- Najchętniej rzuciłbym tę robotę - mruknął zniechęcony Gotfryd. - Liczenie na łut szczęścia jakoś niezbyt mi się podoba, a trafienie w tym tłumie na kogoś, kogo szukamy... - Pokręcił głową. - Nawet gdybym się o niego przewrócił, to i tak bym nie wiedział, że to on.
- Ja się na ten bal nie wybiorę - powiedział - bowiem to nie moje sfery. Pewnie nawet bym nie wiedział, jak z tymi ludźmi rozmawiać. Idźcie beze mnie - stwierdził. - Co prawda nie sądzę, by nowy właściciel pucharu pojawił się tam z owym pucharem pod ręką, ale może dowiecie się czegoś ciekawego. |