Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-11-2014, 23:03   #101
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nastał najwyższy czas na taniec z mieczami. Depcząc niewielkie truchełko, Draugdin dopadł kolejnego wroga. Nim jednak rozpoczął swój pokazowy numer, ku swemu przerażeniu dostrzegł włócznię przebijającą się przez jego obronę. Kobold z dziką satysfakcją wymierzył wcześniej przygotowany cios, kalecząc wojownika w nogę. Wystarczyło jedno cięcie zirytowanego Shadowdancera, by dosłownie przerąbać gada na pół.

Kapłan Tempus naładował kuszę i skierował ostrzał w kierunku północnym. Nadciągające koboldy nie znalazły jeszcze osłony, więc stanowiły łakomy kąsek. Bełt pognał w kierunku celu, przeszył go na wylot i odrzucił kilka stóp wstecz.

Trzy koboldy z lewej ładowały kolejne kamienie i w dalszym ciągu ostrzeliwały wystawionego Draugdina. Tylko jeden z pocisków dosięgnął celu, uderzając w dłoń trzymającą krótki miecz.

Lekko zdyszane diable dotarło na plac boju w samą porę. Nie ociągając się, posłało strzałę między łopatki jednego z napastników. Kobold runął pyskiem w glebę.

Athlenowy rapier niestety przeszył powietrze. Kobold raniony wcześniej przez Filiego wił się niczym piskorz, utrudniając wycelowanie. Cóż, przynajmniej towarzysze nie zarzucą łotrzykowi bierności w boju!

Kobold walczący z Filim i Athlenem najwyraźniej dał już za wygraną. Rzucił broń i zaczął uciekać, narażając się tym samym na okazyjny atak. Krasnolud nie zmarnował okazji, miażdżąc mu łeb. Uderzenie serca później dwa pociski odbiły się od wspaniałej, krasnoludzkiej zbroi, zaś Athlen zwinnie uniknął trafienia.

- Stójcie! – przez świst pocisków, jęk konających i szczęk błyskających ostrzy przebił się krzyk Klary. Jej dwa posokowce widocznie zwietrzyły krew, gdyż wyrwały się pani z rąk i pognały na spotkanie wroga.

Centralny oddział koboldów nie spodziewał się, że ma ogon (w pewnym metaforycznym sensie). Skołowane nagłą śmiercią towarzysza potwory musiały podzielić swoją uwagę. Dwa z nich zaatakowały Rardasa, zaś dwa wymierzyły swoje ataki w nadciągające psy. Pośpiech i chaos w ich działaniu był na tyle duży, że żaden z pocisków nie dosięgnął celu.

Fili stanął przed trudnym wyborem – mógł albo zbliżyć się do następnego celu okrążając drzewo, albo zaszarżować na oddalonego na południe przeciwnika. Uznał jednak, że serce bitwy przenosi się na północ, więc tam skierował swoje kroki. Zbliżając się do kobolda zauważył jego dziwne, eklektyczne uzbrojenie – prymitywny skórzany pancerz, połączony z wysokiej jakości metalowymi elementami. Nie było jednak czasu na dokładniejszą analizę – musiał policzyć się z kolejną gadziną. Ciężki buzdygan spadł niczym błyskawica z jednej z jego pieśni, niestety wróg okazał się szybszy i odskoczył.

Trup ścielił się gęsto. Wszystko wskazywało na to, że kolejne sekundy okażą się decydujące. Niepokój budziło położenie Draugdina, który osamotniony na lewej flance odniósł rany i znajdował się pod ostrzałem.

