Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2014, 17:03   #13
Ereb
 
Ereb's Avatar
 
Reputacja: 1 Ereb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodzeEreb jest na bardzo dobrej drodze
Opowieść Adila

Słońce od samego rano mocno przypiekało i w podcieniach seraju siedziało całkiem sporo ludzi. Cień i specyficzny mikroklimat tego miejsca sprawiał, że wielu szukało tutaj wytchnienia i odpoczynku.
Gdy drużyna wyszła z seraju i wkroczyła w chłodne i przewiewne podcienia, niemal natychmiast pojawił się przed nimi żebrak, który doznał wczoraj wieczorem ataku szaleństwa. Od Janos wszyscy pozostali dowiedzieli się, że mężczyzna ten imieniem Adil skrywał nie lada tajemnicę. Jego szaleństwo nie było bowiem zwykłą chorobą, ale jak twierdził żebrak jego fatum i karą za grzechy. A wszystko to wiązało się ponoć z jakimś dziwnym dyskiem.
- Bądź pozdrowiony czcigodny panie, niech słońce zawsze ogrzewa twe oblicze, a łagodny zefir niech cię owiewa i przynosi błogi spokój. Jeszcze raz dziękuję ci o miłościwy panie, za twa łaskę i miłosierdzie. Twój pokorny sługa pada do twych stóp i czeka na rozkazy.
Widać było, że Adil jest szczerze wzruszony postawą Janosa. Przekleństwo i choroba, jaką został dotknięty sprawiała, że stał się wyrzutkiem i wszyscy omijali go szerokim łukiem.
Janos poleciał, aby Adil oprowadził ich po centrum miasta Królów, a w międzyczasie opowiedział dokładnie całą swoją historię.
- Doprawdy panie nie wiem, czymże zasłużyłem na taką łaskę. Ktoś taki jak ty interesuje się moim losem. Toż doprawdy niebywałe. Niech Dżisan i Kor hojnie odbdarzą ciebie i cała twoją rodzinę wszelkimi łaskami. Osób tak oświeconych, mądrych i miłosiernych ze świecą szukać nie tylko w Muluk, ale i w całej Zakharze.
- Do rzeczy, drogi Adilu, do rzeczy - ponaglił smokowiec, którego ciągłe hołdy składane przez młodzieńca wprawiały w zakłopotanie, które choć słabo widoczne na jego licu, kotłowało się w jego wnętrzu.
- Dobrze, mój panie już mówię. Niech będzie przeklęty dzień, kiedy me oczy ujrzały tego siwego kapłana. Był pogodny poranek niemal, taki jak dzisiaj, tylko wiatr od morza byl silniejszy i powietrze wypełnione było słonym aromatem ryb i wodorostów. Kręciłem się jak zawsze w pobliżu meczetu Tysiąca Fontann, licząc na jakiś zarobek. Od kilku dni nie miałem ciepłej strawy w ustach i kiszki mi już grały głośniej niż rogi obwieszczające przybycie Wielkiego Kalifa, niech bogowie strzegą go i obdarzają niekończąca się łaska, a Przeznaczenie niech łaskawie prowadzi cała jego rodzinę i poddanych. Dlatego też panie wypartywałem kogoś, komu mógłbym… wstyd się przyznać coś podwędzić. Musisz wiedzieć panie, że nie robię tego nagminnie, a jedynie gdy okoliczności mnie do tego przymuszą. A i wtedy sięgam tylko do kieszeni tych, którzy i tak nie zauważą braku tych kilku dinarów. Tego dnia jednak szczęście się ode mnie odwróciło, a Przeznaczenie pokazało swe okrutne i złowieszcze oblicze. Nie byłem tego świadomy, gdy spoglądałem na siwego kapłana przechadzającego się wśród tłumu pielgrzymów. Och, gdybym tylko miał świadomość tego, co mnie spotka. O bogowie - Adil wzniósł ręce do nieba i krzyknął niemal na cały głos - przysięgam na wszystkie świętości, przysięgam na swe marne życie, że nigdy bym nie poszedł za tym człowiekiem. Uległem jednak demonom chciwości, a mój wewnętrzny głos mówił mi, że warto zająć się sakiewką tego kapłana. Przez długi czas podążałem za siwym kapłanem. widziałem jak poucza