Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2014, 12:54   #27
Luphinera
 
Luphinera's Avatar
 
Reputacja: 1 Luphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodze
Mieszkowice

Branibór starał się nad sobą zapanować. A jego siostrzenica nie ukrywała radości. Jej spojrzenie mówiło mu już wszystko.
-Siemiomyśle. - odpowiedział- zaczekaj na moją decyzję na dziedzińcu. Nie oddalaj się.

***

Kieł podkulił ogon i przylgnął do nóg Skałomiota. Wycie niesione echem umilkło. Zdawało się, że stwór porusza się bardzo szybko. Ale jak to możliwe, że niedawno słyszało się go od zachodu a teraz jakby był bardziej na północny zachód... jakby czegoś szukał. Z Grodu dało się słyszeć jakieś krzyki, oraz muzykę. Nie było to normalne. Kieł poruszył się nieznacznie i zamerdał ogonem widząc swojego pana. Zerwał się i podbiegł ku niemu na powitanie, nos wsunął w dłoń kapłana po czym zaczął zlizywać resztki tłuszczu z kurczaka.

***

Władca grodu spoglądał na wychodzącego kapłana, milczał, nie patrzył na upartą siostrzenicę. Może naprawdę jakiś czort podmienił ją z córami Dziwożn i dlatego aż tak bardzo pragnie polować w lesie co kobietom wszak nie przystaje. Gdy kroki kapłana ucichły spojrzał na Smysławę a ta posłała mu najbardziej niewinny ze swoich uśmiechów. Dłonią potarł skronie.
-Tyle razy prosiłem, upominałem... Co by powiedziała Twoja matka! - podszedł do niej i ją przytulił. Nie opierała się, a jednocześnie pogładziła wuja po ramieniu.
-Wiesz, że nigdy bym nie przestała, to jest we mnie tak samo jak w Tobie kryje się ogłada. Las mnie przyzywa. Chcę iść, jeśli chcesz bronić nas wszystkich lepiej nie będzie. To jest najlepsze wyjście, a będziesz pewny, że nie wysyłasz swoich ludzi na śmierć.
Branibór przetarł twarz.
-Dobrze... przebierz się w najmniej rzucający się w oczy strój. Wyruszacie za godzinę...

***

Łotr zaśmiał się jedynie widząc nieudolne próby dostania się tam gdzie był on. Poczuliście ostry zapach przypraw a po chwili na dachu została tylko czarna chmura. Zbigniew poczuł chłód przy swoim uchu.
-I tak nie wygracie. A dziwożny was zabiją, wspomniecie moje słowa. - ostry zapach przypraw i tylko kapelusz pozostawiony przez obcego. Czyżby jakieś złe moce również były przeciwko wyprawie?
Obaj wojownicy ujrzeli mężczyznę z wąsikiem, który stał przy końcu drogi i śmiał się z nich do rozpuku.
-Walka to nie wszystko, czasami wystarczy szept, który będzie wam towarzyszył. - mężczyzna zaczął biec w stronę bramy prowadzącej poza gród.

***

Stajenny biegł na plac szukając strażników.
-Zdrajca! Zdrajca jest w grodzie. Próbuje podpalić stajnie!
Na placu zrobiło się zamieszanie, matki złapały dzieci i zniknęły w domach, mężczyźni złapali za miecze, włócznie czy cokolwiek ostrego co mieli pod ręką. Jeden z wojowników pognał do Branibora donieść o tym co się działo. Stolem mógł się przyglądać. Może i miał rację, że tak wolno działają, skoro już był ktoś kto chciał zniszczyć ten piękny gród. Matka podbiegła do niego nie wiedząc czy pozwoli jej zabrać małą.
-Panie Stolemie... Tu nie jest bezpiecznie... - zaczęła i za rękę złapała dziewczynkę, ta zaś z wielką ufnością siedziała wtulona w Rybałta.

***

Smysława uśmiechnęła się i ucałowała wujka w policzek.
-Możesz na mnie liczyć. - mężczyzna nie zdążył dodać nic więcej gdyż dziewczyna zakręciła się i wybiegła z pokoju. Pędziła korytarzami, a w głowie cieszyła się na prawdziwą przygodę. "W końcu! Pokaże wujowi, że nie jestem ciężarem."


Wbiegła do swojej komnaty, zatrzymała się przy kufrze. Delikatnie dłonią przesunęła po drewnie, a lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy.
-Mamo, będziesz ze mnie dumna... -wyszeptała i uchyliła wieko. Wyjęła ciepłe, brązowe lniane spodnie. Następnie wyciągnęła zieloną koszulę z lekkim ściegiem przypominającym kłos pszeniczny. A na sam koniec brązowy lniany kaftan. Przebrała się szybko, przypięła skórzany pas, przy którym znajdował się niewielki sztylet. Włosy rozpuściła, przeczesała je bardzo szybko dłonią i zaplotła w ciasny warkocz i upięła je do góry aby nie przeszkadzały. Poprawiła kaptur. Przerzuciła kołczan i łuk.
Podeszła do zwierciadła i oceniła wynik. W wypolerowanym odbiciu ujrzała siebie, nie damę, która musiałaby czekać na małżonka, a wojowniczkę. Jej twarz rozjaśnił uśmiech. Nie podziwiała się długo, schowała amulet i wybiegła z pokoju aby na dziedzińcu spotkać się z wujem oraz tajemniczym kapłanem i wyruszyć w przygodę jej życia.

Branibór zaś wyszedł na dziedziniec aby porozmawiać z kapłanem. Ujrzał tam Radowita oraz Skałomiota. Zanim jednak zdążył się odezwać ku nim biegło dwóch wojowników.
-Panie! Zdrajca jest w zamku!
W tym samym momencie z zamku wybiegła Smysława, miała lekko zarumienione policzki, a jeden niesforny kosmyk opadł na jej czoło gdy zatrzymała się. Słowa, które usłyszała zmroziły krew w jej żyłach.
 
__________________
"Wszyscy mamy swoje anioły, naszych opiekunów. Nie wiemy jaki przybiorą kształt. Jednego dnia mogą być starcem, innego małą dziewczynką. Ale nie dajcie się zwieść pozorom- mogą być groźne jak smok. Jednak nie walczą za nas, przypominają nam tylko, że to nasze zadanie.Każdego kto tworzy własne światy."
Luphinera jest offline