 

Ostatnio edytowane przez ObywatelGranit : 26-11-2014 o 23:08.
ObywatelGranit jest offline  
Stary 27-11-2014, 16:35   #102
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Draugdin czuł, że pozornie niegroźne rany od kamieni zaczynają być coraz poważniejsze przy większej ich ilości. No i ta rana w nogę, zaklął nad własną nieuwagą.
Tak jak przypuszczał brakowało im zgrania jako drużynie, bo rozbiegli się jak kury po polu. Dokładnie na wprost siebie przy kolejnym drzewie widział kobolda, a kątem oka po lewej drugiego. Przy jego umiejętnościach strzeleckich były to dwa niemalże 100 procentowe cele. Postanowił więc zakończyć ich marne żywoty i wtedy powinien zyskać wystarczającą ilość czasu, żeby zdążyć wycofać się w kierunku bliżej do towarzyszy zanim dopadnie go majaczący gdzieś w oddali jeszcze trzeci goblin.

Wycofując się zmienił broń na łuk i oddał celny strzał w odsłonięty bok kobolda. Ten zachwiał się i złapał oburącz za strzałę sterczącą z ciała, ale wciąż stał.

Taar załadował kolejny bełt i strzelił. Nie miał najlepszej pozycji – na linii strzału znajdowały się liczne drzewa, biegające psy, a także zarośla. Czuł jednak rozpalającą go od środka muzykę Filiego i zdecydował się oddać wątpliwy strzał. Trafił! Bełt rozłupał czaszkę wroga niczym dojrzały arbuz.

Koboldy na lewej flance podeszły bliżej waszych pozycji. Ten trafiony przez Draugdina po prostu stał, trzymając się za zraniony bok. Ze strony pozostałych poleciały dwa kamienie i oba dosięgły celów. Shadowdancer zachwiał się pod wpływem trafienia, ale ustał. Był coraz bardziej obolały. Trafiony posokowiec nawet nie odczuł kamienia, który ugodził go w łapę.

Rardas zajął lepszą pozycję, zyskując osłonę masywnego drzewa oraz czyste pole do strzał. Posłał pocisk, który przyszpilił stopę wroga do wystającego korzenia - niestety wciąż dychał (o czym świadczyło żałosne skamlenie).

Athlen postanowił walczyć ramię w ramię z krasnoludem. Widząc korzystny układ taktyczny przemknął obok kobolda, zwinnie wykonując fikołek, aby uniemożliwić mu wykonanie okazyjnego ataku. W ten sposób oflankował przeciwnika. Wykorzystując sprzyjające okoliczności wbił rapier w nasadę czaszki, uśmiercając gadzinę na miejscu.

Dwa ostatnie koboldy po prawej wystrzeliły ze swych proc pociski. Drzewo uchroniło Taara przez guzem, zaś kamień przeznaczony dla Filiego niegroźnie odbił się od jego pancerza.

Psy Klary dopadły kolejnych koboldów, które jednak skutecznie unikały kłapnięć ich szczęk.

Potwory znajdujące się w kleszczach zmieniły broń na włócznie i zaczęły walczyć wręcz. Jeden z nich żonglerkę orężem przypłacił gardłem. Padł na ziemię szarpany przez zwierzę. Ciosy broni drzewcowej nie odniosły z resztą żadnego skutku.

Wyobraźnią Filiego całkowicie zawładnęła bojowa muzyka. Poczuł w sobie gniew i musiał szybko go rozładować. Poszarżował w stronę najbliższego adwersarza i wymierzył straszliwy cios. Niestety zbyt dużo było w nim ognia, a za mało precyzji. Wziął zbyt szeroki zamach i zawadził głownią buzdyganu o drzewo.


Promieniujący ból i rana nogi skutecznie podkopały morale Draugdina. Konieczny był odwrót. Wycofał się parę kroków i skrył za drzewem, chwilowo ignorując szalejącą wokół bitwę. Rosły pień zapewniał mu całkowitą osłonę, więc przez parę sekund mógł cieszyć się bezpieczeństwem.

Taar dostrzegł ciężką sytuację na lewej flance. Oderwał się od pnia i popędził w stronę towarzysza. Już w drodze zauważył, że Tempus zdrowo sobie pofolgował – rana na nodze wojownika wyglądała na niebezpieczną. Przywarł do sporego głazu i zaczął ładować kuszę.