ludzi, jak kupuje różne rzeczy, a przy tym praktycznie nie liczy się z groszem i nie targuje się. Wielu kupców poczytywało to, jako obrazę. Jednak jak to mówią pieniądz nie śmierdzi, prawda? Wyzbyłem się więc wszelkich skrupułów i wyrzutów sumienia, gdyż byłem pewien że człowiek ów nie zauważy braku kilku złotych dinarów. A mi one uratują życie. Zauważyłem, że kapłan z wielką nonszalancją chodzi po ulicach i praktycznie nie pilnuje tego, co ma w dużej lnianej torbie przewieszonej przez ramię. Zbliżyłem się więc ostrożnie do niego, gdyż wiedziałem że jeżeli nie ja to inny złodziej opróżni jego sak. Kapłan był łatwa ofiarą. Doprawdy za łatwą. Powinienem był wyczuć, że los zbyt łaskawie się ze mną odchodzi. Nie wyczułem jednak pułapki i niczym ogłupiała mucha pędziłem wprost w płomień świecy. Zbliżyłem się do kapłana i moja dłoń zanurkowała w jego torbie. O bogowie, dlaczego, dlaczegóż to moje oczy zamiast na sakiewce skupiły się na tym przeklętym dysku. Skusił mnie jego blask i obły kształt. Połyskiwał on jakby był wykonany z czystego złota i pewnie dlatego moje chciwe dłonie wyciągnęły go z torby kapłana. Uradowany, z łupem za pazuchom skręciłem w najbliższą uliczkę i pognałem przed siebie w razie, jakby starzec podniósł krzyk. Nic takiego się nie i już po kilku chwilach mogłem się cieszyć w samotności cudownym blaskiem dysku. Nie wyobrażacie sobie, jaki byłem wściekły, gdy spostrzegłem się, że dysk wcale nie jest złoty. Była to zwykła wypalana glina, która sprytny rzemieślnik wypolerował i polakierował nadając jej oślepiający złoty blask. Mimo to w tym przeklętym przedmiocie było coś co przyciągało mój wzrok i niemal hipnotyzowało mnie. Obracałem go w dłoniach i podziwiałem jego wykonanie. Najbardziej fascynowały mnie drobne napisy, jakie zostały na nim umieszczone. Wprost nie mogłem oderwać od nich oczu. wodziłem po nich palcem, a moje usta poruszały się jakby chciał wymówić zapisane tam słowa. W końcu nie w pełni świadomie odczytałem napis na dysku i wtedy bogowie zesłali na mnie okrutna karę. Niebo nad moją głowa pociemniało i niczym złote strzały przeszyło je dziewięć spadających gwiazd. Tuż przy moim uchu usłyszałem czyjś złowieszczy śmiech i straciłem przytomność. Obudziłem się w środku nocy. Cały byłem zlany potem, a w mej pamięci wirowały okrutne i przerażające obrazy, jakie nawiedziły mnie we śnie. Od tamtej pory te koszmary wracają niemal co noc.
Pełen lęku następnego dnia próbowałem odszukać tego kapłana, aby zwrócić mu dysk. O zgrozo, jednak nikt w żadnym meczecie ni słyszał i nie widział nikogo takiego. Zrozpaczony próbowałem dysk sprzedać, ale nikt go nie chciał kupic. Nie mając innego wyjścia wyrzuciłem dysk na stertę śmieci przy wyjściu z bazaru. jednak ku mojemu wielkiemu przerażeniu, następnego dnia, dysk ponownie znalazł się w mej torbie. Próbowałem pozbyć się go już kilka razy i za każdym razem bezskutecznie. Po kilku godzinach w jakiś magiczny sposób wraca on do mnie. Teraz wiem, że to jest symbol mojego upadku, symbol mojej głupoty i kary jaką spuścili na mnie bogowie. Ten przeklęty gliniany dysk, to moje Przeznaczenie. - na tym Adil zakończył oswoją opowieść i jednocześnie sięgnął za pazuchę swojej poszarpanej szaty. Wyjął stamtąd połyskujący złotym blaskiem dziwny dysk i wręczył go Janosowie.
- Oto moje przekleństwo, oto moje fatum.

 
__________________
"Kupię 0,7, to leczenie paliatywne i pójdę spać, bo w końcu sam sobie zbrzydnę" AJKS
Ereb jest offline