Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2014, 22:24   #375
Rodryg
 
Reputacja: 1 Rodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputacjęRodryg ma wspaniałą reputację
Samuel skontrolował otoczenie i poinformował kolegów o niepokojącym odkryciu.
- A może lepiej po prostu zignorować tych gamoni i uwolnić przetrzymywaną osobę ? Żebyście znów nie mówili że zbyt krwawy jestem.- Rzucił z krzywym uśmiechem.
- Mi się podoba... Tylko trzeba jakoś po cichu to z tyłu. Albo wódeczka dla tego co pilnuje...
-Aha, jeśli to osoba co myślę, to bez darcia się z wrażenia, jasne? Widok niesamowity... - dorzucił młodszy Nowicki, serce mu aż zabiło. Trudno powiedzieć, że z oczekiwania, czy z radości, że oczyści się z zarzutu, że głupio uciekł przed dziewczyną. Nie, żeby na samą myśl o możliwości, że to Leslie.
- Lepiej to zrobić dyskretnie by nie mieć potem smrodu, w końcu jesteśmy w "gościach". A raczej jak spieprzymy to się możemy nie wybronić z tego no chyba ze chcecie się przerąbywać do wyjścia... - dodał od siebie Vilmund.
- "Dyskrecja", to u nas w rodzinie trzecie imię. Drugie to bowiem "gościnność". Marzną tutaj, pewno by wódeczki chcieli... To im damy. A że między ciszą się coś dzieje... - Stefan wyszczerzył zęby klepiąc się po kieszeni gdzie miał piersiówkę - Już dla miny gospodarza warto po cichu się zachowywać.
- Panie Vilmund, weźcie do pogaduchy - Stefan wyciągnął piersiówkę.

Zrobiono tak jak postanowiono. Vilmund poszedł zagadać strażnika pod stodołą, gdy Samuel poszedł zrobić za pomocą danhemi niewielki tunel Stefek sapiąc się przecisnął. Zobaczył w środku Leslie stojącą na dwóch blokach siana pod wejściem i trzymającą rękach niewielkie kowadło do którego była przywiązana łańcuchem
-Leslie? Mia belle? -szepnął Stefan.
Lesie wsadziła kowadło pod pachą i podeszła do Stefana. Potem upuściła je i ścisnęła Stefana tak mocno, że aż zatrzeszczały mu żebra: Stefano Il mio Eroe
.- Też się cieszę... - wysapał cicho.
- Odszukałeś la tua donna. Popatrz co mi zrobili. - pokazała na szarą tanią sukienkę w owieczki - Oni mi to ubrali a ten blondyn o zimnych oczach mnie rozbierał na odległość, uratuj mnie.
-Nie mam pojęcia jak tutaj trafiłaś, o tym później. Na razie ważniejsze, żeby się stąd wydostać, jasne? Smutas się tym i tak zajmie -szeptał wskazując na kowadło.
- Smutas? A kto to jest? i gdzie? Potrafi to otworzyć... a ty nie ? - popatrzyła sceptycznie na łańcuch.
- Jeden z moich krewnych i znajomych. Ten akurat to Znachor, z takich co potrafi rozwalić łańcuch. No, ale jak to ma kłódkę to mogę spróbować.
Lekcje od Greedowców się opłaciły. Co też można wyczyniać kawałkami drutu. Zamek otworzył się łatwo.
- To teraz przez dziurę. Tylko nie komentuj żółtaczki Smutasa. Drażliwy na tym jest i nie ma na to czasu. Jakby co umiesz prowadzić?
Stefan chwilę dłubał przy kłódce i uwolnił Leslie. Ta zatańczyła na jednej nodze i odpowiedziała na pytanie Stefana prostym - Si
- Si ? W sensie, że umiesz? Umiem tyle z tego zagranicznego języka co mnie nauczyłaś...
- Bardzo lubię prowadzić
- uśmiechała się szeroko
-Fajnie, ale teraz przez dziurę... Leslie z pewnym trudem przecisnęła się przez znalazła się na zewnątrz.... Oczom Samuela ukazała się Wysoka dziewczyna podobna chyba do Olivier Armstrong... nie licząc kruczoczarnych włosów i szarej sukienki...
- Czemu jesteś Smutas Amico? - skrzyżowała ramiona na piersi.
- Tak jakoś, taka melancholijna uroda... Wiele mamy imion, ale ja mu mówię Smutas. Nie miejsce na właściwe prezentacje, ale Smutas to jest właśnie Leslie... - Stefan wyszczerzył zęby.
- Nadali mi takie przezwisko sam nie wiem czemu pytaj się jego.- Wskazał ręką na Stefana - Ale nie ma teraz czasu na pogaduchy trzeba cię stąd wydostać
- Miałam o to nie pytać... Więc gdzie idziemy? Za płot? zapytała
- Za płot chyba najlepiej i... lepiej jak pójdziesz do Baru i tam zostaniesz póki nie wrócimy, czy do twojego domu opieki, Smutas?
- Nie idę do nich... oni zdradzili Tatę... A mama im nie ufała -
Ja o tym niewiele wiem, ale załatwianie spraw rodzinnych zostawiam na potem. No to leć tam - zapisał adres na kartce - To nie jest przytułek, ale w jednym miejscu mieszka Smutas, jego mistrz, jego kuzynka, moja pół- szwagierka, a ostatnio jeden naukowiec z jedną ręką i jedna dziewczyna. Niektórzy ludzie ratują bezpańskie i ranne koty, ale Smutas woli ludzi.... A tak, kuzynka ma tygrysa, więc uważaj...
Powiedz, że przysłali cię Szeleszczaki...

