- Mój strój również nie powinien zostać uznany za nieprzyzwoity. - Wolmar poparł Gastona, któremu chyba jako jedynemu poza Kleinem pozostało jeszcze zapału, by szukać artefaktu. - Skoro Fortuna dała nam zaproszenie, to nie wypada nie iść na bal. Nie wspomnę o darmowym poczęstunku, niespotykanych gdzie indziej potrawach, czy dobrych rocznikach win. - Członek Bursztynowego Kolegium rozmarzył się. - Musimy tam iść! - Zawołał energicznie. - Poza tym, skoro nie wiemy kogo szukać, to bal będzie równie dobry jak każde inne miejsce w tym mieście. Zważywszy na to, co działo się w Twierdzy Białego Wilka, jest bardzo prawdopodobne, że uwięziony w artefakcie demon będzie chciał omamić jakąś wysoko postawioną personę, może nawet samą hrabinę lub kogoś z jej świty. Nie możemy do tego dopuścić, a lepszej okazji nie będzie, niż ten bal. - Przerwał na moment, spoglądając na towarzyszy. - Ale rozumiem wasze obawy... - rzekł dziwnie zduszonym głosem - Ja też nie umiem tańczyć! - Tutaj buchnął śmiechem, nie mogąc już powstrzymać wesołości.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |