Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2014, 20:31   #48
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Pojedynek nad leśnym potokiem

Półork lekkim krokiem wojownika przemierzył polanę i stanął przy pniu. Miał żelazne nabarczniki i wysoki, zbójnicki pas, za którym tkwiły cztery noże. Obrazu dopełniały czerwone hajdawery, widać że czasami prane, bo wciąż była to czerwień, nie zaś powszechnie spotykana wśród zielonoskórych barwa nieokreślono-brudna. Ludzkie dziedzictwo odbiło się mocno na półorku, a Arno był lekko zaskoczony gibkimi ruchami, bo spodziewał się raczej silnego rębaki niż szermierza.
- Jestem Rutgier - rzekł półork poprawiając tarczę i wskakując na pień-most - tak abyś wiedział, z czyjej ręki giniesz, bladasku.
Stanął pewnie i z cichym zgrzytem dobył miecza.

Sven odebrał franksenową kuszę i przyszykował ją do strzału, zauważając po drugiej stronie potoku dwa gobliny z łukami. Arno z dobytym toporem odkiwnął głową Wernerowi dając znać, że pamięta o ostrzeżeniu, po czym raźno podszedł do pnia i wszedł nań zaraz za półorkiem.
Chwilę potem wszyscy poczuli Jakuba. No, może niekoniecznie jego samego, bo specyficzna jakubowa woń towarzyszyła im od początku, ale po chwili zarówno Siegfried, jak i Sven i Werner wiedzieli dlaczego Witalis ustawił się od nawietrznej...

Rutgier, półork banita
Sz 4, WW 43, S 3/4, Wt 3, Żyw 9, I 30, A 1, Zr 29, CP 29, Int 24 Op 39 SW 29 Ogł 18
Silny cios, ogłuszenie, ukrywanie się na wsi, cichy chód na wsi, Uniki


Spotkali się na środku mostu, nad spienioną kiepielą. Ich oczy spotkały się na krótko, a potem zatańczyło żelazo.


Arno uderzył pierwszy, cios przeszył jednak powietrze, drugi zaś grzmotnął mocno w tarczę oponenta, zmuszając go do cofnięcia się o krok. Rutgier odpowiedział podstępnym, niskim sztychem w podbrzusze, który żołnierz zbił tarczą. Odskoczyli od siebie, zmierzyli się wzrokiem. Franksen z uśmiechem zauważył, że jego oponent nie jest już tak pewny siebie, jak przed chwilą. Trafiła kosa na kamień co?

Półork ruszył przed siebie, lecz żołnierz znów był szybszy. Niepewnie stojąc na pniu, zarysykował dwa zamaszyste cięcia, którymi zmusił wroga do cofnięcia się, oba przecięły tylko powietrze, podobnie jak długie cięcie znad głowy które wyprowadził oponent. W ostatniej chwili noga omsknęła mu się o śliski mech i ostrze ledwie zahaczyło tarczę, krzesząc kilka iskier od żelaznego okucia.

Obaj złapali równowagę. Arno solidnie sprawdził miejsca gdzie stoi, podobnie jak półork. Wbili wzrok w siebie, próbując przewidzieć kolejne posunięcie wroga, planując. Obaj mieli niejedno życie na sumieniu, obaj zabijali. Obaj wiedzieli że jest to łatwe... w obie strony.
Tym razem Rutgier stał w miejscu, a Arno nie zamierzał próżnować. Ostrożnie stawiając nogi wyprowadził dwa potężne cięcia. Żołnierz nie był ułomkiem, od ciosu jego topora tarcza półorka aż zatrzeszczała, widać było że jeszcze jeden-dwa takie ciosy i będzie po niej. Zielonokrwisty cofnął się o krok, a Arno uderzył ponownie, tym razem od dołu. Półork zasłonić się już nie zdążył.
Cios topora wszedł w bok, skrwawiając pas, nogę Rutgiera oraz barwiąc na chwilę wodną kipiel odcieniem szkarłatu. Krzyk przeciął powietrze, a Franksen zbił słaby i niemrawy cios, jaki w odwecie zadał herszt goblinów.
- Zastrzelić go! - wychrypiał ranny - Zastrzelić ich wszystkich!
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline