Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2014, 21:42   #100
Quelnatham
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny
Wieszcz zmarszył brwi. Zaklęcia, wróżenie i dalekowidzenie jeszcze bardziej go skonfundowały. Czy człowiek, którego opisał kontakt nie jest tym, który stworzył ten amulet? Kim zatem jest jasnowłosy? Może zmienił twarz czarem przemiany? A może to sobowtórniak? Niezależnie od tego wszystkiego zobowiązał się stawić na posterunku. Zszedł więc na dół, położył karczmarzowi monety na szynkwasie i podziękował za pomoc. Wyszedł na ulicę miasta i podążył za wskazówkami strażnika.

Na miejscu oczywiście musiał odczekać swoje zanim się dowiedział, że… Musi czekać. Nikt nie chciał mu powiedzieć o Erilienie. W końcu jednak trafił do jednego ze starszych strażników, który wpierw zapytał, jako kolejny, o jego personalia, po czym dodał:
- Na razie nie mogę zaprowadzić do Eriliena Treves.
- Co się stało? Czy ktoś może mi wreszcie powiedzieć?- spytał po raz kolejny już mocno zniecierpliwiony elf. Ludzka biurokracja, najbardziej dziwaczna z przywar ludzkości.
- Został dopuszczony do przesłuchania. - stwierdził spokojnie mężczyzna. - Trzeba czekać, aż się zakończy.
Zatem być może dowie się czegoś więcej -myślał Quelnatham. Miał nikłe nadzieje, ale pozostawało ufać w metody paladyna… i miejscowych. Skinął głową ze zrozumieniem.
- Jak długo może to potrwać? Czy w takim razie nie jestem tu potrzebny?
- Ciężko tak naprawdę powiedzieć, ale sądzę, że do godziny, nawet krócej, powinno być wszystko jasne. To znany nam typek, więc może zechce mówić szybko. Szkoda, że nie mamy samego niedoszłego zabójcy. A czy potrzebny… Czy jest jeszcze coś o czym powinniśmy wiedzieć?
- Trudno orzec… Podczas naszego wstępnego przesłuchania opisał człowieka, z którym się kontaktował, jednak moje wieszczenie, jestem magiem o pewnych umiejętnościach, pokazały zupełnie innego mężczyznę. - Jak najdokładniej podał strażnikowi rysopisu obu.
- Przekażę to. Mnie osobiście żaden z opisanych nie jest znany z naszej plejady szumowin. - zamyślił się. - A czy jest jakiekolwiek podejrzenie czemu zostało wydane to zlecenie?
Na to pytanie także czarodziej zamyślił się na dłużej. Zastanawiał się już nad tym. Czemu ktoś miałby wysyłać skrytobójców przeciw niemu? Oczywiście, wiele drowów i demonów chętnie by się go pozbyło, może nawet niektórzy tak zwani “poszukiwacze przygód”, których spotykał w Cormanthorze. Ale Waterdeep? Nie miał tu żadnych wrogów, ba wszak nie bywał na Północy od kilkudziesięciu już lat! Nikt inny nie był przecież wieszczem w ich grupie! Nagle Quelnatham otworzył usta w zdumieniu, natychmiast je zakrył dłonią i zamknął. Aeron! On też mógł być celem! I biorąc pod uwagę jak niechętnie dzielił się informacjami o swojej przeszłości mógł się narazić komuś tutaj.
- Nie, nie wiem. Zupełnie nie mam pojęcia. - odpowiedział i dodał zaraz: - To wszystko? Przekaż proszę dobry człowieku panu Treves, że znajdzie mnie w zajeździe gdzie się zatrzymaliśmy albo w świątyni Mystry. Czy to niedaleko? Muszę pilnie tam pójść.
Strażnik stwierdził, że nie i opisał Quelnathamowi drogę oraz obiecał, iż powiadomi Eriiliena.

Czarodziej pośpieszył do drzwi i pędem pobiegł we wskazanym kierunku. Przecież Aeron znalazł się w niebezpieczeństwie!
Nie nastręczyło mu problemów dotarcie do świątyni. W pośpiechu ledwie zwrócił uwagę na jej architekturę, chociaż świecące delikatną poświatą symbole na ścianach budynku okalające to święte miejsce przykuły jego wzrok na chwilę. Kiedy wszedł do środka znalazł się w pomieszczeniu o podłodze z czarnego marmuru i dość ciemnych ścianach ozdobionych tym razem na pewno już symbolami zawierającymi magię mieniącymi sie zielonym światłem. W kaplicy znalazł kilku wiernych oraz dwie kapłanki szepczące aktualnie coś do siebie. W końcu jedna z nich spojrzała w stronę Quelnathama i odłączyła się od towarzyszki, aby podejść do maga. Uśmiechnęła się i skłoniła delikatnie głowę.
- Witaj.
- Witaj czcigodna. - Mag poprawił ubiór i włosy. Musiał wyglądać na zdesperowanego. - Szukam mojego przyjaciela, kapłana Selune, który miał tu być… niedawno temu.
- Owszem… Odwiedził nas kapłan Selune. - potwierdziła kapłanka. - Dla pewności… Jak się nazywa twój przyjaciel?
- Ocero.
- Tak, był tutaj. - mystranka pokiwała głową. - Ale już go nie ma. Pośpieszył do innej świątyni, tymczasowego przybytku Selune.

Mag skłonił głowę w podzięce i wypytawszy o drogę do nowej świątyni obrał nowy kierunek.
 
Quelnatham jest offline