Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2014, 23:03   #101
ObywatelGranit
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nastał najwyższy czas na taniec z mieczami. Depcząc niewielkie truchełko, Draugdin dopadł kolejnego wroga. Nim jednak rozpoczął swój pokazowy numer, ku swemu przerażeniu dostrzegł włócznię przebijającą się przez jego obronę. Kobold z dziką satysfakcją wymierzył wcześniej przygotowany cios, kalecząc wojownika w nogę. Wystarczyło jedno cięcie zirytowanego Shadowdancera, by dosłownie przerąbać gada na pół.

Kapłan Tempus naładował kuszę i skierował ostrzał w kierunku północnym. Nadciągające koboldy nie znalazły jeszcze osłony, więc stanowiły łakomy kąsek. Bełt pognał w kierunku celu, przeszył go na wylot i odrzucił kilka stóp wstecz.

Trzy koboldy z lewej ładowały kolejne kamienie i w dalszym ciągu ostrzeliwały wystawionego Draugdina. Tylko jeden z pocisków dosięgnął celu, uderzając w dłoń trzymającą krótki miecz.

Lekko zdyszane diable dotarło na plac boju w samą porę. Nie ociągając się, posłało strzałę między łopatki jednego z napastników. Kobold runął pyskiem w glebę.

Athlenowy rapier niestety przeszył powietrze. Kobold raniony wcześniej przez Filiego wił się niczym piskorz, utrudniając wycelowanie. Cóż, przynajmniej towarzysze nie zarzucą łotrzykowi bierności w boju!

Kobold walczący z Filim i Athlenem najwyraźniej dał już za wygraną. Rzucił broń i zaczął uciekać, narażając się tym samym na okazyjny atak. Krasnolud nie zmarnował okazji, miażdżąc mu łeb. Uderzenie serca później dwa pociski odbiły się od wspaniałej, krasnoludzkiej zbroi, zaś Athlen zwinnie uniknął trafienia.

- Stójcie! – przez świst pocisków, jęk konających i szczęk błyskających ostrzy przebił się krzyk Klary. Jej dwa posokowce widocznie zwietrzyły krew, gdyż wyrwały się pani z rąk i pognały na spotkanie wroga.

Centralny oddział koboldów nie spodziewał się, że ma ogon (w pewnym metaforycznym sensie). Skołowane nagłą śmiercią towarzysza potwory musiały podzielić swoją uwagę. Dwa z nich zaatakowały Rardasa, zaś dwa wymierzyły swoje ataki w nadciągające psy. Pośpiech i chaos w ich działaniu był na tyle duży, że żaden z pocisków nie dosięgnął celu.

Fili stanął przed trudnym wyborem – mógł albo zbliżyć się do następnego celu okrążając drzewo, albo zaszarżować na oddalonego na południe przeciwnika. Uznał jednak, że serce bitwy przenosi się na północ, więc tam skierował swoje kroki. Zbliżając się do kobolda zauważył jego dziwne, eklektyczne uzbrojenie – prymitywny skórzany pancerz, połączony z wysokiej jakości metalowymi elementami. Nie było jednak czasu na dokładniejszą analizę – musiał policzyć się z kolejną gadziną. Ciężki buzdygan spadł niczym błyskawica z jednej z jego pieśni, niestety wróg okazał się szybszy i odskoczył.

Trup ścielił się gęsto. Wszystko wskazywało na to, że kolejne sekundy okażą się decydujące. Niepokój budziło położenie Draugdina, który osamotniony na lewej flance odniósł rany i znajdował się pod ostrzałem.

 

Ostatnio edytowane przez ObywatelGranit : 26-11-2014 o 23:08.
ObywatelGranit jest offline