Jeden z koboldów zaszczekał tryumfalnie i widząc załamującą się linię wroga pognał z włócznią w ręce. Kapłan Tempusa dostrzegł, jak potwór chowa się po drugiej stronie drzewa stanowiącej osłonę Draugdina. Raniony przez Shadowdancera procarz wciąż tkwił na swojej pozycji – podobnie jak gad ze stopą przyszpiloną Rardasową strzałą. Ten ostatni zdołał posłać w stronę diablęcia pocisk, który odbił się od drzewa.

Niestety Rardas nie zdążył oddać strzału w upatrzony przez siebie cel. Musiał zadowolić się bliższym, rannym już kąskiem. Strzała pomknęła i uśmierciła kolejnego przeciwnika. Bezspornie diable miało swój dzień.

Athlen w dalszym ciągu podążał za Filim. Zdążył ledwie dobiec do kobolda, gdy ten przejął inicjatywę działania.

Potwór walczący z dwoma zaciekłymi przeciwnikami zaczął się wycofywać. Wiedział, że nie może biec, gdyż jego plecy czekałoby spotkanie z ciężkim buzdyganem i rapierem. Jego kompan widząc jak się sprawy mają zaczął czmychać jak najdalej od zajadłych wielkoludów (i jednego średniaka).

Psy dalej szarpały się z koboldami, jednak bezskutecznie. Jednemu z nich udało się chwycić włócznię, którą szarpał niczym przerośnięty patyk. W tym samym czasie Klara najwyraźniej doszła do siebie. Z obnażonym sztyletem pobiegła w stronę swoich pupili.

Resztka koboldzich posiłków szamotała się z posokowcami. W tej części pola walki zapanował impas.

Fili przecisnął się obok Athlena i zbliżył się do wycofującego kobolda. Wciąż nie mógł trafić przeklętej bestyjki! Buzdygan wbił się w ziemię, tuż obok stwora. Orator dostrzegł w jego oczach całkowite przerażenie.

 

Ostatnio edytowane przez ObywatelGranit : 27-11-2014 o 19:22.
ObywatelGranit jest offline  
Stary 28-11-2014, 16:46   #103
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Draugdin zaczął odczuwać skutki walki. Pomyślał sobie: “jest dobrze - ledwie weszliśmy do lasu, a te małe, wstrętne pierdoły o mało mnie nie ukamienowały”. Miał tylko nadzieję, że rany nie są na tyle poważne, by długie leczenie wyeliminowało go z udziału w działaniach drużyny. Nic to, przecież to codzienność najemnika. Kilka parszywych stworów posłał dziś do piachu.

Po przekątnej od siebie widział Taara, jak przypuszczał zbliżającego się ze wsparciem. Zauważył, że towarzysz ładuję kuszę, czyli że gdzieś jeszcze w pobliżu znajdował się co najmniej jeden kobold. Tylko jak blisko lub jak daleko?
Nie wątpił w umiejętności strzeleckie Taara, tym bardziej, że przecież jak to powszechnie mówiono kusza jest skuteczniejszą bronią od łuku. Gdyby jednak nie trafił... Draugdnin przywarł plecami do drzewa z oboma mieczami w dłoniach. Przynajmniej tyły miał chronione, a z której strony drzewa się wyłoni kobold, zetnie mu głowę jedno z ostrzy wojownika. Różnica tylko czy dokona tego dłuższe, czy krótsze.

Taar nie miał czasu na ładowanie kuszy. Odrzucił broń i chwycił za swój bojowy topór. Z gniewnym grymasem rzucił się na kobolda. Jedno uderzenie wystarczyło by odrąbać wrogowi ramię, wraz z znaczną częścią torsu.
Wątłe istotki.

