Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2014, 11:47   #97
Aves
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Marek wychodząc z Pubu „ Cyrulik” minął paru motocyklistów przyglądali mu się wrogo.

Dłoń Marka spoczęła na rękojeści myśliwskiego noża, a Gustav pokazał im schowaną pod kurtką kaburę z gnatem.

Spasowali i dobrze.

Mężczyźni wsiedli do samochodu. Gustav odpalił silnik.
- Pożyczony muszę w nienaruszonym stanie oddać- Skwitował Gustav i ruszyli. W tym czasie Marek zadzwonił Zarówno do Zygmunta jak i Izabeli z Informacją o łamaniu litani przez grupę Gnatożuji podał dokładne miejsce i czas spotkania i zapytał o wskazówki.

Po skończonej rozmowie odłożył telefon i uśmiechnął się.
- No obowiązek wobec ludu załatwiony. Ciekawe jak zareagują nasi pretendenci do roli alfy. Ja wybiorę tego kto okaże jakąś logikę w działaniu. Gustav jak sprawy związane z koncertem ? Mamy kurewsko mało czasu.- Popatrzył przez okno na nocne miasto, które wydawało się spać snem niewinnych.
- No już prawie wszystko załatwione miejsce jest, tylko sprzęt tam dotaszczyć i podłączyć tym się nie martw. Lepiej napraw swoje relacje z Marią, bo cię kopnie w Dupsko i tyle będzie.- Marek już się nie odezwał resztę podróży spędzili w ciszy.

Kiedy dojechali na miejsce. Gustav zaparkował wyciągnął kluczyki i zamknął auto.
Poszedł oddać kluczyki właścicielowi, jak zdobył auto Marek wolał nie wnikać, fakt był faktem na Gustava zawsze można było liczyć był najbardziej rozgarnięty z watahy.

Marek widział w nim dobrego alfę, ale jak zwykle musiały wmieszać się geny Gustav tak jak reszta jego Watahy była krewniakami, ale nie zamieniłby ich na nikogo innego.

Parę chwil później Marek oraz Gustav byli już w pokoju. Andrzej siedział z Verą, która śmierdziała alkoholem i tytoniem oraz jej bluzka była obryzgana krwią.

Marek szybkim ruchem podszedł do nich, szponiastą łapą wywracając drewniany stolik który stał mu na drodze, Marek nawet nie zauważył kiedy przybrał formę Glabro wkurwiały go dłonie próbujące odciągnąć go od nastolatki. Chwycił za ramiona nastolatkę, Szpony raniły ciało. Veronika krzyczała, wkrótce do krzyku dołączyła Maria oraz maleńka Anastazja.

Marek opamiętał się w ostatniej chwili energicznie puścił Veronikę.
- Kurwa masz szlaban- Popatrzył po krewniakach. - A Wy macie jej pilnować. Jak zaczepią nas Gangsterzy to ja z nimi będę gadać, a wy pakować się i wypierdalać do Berlina jasne !.

Reszta wieczoru upłynęła w ciszy i cichym szlochu. Życie Marka coraz bardziej się rozpadało, a miejsce, które wybrał na nowy dom stało się kolejnym zatrutym kłamstwami i intrygami piekłem. Może zawsze takie było ?.

Dwa dni upłynęły na rozmowie, topieniu smutku w alkoholu, oraz przepraszaniu za zakłócanie ciszy nocnej.

Kiedy po Marka przyjechała policjantka tylko Zaogniła całą sprawę. Do obaw jego żony dołączyło kolejne uczucie Zazdrość.

Andrzej został z Veroniką i Małą Anastazją. A Gustav oraz Maria uzbrojeni pojechali za samochodem w którym siedział marek.
- Jeśli ten chuj mnie zdradza to osobiście wpakuje w niego i w tę sukę cały magazynek- Kobieta pogładziła swojego glocka.
Gustav się nie odzywał tylko przełknął ślinę nie poznawał jej.

Lider zespołu Galiard zastanawiał się jaki ruch wykona teraz rodzeństwo. Kiedy dojechali na miejsce zauważył mężczyznę kopiącego w ziemi. Marek zapalił papierosa i z charakterystycznym szczękiem schował zapalniczkę do kieszeni. Oparł się o Auto i patrzył.

Nie podobał mu się ten cyrk na razie oceniał swoje szanse i przeciwnika z którym być może będzie musiał walczyć, jednocześnie nasłuchiwał odgłosów otoczenia, być może wyczuje inne Garou chciał być przygotowany na ewentualną zasadzkę „rodzeństwa”.

Gustav oraz Maria obserwowali całą okolicę z niewielkiego wzniesienia, byli dobrze ukryci i mieli broń w pogotowiu.
- Tych dwóch znam. Marek rozmawiał z nimi w Cyruliku- szepnął Gustav.
Maria skinęła głową i obserwowała.

Sytuacja była dziwna i napięta z zachowania narzeczonego wyczytała, iż on też jest niepewny co dalej zrobić.
- W co ty znów wdepnąłeś ?- Szepnęła.
 
Aves jest offline