Mylisz się. Teren enklawy to teren Thay, obowiązuje prawo Thay, zawsze i wszędzie tak jest tam gdzie istnieje enklawa.
abishai nie będziemy się przerzucali tu argumentami, bo już w samej sferze mechanicznej widać, iż preferujesz drowy. Nie dałeś też CC żadnych argumentów do negocjacji, żadnych towarów tylko w dyspozycji przez moją postać itd, itp.
Popełniłem błąd wybierając CC, lecz myślałem, że chcesz pociągnąć watek CC, lecz widzę, iż CC potrzebni są ci tylko jako tło dla konfliktu a nie jako pełnoprawni gracze biorąc pod uwagę taką przewagę Drowów. Mój Nekromanta jest zbyt charakterystyczny aby stanowić tylko tło dla twojej opowieści i rozgrywek domów.
Cytat:
Wątkiem tej sesji jest ewidentnie jak Erelhei-Cinlu przystosuje się do wzrastających wpływów Thay - czy staną się tolerancyjnym, relatywnie, multikulturowym miastem, czy zwycięży reakcjonizm i czerwoni czarodzieje zostaną z E-C wygnani, albo przynajmniej zmarginalizowani. Potencjał dla Czerwonych czarodziei jest ogromnym, ale oczywistym jest że aktualnie są ledwo tolerowani - to od ciebie (a teraz już raczej do Saecha) może zależeć w którą stronę pójdzie miasto.
|
Aby to było możliwe Tahayńczycy powinni otrzymać od MG jakąś zahaczę fabularną, która by powodowała, że byliby atrakcyjnymi partnerami do negocjacji i pertraktacji i to nie dla nic nieznaczących czarodziejów drowich, lecz o wiele wyżej postawionych w domach drowek i to nie z pozycji typowej dla drowich domów, mężczyzna sługa kobieta pan, tylko na równych.
Trzeba było faktycznie zagrać kapłanką Lyloth, lecz nie wiedziałem, iż cała gra jest układna pod graczy z drowami.
Ogólnie rzecz dziwię się, iż wasze cukierkowe drowy jeszcze żyją. Z tak słabą konspiracją powinny być najmniej kilka razy zabite.