W tym samym czasie Rardas składał się do ważnego strzału. Cel był bardzo daleko, co gorsza niknął w listowiu. Mrużąc jedno oko, przez chwilę zamarł bez ruchu. Puścił cięciwę i strzała po łagodnym łuku pomknęła przez las. Niestety chybił. Dostrzegł tylko niknący ruch, gdzieś pośród krzaków.

Naciskany przez Filiego kobold kątem żółtego ślepia dostrzegł ucieczkę towarzysza. Musiał zaryzykować. Cisnął procą w twarz krasnoluda i rozpoczął dramatyczny odwrót. Zaskoczyło to brodacza na tyle, że chybił w odsłonięte plecy wroga.

Psy w dalszym ciągu szamotały się z koboldami – jeden zaczął szarpać nogę przeciwnika. Drugi kąsał tylko powietrze. Ranny potwór rzucił broń i zaczął uciekać. W odpowiedzi posokowiec obalił go na ziemię i przegryzł gardło. Ostatni kobold nie miał wyboru - musiał się wycofać. Pies dziabnął go w ogon, odłupując parę zielonych łusek, gadzinie udało się jednak czmychnąć.

Rardas poczuł, że musi się poprawić. Strzelił oddalającemu się celowi w plecy, posyłając go do koboldziego piekła.

Fili w desperackim akcie zdążył jeszcze strzelić biczem. Broń oplątała się wokół kostki kobolda i wtedy też krasnolud gwałtownie szarpnął. Niestety chwyt rozluźnił się i w ten sposób potwór mógł popędzić w las.


Tym sposobem wasza drużyna odniosła pierwsze zwycięstwo nad plagą nękającą Przesiekę.
 

Ostatnio edytowane przez ObywatelGranit : 30-11-2014 o 19:45.
ObywatelGranit jest offline  
Stary 29-11-2014, 15:47   #104
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Parę trupów padło.
Gdyby to przeliczyć na złoto, okazałoby się, że garść złotych monet wpadłaby do sakiewek, jednak dla Taara owo złoto było jedynie przyjemnym dodatkiem do dobrze wykonanej pracy.

Zbieranie dowodów na wykonanie owej pracy Taar pozostawił innym. Były dwie rzeczy, dużo ważniejsze niż kilka ogonów - Draugdin i ranny kobold. Pierwszego trzeba było podleczyć, a drugiego... niekoniecznie. Ale zadać kilka pytań warto było.

- Klara! Rardas! - zawołał do najbliższych uczestników wyprawy. - Weźcie go żywcem. - Wskazał na okaleczonego kobolda. - Trzeba go przesłuchać.

Potem obrócił się w stronę Draugdina.

- Pag-ayo sa mga samad sa kahayag* - powiedział, dotykając ramienia rannego.

Z dłoni Taara spłynęło błękitno-złote światło.


_____________________
* Leczenie lekkich ran
 
Kerm jest offline  
Stary 29-11-2014, 17:09   #105
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Niech krasnolud sam goni sobie tego kobolda – pomyślał łotrzyk zatrzymując się po ostatnim swoim ataku, cały zdyszany, na Filiego tylko machnął ręką. Nie sądził, że jest w aż tak kiepskiej formie. Oparł się o wielkie drzewo, przy którym akurat stał i próbował złapać oddech. Trzeba było jeszcze więcej pić wczorajszej nocy…

Kiedy już trochę zaczął normalnie oddychać, sprawdził całe swoje ciało. Na szczęście nie miał żadnych ran. Kolejna walka bez żadnych obrażeń, ma się w sobie to coś. Athlen uśmiechnął się delikatnie.

Popatrzył dookoła siebie, wszędzie leżały martwe truchła koboldów. Rayra ucieszył się jeszcze bardziej na myśl o złocie, jakie niedługo zapełni jego sakiewkę. Dla łotrzyka, w całej tej robocie chodziło przecież tylko o jedno, o czysty zysk. Trzeba będzie pozbierać te wszystkie ogony i oddać tam, gdzie trzeba.

