Tierael wyszedł z gabinetu Seneszala rozłoszczony brakiem odpowiedzi na postawione przez niego pytania. Humoru nie poprawiał mu fakt że również jego dzień wolny był marnowany. Na głupią politykę świątynną.
Zgodnie z postanowieniem udał się do źródła, wydawało mu się że mijał Iveriona, ale nie był tego do końca pewien, a na sprawdzanie pieczęci nie miał w tej chwili ochoty. Otworzył drzwi do komnaty źródła i podszedł do witraża.
Modlił się jednocześnie kontemplując swoje dalsze posunięcia, ale jak na złość wizje zostały mącone przez erotyczne obrazy uciech czekających na niego w domu.
Kiedy do gabinetu wszedła Egzarcha oraz jej świta. Tierael zbladł,ale szybko przywrócił się do porządku, a swoje sekrety ukrył w najgłębszych zakamarkach świadomości.
Wizyta w pokoju przesłuchań niezbyt mu się podobała. Zwłaszcza iż pewne grzeszki mogą zostać ujawnione. Dotychczas dawał sobie radę z obowiązkiem spowiedzi, ale kosztowało go to wiele sił, zawsze po spowiedzi czuł się podle, i koił nerwy w pracy, seksie, lub alkoholu. Miał nadzieję, że teraz jego silna wola to wytrzyma.
Myślał o jak najłagodniejszym pokazaniu swoich grzechów, tak aby nie podważały świątynnego prawa. W końcu najbardziej obawiał się zostania grzesznikiem oraz śmierci jego kochanki i jej rodziny.
Ucieszył się w duchu że ma czas na opracowanie planu. Do spowiedzi przystąpił jako trzeci anioł.
Kiedy wyszedł po jakimś czasie. Był blady roztrzęsiony. Ukłonił się Egzekutorce.
- Pani czy mogę udać się na spoczynek ? Dzisiejszy dzień był "bogaty w doświadczenia." A ja mam jeszcze wiele pracy dla zbrojowni świątynnej.
Ostatnio edytowane przez Aves : 27-11-2014 o 11:37.
|