Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2014, 20:33   #141
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Teodor Wuornoos & Emma Durand

Jak to sytuacja może się diametralnie odwrócić w kilka chwil.



Gdy przybywali do domu Savoy’a mieli środek transportu, mieli broń, mieli nadzieję na przetrwanie.
Teraz nie mieli czym jechać, a zabytkowa broń Jean Pierre’a była bezużyteczna. Co najwyżej można było francuskich muszkietów użyć jako maczugi. No i kuchenne noże.
Teraz ukryte w mgle stwory stanowiły prawdziwe zagrożenie. Choć powolne, to były ciche i kwasowa “ślina” mogła być niebezpieczna.
Cała trójka zabrała do plecaków, to co mogło się przydać i czym prędzej opuściła dom Savoy’a. Wszak Ricks mógł się zjawić tu w każdej chwili.
Ruszyli w mgłę, ruszyli uliczkami kryjąc się i nasłuchując. I unikając wynurzających się z mgieł chybotliwych sylwetek. Jean Pierre twierdził, że te stwory były ludźmi… autentycznymi mieszkańcami Silver Ring. I zostali wypaczeni jak samo miasto. Mówił też, że oprócz nich są jeszcze inne gorsze stwory. Tym potężniejsze im bardziej związane z władzami miasta i szpitalem. Im bardziej związane z rządzącą miastem sektą. Ale nie chciał mówić o nich zbyt dużo, bo niewiele o nich wiedział. Tym bardziej, że unikał z nimi spotkań i to samo radził poradził reszcie.

Parę razy musieli czekać przyciśnięci do muru, aż przemieniony mieszkaniec chybotliwym krokiem ich minie. Czasami musieli nadkładać drogi, gdy w mgle widzieli kilka kiwających się na boki sylwetek idących uparcie razem. Emma miała wrażenie, że domyśla się gdzie one idą. Że kierują się do świątyni.
Więc może zrezygnowanie z protestanckiego zboru było dobrym pomysłem?

Sama miejska biblioteka była olbrzymim budynkiem, rozmiarami znacznie przekraczającym potrzeby Silver Ring. Po co tak duża biblioteka w tak małym prowincjonalnym miasteczku ?


Niemniej ściany były solidne, drzwi przypominały ciężkie bramy w murach obronnych średniowiecznych budowli.
- Nie podoba mi się to. Musimy uważać, na wypadek gdyby budynek miał jakichś mieszkańców.- rzekł cicho Jean Pierre. Na szczęście… wyglądało na to że się mylił. Póki co bowiem przemierzali puste pomieszczenia wypełnione jedynie książkami na półkach.


Cisza w bibliotece… nie była niczym wyjątkowym. Acz mimo to sprawiała, że byli czujni i skupieni. Opuszczona biblioteka wydawała się równie upiornym miejscem co szpital. A może tylko tak im się zdawało. Niemniej Silver Ring uczyło szybko ostrożności. Sale biblioteczne były duże… sam budynek wydawał się być jeszcze większy w środku, niż był z zewnątrz. Trudno było powiedzieć, czy to architektoniczna sztuczka, czy rzeczywiście przestrzeń rozciągała się w tym budynku.
-No to musimy znaleźć odpowiednio małe miejsce, które łatwo będzie zabezpieczyć przed atakami. Trzymamy się wszyscy razem, czy idziemy osobno?- zapytał Savoy. Oba rozwiązania miały swoje zalety. Rozdzielenie zwiększało szybkość eksploracji nieznanego, trzymanie się razem było jednak bezpieczniejsze. Czy jednak można się było czuć w tym labiryncie książek?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline