Dorrin był rad, że dziennik, który znalazł dopomógł im, że płomień zgasł, że nie spaliło mu dupy. Był do niej przywiązany…
Pozostawał jeden problem - gaz. Tak więc plan Grundiego zdawał się dobrym pomysłem.
Dorrin kiwnął Grundiemu głową.
-Wezmę topór Hurana. - rzekł - Jeśli ktoś chce mój, niech mówi.
Wziął ostrze starego Hurana w jedną rękę i ruszył pomóc Grundiemu. Uderzał raz za razem, jedną reka. Mimo to, jego ciosy były silniejsze niż ciosy zwykłego khazada, wspólną zasługą drzwi puściły.
Z pochodnią w ręku wszedł za Grundim w chłód i ciemność, ruszył długim korytarzem. W końcu wszedł do sali… |