Leslie otworzyła usta słysząc opis domu Smutasa, popatrzyła na xingijczyka z ukosa. Potem pobiegła do płotu i zaczęła się nań wspinać.
- A wy mi nie wierzyliście jak wam wtedy opowiadałem- powiedział Nowicki do Samuela. - To co teraz ?

***
Tymczasem Vilmund podszedł do strażnika, wysokiego blondyna o niedawno złamanym nosie
- Panom też szef kazał zostać na zewnątrz nie przeszkadzać w spotkaniu ? - zagaił midgardczyk do strażników.
- Ja tu koni pilnuję tylko - rzekł ochroniarz nieco przestraszony.
- Koni ? - rozejrzał się po okolicy po czym dodał - To szefowi musiał pan podpaść chyba ?-
Raczej wypadła moja kolej wiesz jak to jest - powiedział i zapalił papierosa- Ognia?
- Nie palę, ale mam to. - wyciągnął piersiówkę którą dostał od młodego.
Strażnik wyciągnął ręce w obronnym geście - Szef zabrania picia w pracy - odparł ze smutkiem.
- No jak nie chcesz to nie choć szef chyba nie zauważy jednego łyka... - powiedział Vilmund unosząc piersiówkę do ust.
- A no, jednego nie - wziął piersiówkę i opróżnił w trzy łyki - Mocne ale dobre
- Ciekawe ile szefowi zajmie to spotkanie sterczenie pod drzwiami potrafi dobijać już myślałem że zacznę liczyć cegły na ścianie...
- A ponoć jakiś Pułkownik tu przyjechał, też piastianin, jak ten twój Radzy - rzekł strażnik.
- Czyli to jakieś większe przyjęcie nas czeka skoro dwóch gości ma, zresztą i tak się spodziewałem że mu trochę zejdzie ale teraz to kto wie. Ten pułkownik to rozumiem ktoś ważny ?
- A nie wiem, nie znam wszystkich, choć pewno ważny. Taki blondyn śmiesznie podgolony.
Vilmund próbował jeszcze trochę pociągnąć dyskusje o wszystkim i niczym licząc że reszcie da to dość czasu reszcie, no i należało im wspomnieć o drugim gościu gdy już wróca.
 

Ostatnio edytowane przez Rodryg : 30-11-2014 o 14:40.
Rodryg jest offline