Nic tak człowieka, a być może i krasnoluda, nie deprymuje jak nieskuteczne targi. No tak go Torsten podprowadził ... już witał się z gąską, a tu proszę bardzo. Kicha. Rebigner okazał się być lepszym cwaniakiem. Nie pomny ochroniarzy Hummel już miał ochotę strzelić w tę bezczelną facjatę handlarza, ale się powstrzymał. Ze smutkiem tylko obserwował, jak kolejne z trudem zdobyte złote krążki zmieniają właściciela. - Dobra. - pociągnął nosem - Nie ma co żałować chrustu, gdy wiedźma płonie. Chodźmy ku temu Utraconemu Miastu i poszukajmy owej Heloizy. Nic tu po nas.
Nie pozostało nic innego jak sprawdzić ten trop, który faktycznie wydawał się lepszy od tego morskiego. |