Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2014, 20:45   #106
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Walka się skończyła, lecz tylko ta w lesie. Ta we wnętrzu Rardasa wręcz przeciwnie. Bój emocji rozgorzał w nim na dobre. Niektórzy mogliby się zastanawiać jakie to można mieć wyrzuty sumienia po zabiciu kilku koboldów, lecz tak było w tym przypadku. Rardas po tamtym zdarzeniu chciał zaprzestać zabijaniu, lecz niestety życie jest pasmem śmierci. Chwile, gdy musiał dobić ustrzelonego jelenia, a ten jeszcze spoglądał mu w oczy były prawdziwymi męczarniami. Mimo to wiedział, że musiał to zrobić jeśli chce przetrwać i przeżyć. Część niego wręcz pożądała tego widoku i tego uczucia. Zawsze w takich chwilach ta zła krew się w nim budziła i dawała o sobie silniej znać. W tejże chwili, gdy stał oparty o pień wielkiego drzewa i przyglądał się leżącym trupom, zaczęła się w nim toczyć kolejna walka. Zaczęła się ona tuż przed oddaniem pierwszego strzału. Miotał się wtedy. Strzelić, czy nie strzelić? Zabić, czy nie... takie myśli zalewały mu głowę, lecz gdy zobaczył liczebną przewagę koboldów coś w nim pękło i zaczął zabijać.

Z początku podchodził to tego jak najbardziej spokojnie, lecz z każdą kolejną strzałą chęć mordu w nim rosła. Czół, że ta przeklęta strona jego jestestwa znowu się ukazuje. Tym właśnie sposobem Rardas toczył równocześnie dwie walki. Tą w lesie oraz tą z własną naturą, którą odziedziczył po jakimś czarcie, albo demonie. Nienawidzi tego. Nienawidzi tego, że musiało to spotkać właśnie jego, a zwłaszcza, że spotkało to jego siostrę, a w konsekwencji... Nie nie mógł o tym myśleć.

Jego strzały były zabójczo skuteczne, gdyż nie trafił tylko raz, a położył trupem chyba z cztery stwory. Sam właściwie nie wiedział ile, gdyż silne emocje sprawiały, że zacierała mu się rzeczywistość. Na całe szczęście walka szybko się skończyła. I całe szczęście. Rardas był wyczerpany bardziej mentalnie niż fizycznie. Zawsze starał się unikać walki, a tym bardziej przelewu krwi, lecz tym razem nie mógł od tego uciec. Musiał stawić czoło...

Chwile zajęło zanim zaczął się opanowywać. Wziął kilka głębszych wdechów, kiedy to usłyszał czyjeś słowa. Spojrzał w kierunku z którego dochodziły słowa i zobaczył Taara, który był przy siedzącym Draugdinie. Z oddali udało mu się zobaczyć, że jego towarzysz jest ranny. Świadczyło o tym trochę krwistej barwy na jego zbroi. Czym prędzej ruszył ku nim, lecz dopiero wtedy dotarło do niego to, czego chciał kapłan. Razem z Klarą miał pojmać jednego z koboldów, który najwyraźniej nie został zabity.

Diablę skręciło i udało się we wskazane miejsce. Nie wiedział w sumie jak jeszcze postąpić, lecz wiedział, że pierwsze co to będzie trzeba kobolda unieruchomić, by czasem nie próbował jakichś sztuczek.

-Macie linę? - rzucił ogólne pytanie. Miał nadzieję, że odpowiedź będzie twierdząca. Czekając na nią zbliżał się już do wskazanego drzewa, a wewnętrzne zmagania zaczynały się uciszać, lecz ustępowały wolno.
 
Zormar jest offline