Nagle usłyszał, że Taar strasznie się gdzieś wydzierał. Athlen szybko zlokalizował swoich towarzyszy i powoli zaczął iść w ich kierunku.
 

Ostatnio edytowane przez Morfik : 29-11-2014 o 17:12.
Morfik jest offline  
Stary 29-11-2014, 20:45   #106
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Walka się skończyła, lecz tylko ta w lesie. Ta we wnętrzu Rardasa wręcz przeciwnie. Bój emocji rozgorzał w nim na dobre. Niektórzy mogliby się zastanawiać jakie to można mieć wyrzuty sumienia po zabiciu kilku koboldów, lecz tak było w tym przypadku. Rardas po tamtym zdarzeniu chciał zaprzestać zabijaniu, lecz niestety życie jest pasmem śmierci. Chwile, gdy musiał dobić ustrzelonego jelenia, a ten jeszcze spoglądał mu w oczy były prawdziwymi męczarniami. Mimo to wiedział, że musiał to zrobić jeśli chce przetrwać i przeżyć. Część niego wręcz pożądała tego widoku i tego uczucia. Zawsze w takich chwilach ta zła krew się w nim budziła i dawała o sobie silniej znać. W tejże chwili, gdy stał oparty o pień wielkiego drzewa i przyglądał się leżącym trupom, zaczęła się w nim toczyć kolejna walka. Zaczęła się ona tuż przed oddaniem pierwszego strzału. Miotał się wtedy. Strzelić, czy nie strzelić? Zabić, czy nie... takie myśli zalewały mu głowę, lecz gdy zobaczył liczebną przewagę koboldów coś w nim pękło i zaczął zabijać.

Z początku podchodził to tego jak najbardziej spokojnie, lecz z każdą kolejną strzałą chęć mordu w nim rosła. Czół, że ta przeklęta strona jego jestestwa znowu się ukazuje. Tym właśnie sposobem Rardas toczył równocześnie dwie walki. Tą w lesie oraz tą z własną naturą, którą odziedziczył po jakimś czarcie, albo demonie. Nienawidzi tego. Nienawidzi tego, że musiało to spotkać właśnie jego, a zwłaszcza, że spotkało to jego siostrę, a w konsekwencji... Nie nie mógł o tym myśleć.

Jego strzały były zabójczo skuteczne, gdyż nie trafił tylko raz, a położył trupem chyba z cztery stwory. Sam właściwie nie wiedział ile, gdyż silne emocje sprawiały, że zacierała mu się rzeczywistość. Na całe szczęście walka szybko się skończyła. I całe szczęście. Rardas był wyczerpany bardziej mentalnie niż fizycznie. Zawsze starał się unikać walki, a tym bardziej przelewu krwi, lecz tym razem nie mógł od tego uciec. Musiał stawić czoło...

Chwile zajęło zanim zaczął się opanowywać. Wziął kilka głębszych wdechów, kiedy to usłyszał czyjeś słowa. Spojrzał w kierunku z którego dochodziły słowa i zobaczył Taara, który był przy siedzącym Draugdinie. Z oddali udało mu się zobaczyć, że jego towarzysz jest ranny. Świadczyło o tym trochę krwistej barwy na jego zbroi. Czym prędzej ruszył ku nim, lecz dopiero wtedy dotarło do niego to, czego chciał kapłan. Razem z Klarą miał pojmać jednego z koboldów, który najwyraźniej nie został zabity.

Diablę skręciło i udało się we wskazane miejsce. Nie wiedział w sumie jak jeszcze postąpić, lecz wiedział, że pierwsze co to będzie trzeba kobolda unieruchomić, by czasem nie próbował jakichś sztuczek.

