Czasami życie było proste i nieskomplikowane, wystarczało skupić się na obowiązkach i zadaniach. Thorin miał jasny cel - utrzymać przy życiu możliwie wielu, a najlepiej wszystkich towarzyszy. Cel może i był jasny, lecz do prostych nie należał, zwłaszcza że działania kompanów sprawiały wrażenie jakby celowo postanowili mu utrudnić jego robotę.
Thorgun nie był wyjątkiem, strzelec wyglądał na ledwo żywego i z pewnością bez szybkiej interwencji medyka nie pożyłby długo. Podczas gdy reszta zajęła się badaniem zwłok szczuro-potworów które jakimś cudem ubił, Thorin zajął się leczeniem strzelca. Po raz kolejny poszły w ruch nici i bandaże, spirytus i narzędzia chirurgiczne. Czasu oczywiście jak zwykle brakowało, wiedział, że obecna robota może być jedynie powierzchowna, mająca na celu głównie zatamowanie krwotoku i nie dopuszczenie aby stan pacjenta się pogarszał.
Kiedy już uznał robotę za skończoną wszyscy ruszyli w kierunku komnaty która jeszcze nie tak dawno oświetlona była płomieniem. Płomieniem z którym poradził sobie Ergan , Thorin co prawda nie wiedział jak poważny był problem wcześniej, zdał sobie za to sprawę, że ktoś tu zna się jednak na górniczych znakach - żałował tylko, że ów talent nie uwidocznił się wcześniej kiedy mijali górnicze zapiski i symbole.
Dość późno niestety zauważył że Ergan konsumuje dziwnie wyglądający kawał mięsa nabity na miecz. Chwilę mu zajęło nim skojarzył jego marsz w kierunku padłych stworów, odgłosy rąbania trucheł i obecny widok nadzianej na miecz szczurzej kończyny. Ze zgrozą odwrócił się od wstrętnego widoku i omal się nie porzygał.
- Erganie ! Na litość Valayai nie jedz tego! - wciąż jeszcze nie dowierzał temu co widzi. Jednak widok się nie zmieniał, może jedynie niewiele gdyż Ergan na chwilę zaprzestał konsumpcji wpatrując się w Thorina. - Toż to ścierwo, strute, wypaczone przez eksperymenty skavenów, nie ma porównania miedzy szczurami a skavenami oraz tym wszystkim co od nich pochodzi. Nawet nie poprosiłeś by zbadać to mięso czy nadaje się do jedzenia, czy nie nosi w sobie jakiejś choroby, zarazy, trucizny przodkowie jedni wiedzą jeszcze czego! - po chwili do umysłu przerażonego kronikarza dotarła jeszcze jedna gorsząca możliwość - Przecież to mogło żywić się wczesniej na naszych braciach!
Thorin nie tłumaczył więcej, odszedł nie chcąc patrzyć na ten makabryczny widok, żołądek i tak zwinął mu się w pentelkę i był niemal pewny że szybko sam niczego nie zje - może to i lepiej przy świadomości kurczących się zapasów. Nie miało to jednak znaczenia, po prostu nie zdołałby w najbliższych godzinach zjeść czegokolwiek.
Gdy jednak Ergan krzyknął -W nogi kurwa!! Ratuj się kto może!!!
Sprawa zeszła diametralnie na drugi plan, a może nawet trzeci, lub zgoła w ogóle przestała mieć znaczenie, skoro za chwilę wszyscy mieli wybuchnąć czy spłonąć. Thorin spojrzał się na Detlefa , chyba tylko dlatego że Ergan pomimo krzyku sam pozostał na miejscu. Gotował się jednak do szybkiego biegu... przynajmniej na tyle na ile umożliwiało mu to obciążenie. |