Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2014, 12:35   #542
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Przez dobre parę minut Galeb był jakby w malignie, bowiem jego umysł rozważał co też mogło oznaczać to niezwykłe przeczucie. Iskra? Materiał? Ciało? Własność?

- Moc...
- wymamrotał do Dirka, kiedy obaj spaleńcy wzajemnie się podtrzymując mozolili się za resztą drużyny - Moc... magiczna...

Tyle że nie było czasu, aby pozostawać tutaj. Trzeba było ruszać dalej, ale Galeb czuł że to coś ważnego. Że w pobliżu może być jakiś ślad jego braci runotwórców. A może to wszystko wykrzywiała na nowo rozpalona nadzieja na ponowne ich zobaczenie? Te rzeczy zaprzątały głowę kowala run, a towarzysze mogli tylko widzieć, jak oczy Galeba patrzą gdzieś w dal, jakby nie zważając na to co się dzieje wokoło.
Musiał coś zrobić. Musiał wyczuć... Musiał znaleźć!
I tak wspierając się wzajemnie z Dirkiem szli za resztą grupy, najpierw przez "zaminowane" pułapkami pomieszczenie, a potem do komory spalania.
Znaleziska w komorze spalania wyrwały jednak Galeba z transu.

- Ta barta... mogła należeć tylko do... nadsztygara lub arcysztygara.
- wychrypiał wlepiając w oczy w przedmiot - Weźcie ją... może nam wiele... powiedzieć.. razem z tym co jest... w torbie.

Ewakuacja z tego miejsca postąpiła równie szybko co przybycie tutaj. Kim mógł być ten biedak? Czy był to kierownik kopalni? Czy może ktoś jeszcze ważniejszy? Bardziej zastanawiające było to co robiły tutaj truchła orków? Skąd w kopalni zielonoskórzy?
Była tylko jedna możliwość - byli coraz bliżej wyjścia na powierzchnię.

Wydostali się dość sprawnie z ognistej pułapki i podążyli tunelem, który schodził w dół i prowadził do niższych poziomów komina sitowego. W olbrzymim filtrze coś zalegało, ale drużyna była niesamowicie zmęczona tym wszystkim co spotkało ich przez ostatnie dni. Wreszcie Detlef zarządził postój i to dość długi, dlatego Galeb usiadł pod ścianą, kiedy wyznaczono obozowisko i zaczął się zastanawiać.

Musiał się skupić. Spróbować powtórzyć to samo co wtedy, tam wyżej. Ale tym razem skupić się na konkretnej rzeczy - na tej drobinie mocy którą wyczuł. Może zdołałby namierzyć ją i odnaleźć? Może gdzieś tutaj ktoś ukrył znalezisko wcale nie mniej ważne co ocalone przez spopielonego khazada przedmioty?
Miał zamiar po krótkim odpoczynku wziąć się za zbadanie sztygarskiej barty. Tak bogato zdobiony egzemplarz na pewno posiadał jakieś oznaczenia, heraldykę lub inne znaki mówiące o właścicielu. Jeżeli nie na górniczym toporze to z pewnością pośród dokumentów w torbie znajdowała się odpowiedź na to pytanie. Galeb miał zamiar rozwikłać tą zagadkę, bowiem to co się tu wydarzyło zasługiwało, aby upamiętnić spopielonego khazada...
Jednak póki co... istniała jeszcze jedna sprawa, którą runiarz musiał się zająć.

Siedząc wyprostował się i ułożył luźno okaleczone ręce wnętrzem dłoni ku górze. Wziął parę głębszych oddechów i wyciszył się, starając zignorować głosy towarzyszy, a skupiając się na zwyczajnych odgłosach otoczenia. Odgłosy spadającej wody.
Kiedy w końcu poczuł oddech nabrać w pełni regularnego rytmu, runiarz skupił się na iskrze mocy, którą wyczuwał w swojej piersi. Ostrożnie naparł na nią swoim umysłem, potem zwolnił uścisk, starając się zyskać nad nią kontrolę. W pewnym momencie zaś pozwolił, aby energia z iskry zaczęła się rozprzestrzeniać po całym jego ciele. Kiedy energia została uwolniona siłą umysłu skupił się na swojej głowie, aby tam ją skoncentrować. Chciał znów wyczuć ten mały rozbłysk który poczuł paręnaście minut temu. Chciał znów go wyczuć i namierzyć.
 
Stalowy jest offline