-Macie linę? - rzucił ogólne pytanie. Miał nadzieję, że odpowiedź będzie twierdząca. Czekając na nią zbliżał się już do wskazanego drzewa, a wewnętrzne zmagania zaczynały się uciszać, lecz ustępowały wolno.
 
Zormar jest offline  
Stary 30-11-2014, 06:50   #107
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Wyglądało na to, że walką na tą chwilę się skończyła.
Mógł teraz pozwolić sobie na chwilę odpoczynku. Wciąż oparty plecami o drzewo obtarł dokładnie oba miecze z koboldziej posoki po czym schował je do pochew. Pomyślał sobie, że koniecznie musi jeszcze spróbować odzyskać strzały z trzech trupów. To były dobre strzały,a zawsze była szansa, że pociski mogły pozostać nieuszkodzone. Po czym osunął się wzdłuż pienia i usiadł utrudzony walką.

Po chwili u jego boku pojawił się Taar, który zaczął mruczeć jakieś nierozpoznawalne zaklęcia nad jego ranami. Przynajmniej tak się domyślał.

Draugdin był utrudzony i ranny, ale był zadowolony z przebiegu walki. Walka to przecież był jego żywioł. Jednak pomimo zmęczenia jego analityczny umysł wojownika już pracował na najwyższych obrotach i wyciągał wnioski z przebiegu dzisiejszych zdarzeń. Był jednym z lepiej opancerzonych postaci w drużynie, nie nie gorzej od pozostałych wyszkolony. Następnym razem nie da się zaskoczyć tym pierdolonym kurduplom i ich zamiłowaniu do miotania kamieniami. Następnego kobolda, którego złapie żywcem własnoręcznie zmusi do zeżarcia tych kamiennych pocisków, a na deser do zjedzenia i samej procy. Uśmiechnął się głupkowato do swoich myśli lub też być może to zabiegi lecznicze towarzysza zaczynały działać.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 30-11-2014, 20:07   #108
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Magia błyskawicznie zasklepiła najgroźniejszą ranę Draugdina. Wciąż jednak wojownik był obolały – prawdopodobnie dorobił się paru siniaków (w tym na policzku). Klara zagwizdała na psy i pobiegła we wskazaną przez Taara stronę. Na miejscu po chwili zjawił się również Rardas.

[media][/media]

Niewielka gadzina siedziała z wyprostowanymi nogami pod masywnym pniem. Z jej boku sterczała strzała Shadowdancera. Kobold wykrwawiał się na śmierć i wnosząc po pobliskich, ciemnych plamach wsiąkających w glebę, nie zostało mu zbyt wiele czasu. Jego żółte, wężowe ślepia przeskakiwały z Klary na Rardasa i na parę posokowców. Psy najwyraźniej rozsmakowały się we krwi, gdyż nisko warczały gotowe do ataku.
- Drekik... Tailuen ve! – głos kobolda był wysoki, skrzekliwy i nieprzyjemny, zaś jego mowa kompletnie niezrozumiała.
- Rozumiesz coś z tego? – Klara zapytała Rardasa.

Nie czuliście się pewnie. Przynajmniej dwa koboldy dały nogę i nie mieliście pojęcia czy gdzieś zza drzewami nie czai się kolejna zgraja. Ponadto nie zbadaliście jeszcze majaczącej oddali Polany Białych Kamieni – która przez Klarę została opisana jako niepokojące miejsce. Teraz, gdy adrenalina pulsowała w waszych żyłach ,nie czuliście niczego niezwykłego. Może poza odrazą, spowodowaną widokiem porozciąganych na ziemi ciał.
 

Ostatnio edytowane przez ObywatelGranit : 01-12-2014 o 09:35.
ObywatelGranit jest offline  
Stary 01-12-2014, 13:56   #109
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Fili dał się porwać szałowi wojennemu, darowi Moradina dla kuldajargh, we wspólnym Szaleńców Wojny. Jednakże nawet to nie zmieniło go w wojownika doskonałego w końcu jest, aż kapłanem Moradina i Oratorem a nie Krasnoludzkim Obrońcą.

