Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2014, 00:46   #149
harry_p
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Gregor został najdłużej przy sarkofagach nie do końca zdając sobie sprawę z czym przyjdzie się im mierzyć został by nadziać wstającego truposza na szponton. Uderzył, niestety truposz okazał się bardziej żwawy niż się spodziewał przedziurawić czaszkę trafił w bark nie czyniąc praktycznie żadnej szkody ożywieńcowi.

Gregor zajęty jednym przeciwnikiem nie zauważył jak z boków dopadło go dwóch kolejnych a kolejni już byli w drodze. Zaatakowały jednocześnie. Ten nabity na szponton nie trafił przed drugim udało mu się odskoczyć w kierunku tunelu ale trzeci próbował zajść go z boku by uniemożliwić odwrót Gregor odepchną go kopiąc w bebechy robiąc sobie wolną drogę do tunelu. I tu popełnił drugi błąd tego dnia. Truposz nim odleciał dwa kroki w tył wczepił się w udo Gregora tam gdzie nie chronił go pancerz i rozorał ciało zostawiając głębokie rany.

- AaałOsz wy w dupę kopane!… - Wrzasną ale nie zdążył dokończyć bo truposze napierały dalej Gregor kuśtykając oganiał się od tuposzy jak od wściekłych psów. Dwa z nich odepchną. Trzeci Ugryzł go w rękę w której trzymał pochodnię dając okazje czwartemu do ataku który spróbował odgryźć mu ucho. Na szczęście mocny skórzany pancerz wytrzymał. Tego jednak było już za wiele. Gregor odwrócił się i biegiem ruszył do tunelu. Nim jednak schował się w tunelu poczuł na plecach cztery kolejne ciosy. Wiedział że dorobił się dwóch kolejnych blizn gdzieś między łopatkami.
Gdy już myślał że jest bezpieczny w ciemnym tunelu coś go trafiło. Na chwile jakby zmylił krok czy się potkną. Poczuł na raz chłód i gorąc jakby nagle zapadł na febrę. Ręce zaczęły delikatnie drżeć.

„Czyżby… czyżby te truposze czymś zarażały…”.

Obmacał zranione udo ale osłabienie nie zaczęło się od nogi. Nie stracił w niej czucia ani nie zrobiła się gorąca. Tego był pewien.

„To nie to.”

Pomyślał z niejaką ulgą

- Pospieszcie się - usłyszał doktora z głębi korytarza.

Za plecami zaczęła się zażarta walka Wata Ssas i Sabira. Przed nim doktor czekał wraz ze zwierzakami.

- Doktorze co z tymi płonącymi lotkami kiedy będą? – Wychrypaił zwiadowca

- Kurwa co? - odpowiedź doktora nie zważając na konwenanse ani że taki język nie przystoi sędziwemu uczonemu.

- No do podpalenia truposzy - zniecierpliwił się Gregor. - Cholera sam zrobię. - Wycofał się nieco głębiej w korytarz - Doktorze przytrzymaj lampę. – Dosłownie wcisną doktorowi źródło światłą i sam zabrał się do klecenia „pocisków” zapalających. Drąc pakuły i bandaże zaczął obkręcać nimi rękojeści polewając je i oliwą z latarni i upychając między warstwy kawałki słoniny i innego łatwopalnego „śmiecia”.

„Bogowie sprawcie by to zadziałało”

Pomyślał gdy skończył.
 
harry_p jest offline