Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2014, 10:42   #17
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
KOLEJNY DZIEŃ W MULUK

Aria zbudziła się zesztywniała; chwilę zajęło jej uświadomienie sobie gdzie jest, czemu Janos tak mocno ją ściska, a drzwi do pokoju w
Aswad Assad Seraj są wyrwane z zawiasów. Nigdy nie przyznała się bratu do tego, że jego osoba jest częścią jej koszmarów; zmasakrowane zwłoki, które zostawił za sobą i tak nazbyt ciążyły jego sumieniu, a to, że nie było innego wyjścia nie miało dla niego większego znaczenia. Zresztą napady bojowego szału zdarzały mu się coraz rzadziej, a i coraz rzadziej też musieli walczyć i zabijać. Czarodziejka wzdrygnęła się i wysunęła z objęć posapującego półsmoka. Nie było sensu rozpamiętywać przeszłości; wystarczy, że bieżący dzień ma obfitować we wrażenia. Aria postanowiła póki co nie podnosić tematu braku ich pokrewieństwa. Załatwią swoje sprawy w Muluk i potem będą myśleć co dalej. Zwłaszcza, że Janos wspominał o jakiejś sprawie, którą chciałby z nią omówić i nie była to chyba ciążąca mu z dawien dawna tajemnica. Aria ubrała się szybko i zbudziła brata. Im szybciej pozbędą się przesyłki tym szybciej będą mogli wrócić do swoich spraw.

Śniadanie minęło szybko. Towarzysze wymieniali grzeczności; tylko Fillander był ponury i milczący - ale był taki przez większość czasu, więc Aria nie zwróciła na niego zbytniej uwagi. Od początku wspólnej podróży bard nie przypadł jej do gustu mimo że uwielbiała muzykę i na północy nie raz zarabiała na ich posiłek śpiewając i tańcząc; czasem zaś wspomagając opowieści magicznymi sztuczkami. Nie mogła się w tym równać z najpodlejszym nawet bardem - ot, wykorzystywała wiedzę i wychowanie, jakie każda dama z dobrego domu otrzymać powinna. Jednak w byle jakich przydrożnych gospodach wystarczało to by zapewnić im darmowy nocleg na stryszku nad stajnią, czy talerz wodnistej zupy. Jednak według niej Fillander nie zachowywał się jak typowy bard i ewidentnie coś ukrywał. Aria ludzi takich jak on - takich, jak oni sami - rozpoznawała szóstym zmysłem. A przynajmniej tak jej się wydawało.

Dziewczynka miała nadzieję, że przekazanie pudełka Hasanowi bin Nassurowi przebiegnie bez przeszkód, ledwie jednak opuścili progi Lwa drogę zastąpił im żebrak Adil, którego Janos - jak się okazało - najął im na przewodnika. Przez całą drogę Aria kurczowo wczepiała się w brata, przerażona dziwnym, przeklętym mężem. Przez cały okres szkolenia Bixi, nauczycielka magii, przestrzegała ją przed próbami wywoływania i paktowania z demonami; dodatkowo podczas podróży z Lisami Pustyni nasłuchała się opowieści o przerażających demonach grasujących w piaskach Zakhary. Nic więc dziwnego,że wolała trzymać się od Adila najdalej jak tylko można. Niestety brat był innego zdania, podobnie jak Yat (czemu akurat Aria się nie dziwiła), Shamal, a nawet małomówny Kumalu! Nie oceniała Adila, nie miała mu za złe kradzieży - sama wiedziała dobrze jak ciężko nieraz przeżyć - i współczuła mu nawet; niemniej jednak wolałaby, żeby ktoś inny zajął się jego nieszczęściem. Ot, tutejsi kapłani na przykład. A ich argument “wszystko wolą Przeznaczenia” jedynie irytował czarodziejkę; uważała, że to wymówka osób wygodnych, strachliwych lub słabych, które boją się pokierować własnym życiem, czy chociażby wziąć za coś odpowiedzialność. Poza tym wykrycie magii, jakie dyskretnie rzuciła na dysk wróciło do niej podejrzanie szybko, tylko wzmagając irracjonalny lęk - tym razem przed samym przedmiotem. Miała zamiar dopilnować, by półsmok nie dotykał glinianego dysku nawet metrowym kijem.

Wizyta w sklepie bin Nassura do końca zważyła jej humor, aż Janos zażartował, że od ciągłych dąsów przedwcześnie porobią jej się zmarszczki. Pewnie i tak będzie. Czy Akbar nie mógł jednak po prostu wyciągnąć szkatułki z torby tak jak i listu polecającego i położyć jej na stole? Mieli by problem z głowy. Tak zaś musieli nosić ją do południa po ulicach pełnych ludzi o lepkich rękach, dla których “honor” był tylko kolejnym słowem do ubarwiania kwiecistych zdań. Obiad w seraju Słodycz Araju na ulicy Szafirowej nie brzmiał źle, ale... Westchnęła. Przynajmniej raz kozie meczenie muezzina przyjmie z radością.
- To gdzie teraz, do meczetu Tysiąca Fontann? - spytała z rezygnacją gdy z powrotem wyszli na zalaną słońcem ulicę Atłasową, a Fillander zniknął w tłumie przechodniów. Aria nie była przesadnie religijna, nie przepadała też za filozoficznymi dysputami. Janos uśmiechnął się pod nosem. Ciekaw był co powie na rewelacje, jakimi miał zamiar uraczyć ją wieczorem.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 30-11-2014 o 16:03.
Sayane jest offline