Obok kończyła się walka, słyszał prośby o branie jeńca, nic jednak to dla niego nie znaczyło.

Ostatni kolbold umykał mu. Wróg podał tyły.

Widząc przerażenie kobolda Filiego nagle olśniło. W końcu nie jest kuldjargh a kapłanem i oratorem Moradina Przypomniał sobie słowa starego mistrza uczącego taktyki walki z koboldami.
"Pamiętajcie, powierzchnia to nie dom koboldów, niepokoi je. Na powierzchnia najlepiej sprawdza się ostrzał oraz w przypadku walki wręcz przewracanie i dobijanie. Przewróć, dobij."
Fili wiedział, iż nie dogoni kobolda, lecz może mu jeszcze przeszkodzić w ucieczce. Upuścił w trawę buzdygan, odczepił od pasa bicz z ostrzem i strzeli nim, starając się przewrócić umykającego kobolda.
Jednakże i tu usłyszał śmiech Beshby. Trafił, lecz kobold był na tyle zwinny, iż udało mu się szybko wyplątać z świszczących zwojów bicza, nim go obalił.

Kobold umknął. Doskonale wiedział, iż nie ma sensu gonić za koboldami.
Przytroczył bicz do pasa, potem z ziemi podniósł ciężki buzdygan i wsadził go do specjalnej pętli przy pasie.

Podchodząc do grupy z pojmanym gadem usłyszał szczekliwy głos Kobolda, mówiącego chyba w smoczym, lecz był zbyt daleko aby zrozumieć.

- Co tam szczekasz gadzie. Powtórz to pozwolimy ci zdechnąć, zanim odetniemy ci ogon. Jeśli zaś nie zdradzisz ilu was jet to czekają cię tortury, zaczniemy od odcinania ogona.

Zapowiedział jeńcowi w doskonałym smoczym Fili. Splunął na ziemię. Do towarzyszy zaś uśmiechnął się.

- Zła taktyka. Zapomniałem rady, przewrócić potem dobić, tak się walczy na powierzchni z tymi gadami. Niech ktoś podcina trofea, najlepiej przebić je jakimiś zaostrzonymi patykami a potem dopiero powiązać rzemieniem w pęk. Ja nie mogę przerwać Pieśni Wojennej. Zaś jedną ręka trudno ciąć ogony.

Faktycznie cały czas słychać było uporczliwy rytm, lecz teraz znacznie cichszy.

- Szybciej gadzie, nie mam całego dnia czasu. Ilu was jeszcze jest. Skąd przyleźliście.

Powiedział w smoczym odwracając się do kobolda.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 01-12-2014 o 14:01.
Cedryk jest offline  
Stary 01-12-2014, 16:15   #110
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kobold zrobił wielkie oczy słysząc Mowę w ustach pogardzanej przez niego, niższej istoty. Nawet pomimo przerażenia nie potrafił skryć pogardy jaką chował względem krasnolud. Stęknął, co w jego przypadku brzmiało jak pękający pod obcasem karaluch. Zakończonymi pazurami łapkami dociskały ranę, co w chwili gdy znajdował się w niej grot nie było najmądrzejsze.
- Ocalcie mnie. Wiele wiem! - znów z jego paszczy popłynęły szczekliwe, syczące słowa. Dla wszystkich poza Filim stanowiły one niezrozumiały bełkot, przypominający psa próbującego sił w recytacji.
- Wszędzie wokół są moi isthasyi! Szybko, pomóżcie mi i opatrzcie ranę! Jestem inny niż te podłe żukojady, w życiu nie zjadłem żadnego munthrek! Ocalcie mnie!

Kobold spróbował powstać z ziemi, ale był tak słaby, że ledwie drgnął.
 
ObywatelGranit jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172