Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2014, 16:20   #32
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Gdy ugodziła go strzała, był pełen frustracji. Należało się spodziwać, że jego zakulisowe działania w końcu kogoś zdenerwują. No cóż jeśli przeżyje zacznie bardziej dbać o bezpieczeństwo. Lekceważył je bądź co bądź. W ciągu ostatnich cykli zabił już kilkanaście drowów. Ta spirala sprawiała wrażenie nie kończącej się. Tym razem przyszedł po niego zawodowiec. Jego środki obronne na tego typu sytuacje powinny wystarczyć. Trucizna była jednak rzadka i mocna. Jedna strzała go nie zabije, czy zrobi to jednak druga a może trzecia czy czwarta? Rozglądał się nerwowo, szykował zaklęcie. Gdy przeciwnik się wychyli, zabije go jednym śmiertelnym zaklęciem. Nie ma co zwlekać. Ten cały tłum go irytował. Mógłby urządzić tu jatkę! Wiedział jednak, że Goodep by mu tego nie zapomnieli. Miał dość wrogów, żeby zdobyć kolejnych. Pojedynczy czar, pojedyncza ofiara. Nie spodziewał się jednak takiej szybkości po zabójcy. Wychylił się strzelił i zniknął w tłumie uciekającego od walki plebsu. Xullmur'ss nawet nie zdążył zareagować!

Postanowił użyć tłumu do swoich celów. Wypowiedział zaklęcie i magicznym nakazem chciał by zaatakowali jego przeciwnika. Drow ubrany w fioletowa płaszcz z kapturem, ma niebieską szarfę w pasie i łuk. To agent Ithlidów musicie go zabić. Inaczje on zabije was.-zabrzmiało w głowach kilkunastu uzbrojonych osób.

Miał nadzieję, że tłum go zabije siłą złego na jednego. Jeśli nie zabije to chociaż zrani, a jeśli bogowie mają go w pogardzie to chociaż go spowolnią. Sam natychmiast ruszył za zamachowcem. Zajmą go choćby na chwilę wystarczy, że go zobaczył resztę skończy sam. Nic z tego jednak nie nastąpiło. Zabójca zmienił najprawdopodobniej wygląd i tłum nie widział już swojego celu. Xullmur'ss był zirytowany. Uciekał, strzelał, zmieniał wygląd. Wszystko o przysłowiowy krok przed nim. Wiedział już, że dalsze podchody nie mają sensu. Nim gra między nimi się skończy, to on będzie ofiarą. Użył czaru krótkodystansowej teleportacji. Takie czary w mieście poza budynkami działały normalnie. Ważny był jednak dystans im krótszy tym pewniejsze przeniesienie. Jemu wystarczyło kilka ulic żeby zgubić to namolne zapewne ścierwo.

Zmierzał do Nekropolis, tylko na własnych śmieciach mógł podjąć walkę. Przeniósł się kilka ulic dalej. Resztę postanowił przebiec. Zamachowiec czekał na niego na granicy. Nim Xullmur'ss zagłębił się w cmentarzysko. Został kolejny raz trafiony. Znów przez nieuchwytne widmo. Wyciągnie z tego lekcje na przyszłość.

Przez dwa cykle lizał rany i obserwował cmentarz. Okazało się, że również w jego azylu zachodzą zmiany.


Ghul przybiegł do niego gdy siedział na płycie starego nagrobka rozmyślając o przyszłości.

-Kapłani patrolują mocniej, częściej. Oni też zaczęli coś robić. Przy grobowcach, dwa cykle już. Ty to zobaczyć panie. Ważne, dziwne- i pokazywał kierunek w którym mieli podążać.

Wysłał w tamtym kierunku magiczne sondy w postaci oczek. Lepiej nadawały się do dyskretnej obserwacji. Okazało się, że jego nieumarły sługa miał rację.
Kapłanki wysyłały patrole w okolice kilku grobowców w mniej uczęszczanej części cmentarza. Xullmur’ss z początku nie wiedział czemu. Były to bowiem stare grobowce należące do Domów Kilsek i Despana zawierające stare szczątki ich rodów zabezpieczone przed ożywieniem. I to była jedyna magia jaka promieniowała z tych grobowców. Nic co by tłumaczyło zainteresowanie Eilservs, tymi grobami.

Bo jak się okazało… w ogóle się nimi nie interesowali. Przebudowywali je pod własne potrzeby. Tworzyli siedzibę… budowlę o nieznanym przeznaczeniu. Przyglądał się temu jak tylko mógł oczka szybko zostały wykryte. I trzeba było się ewakuować. Projekt był zapewne inkwizycji zakonu Selwetarma, bo tych fanatyków się kręciło najwięcej w okolicy. Do tego kilku magów mających dopilnować, by nikt nie pożądany nie pooglądał. By nie wchodzić im w drogę będzie musiał unikać tego miejsca cofnąć się głębiej w trzewia Nekropolii.

Gdy szedł na spotkanie z Han'kah przechadzał się uliczkami E-C łapiąc jednym uchem przekazywane plotki i historyjki. Rozmawiano o przyjęciu Godeep, o rozrastającej się Enklawie Thay, o tym kto został ostatnio czyim kochankiem, a niezwykłym występie Maerinidii Godeep, który… tu wersje były różne. Ale żadna wiarygodna.
Gdy zatrzymał się w cieniu jednej z uliczek podbiegła do niego grupka umorusany drowów, jednych z wielu dzieci pałętających się po dzielnicach.
- Panie, kup pan! - jeden z nich dopadł do Xullmur'ssa ciągnąc do za poły płaszcza i oferując jakieś drobne przedmioty, nie zdziwiłby się gdyby wszystkie były kradzione. - Może srebrny widelczyk? Albo puzderko? Damskie perfumy, będzie jak znalazł dla ukochanej!
W tym czasie z drugiej strony zaatakował drugi chłopiec z koszykiem przewieszonym przez ramię.
- A może słodką grzybową bułeczkę? - wciskał mu już ją w dłoń.
- Albo świeże warzywa? - dołączył się trzeci zarzucając na barki drowa sznur z marchewek i czosnku. - Tanio, łaskawy panie, tanio. Na leki dla matuli.
Xullmur'ss pilnował mocniej dobytku jak tylko ich zobaczył. Na ulichac E-C zawsz był czujny. Nigdy nie wiadomo kiedy zabiorą ci sakiewkę albo sprzedadzą strzałę.
-Jak coś zginie zamienię was w kamień. Tymczasem macie i znikajcie- rzucił nicponiom po złotej monecie. Ulicznicy chciwie chwycili monety i pognali we wszystkie strony. Niech mają trochę radochy pomyślał. Widział w nich siebie, dawno temu...

Gdy odebrał korespondencję zaklął pod nosem. Jego potencjalni klienci chcieli go oszukać. Oferowali śmiesznie niską cenę za ważne informację. Odpisał im ile oczekuje w imieniu swojego klienta którego był pośrednikiem. Kolejne kamienie pod nogami, mamrotał wracając na cmentarz. Kolejny dzień w Erelhei-Cinlu.
 
Icarius jest offline