miecz wbity w brzuch. Męczarnia. Nie ma litości. Nie ma przeznaczenia.
Nie wejdziesz tam. Chudzielcu, pożałowania godny, w podartym, osmolonym płaszczu z kapturem! Jak ktoś tak nędzny mógł zajść tak daleko? Kpiny ślepego losu! Czuć zwątpienie, smród lęku... Tylko ty i ja, tylko ogień, chaos, mrok i twoja krew!
„Ostrze nieśmiertelne" i ,,smutek 14 wdów”, będą moją nieśmiertelnością i twymi łzami, nekromanto! Czcicielu śmierci... czcij... własną... śmierć...! – Legion z bojowym okrzykiem zamachnął się swymi płonącymi szablami, celując w szyję i pierś. Poczuł na twarzy falowanie powietrza wokół Vriessa.
- Advente... irrare... malle.…!!! – Vriess nie zdążył dokończyć, w odruchu paniki odskoczył;
Smutek 14 wdów świsnął mu przed twarzą, a nieśmiertelne ostrze mknęło już sztychem ku jego piersi.
Woda...
Krwistoczerwona...
Pusta grota życia...
Ciała towarzyszy...
Nie!!!...
- ...irrare... MALLEUS!!! - nekromanta wrzasnął na całe gardło, skupiając wszystkie swe myśli na zaklęciu.
Huknęło, i potężna fala powietrza wpierw zatrzymała Legiona, niczym skamieniałego, z szablą tu przy torsie nekromanty, a potem nieopisanie silny podmuch zmiótł pomarańczowookiego i cisnął nim o zamknięte kamienne wrota groty, kilkanaście metrów w głębi jaskini. Legion trzasnął plecami o skałę, czując, że chrupnęło mu jedno czy dwa żebra, i spadł na ziemię, Smutek 14 wdów zabrzęczał o skalne podłoże. Nekromanta dychając głośno, zbierał siły na kolejny czar. Legion, na czworakach, zakaszlał i splunął krwią. Wstał, otarł krew z kącika ust, i obłąkańczo uśmiechnął się do przeciwnika. Avalanche; - prawda jest taka że guzik nas obchodzą wasze młode. Musimy dostać się do tej groty! – starasz się wyjaśnić jaszczuroludowi.
Ten, zraniony, zdaje się nie mieć ochoty na dyskusje...
- Co do tego człowieka z dziwnymi oczyma, czy był czasem z białowłosą elfką w Twojej wiosce uzbrojony w dwa miecze?"
- Cssssłowiek miał 2 miecze, tak, i przyszedł tu w góry przed wami! – syszy. – Bracśśśśia mówili, że był też w wiosce za górami, z białowłosą elffffką, i pomógł ocalicśśśś jaja! Więcssss wierzę bardziej jemu niżsszszsz tobie, z krwią naszą na rękachhhh! – warknął, wyszarpując sobie miecz z boku i szykując się do kolejnego ataku.
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |