Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2014, 10:09   #35
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Natarczywy brzęczyk i pulsujące czerwienią światła obudziły Jonesa, który smacznie sobie spał w swojej kajucie. Zmęczony, lekko niewyspany wstał powoli i zaczął się zbierać do wyjścia. Wciąż co jakiś czas ziewając doszedł do mostka, gdzie zastępca kapitana Rowens wydała prosty rozkaz:

- Jones maszynownia - towarzyszyć miał mu Isaac, który miał wziać narzędzia.

Dziwna sytuacja, ale nie zamierzał jej komentować. Dostał rozkaz. Prosty, choć nie koniecznie rozsądny, ale trzeba było go wykonać. Był żołnierzem, a ten słucha rozkazów. Prostym żołnierzem, i nie do niego należało organizacja pracy innych. Ruszył więc za technikiem, który zaczął biec jakby ktoś mu do dupy podłączył Nitro. Ciężki oddech zwiadowcy ciążył za Clark’iem, gdy ten biegł tak przed siebie. Jones nie odzywał się zbytnio no bo nie widział powodu, aż do momentu gdy dotarli do maszynowni. Drzwi początkowo zamierzały postawić czynny opór przed otwarciem i dopiero rozwalenie panelu i działanie manualne pozwoliło im sforsować przeszkodę. Miał złe przeczucia, lecz poza kręceniem głową i lekkim ironicznym uśmieszkiem widniejącym na jego twarzy, nie mówił o nich. Nie był pieprzonym wróżbitą, a i fusów przy sobie nie miał, więc wolał nie krakać.

Niestety już na samym początku przywitał ich ciemny tłusty dym, który cholernie ograiczał widoczność. Dzięki clear-vision ten problem został szybko rozwiązany, jednak natura bywa złośliwa. Na ich drodze stanął bowiem kapitan, a właściwie coś co niegdyś nim było.

-Kurwa, Kapitan skwarka, ja pierdolę.. - rzucił na widok spalonego i poczerniałego mięsa, spod którego widać było jeszcze rozbłyski energii. Gość wyglądał jak jeden z tych komiksowych potworów, które napierdalały się na śniadanie promieni Gamma.

Po chwili jednak zaczął żałować swojego dowcipu, bowiem Tector poruszył się. Przez chwilę Jones miał zamiar krzyknąć “kurwa prawdziwy zombiak” ale powstrzymał się tylko, bowiem Technik zaczął panikować. Mięśnie Jonesa napieły się, a usta zacisnęły się mocno, tak że przez chwilę zwiadowca wyglądał niczym goryl gotujący się do skoku.



Kapitan, a właściwie chodzące i świecące zwłoki kapitana, zaczęły kierować się w ich stronę. Nie było czasu na zastanawianie się, i Jones rzucił tylko kolejne:

-Kurwa - by po chwili w dłoni trzymać już przecinarkę, którą zamierzał ...Właśnie. co z nią zamierzał?? Cofnął się o krok do tyłu patrząc na Technika.
-Dobra..Jak zrobi jeszcze jeden krok ku nam..załatwiamy mu szybką dekapitację - rzucił gniewnie, przyjmując pozycję bojową. Kapitan, nie kapitan stanowił zagrożenie. Dla niego i reszty jego towarzyszy.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline