Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2014, 14:39   #114
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Kolejnym czym poczuła Violet były brudne, żółte zęby wgryzające się jej w szyję. Dziewczynka wyrwała się i pobiegła w mrok, a Cartwright szarpnęła się przez co kawał jej skóry został w ustach zgniłka. Krzyk, panika i przerażenie. Momentalnie, nie myśląc zbytnio o skutkach dobyła broni i wypaliła żywemu trupowi w czoło. Ten padł jak ścięty z nóg, lecz cała okolica żywych trupów poczęła za nią iść. I okropnie jęczeć. Jej dni były policzone, ile trwała przemiana każdy wiedział. Miała broń, a to był bilet to śmierci bez męki. Zeszła z drogi zalana łzami. Umiera samotnie, w jakiejś opuszczonej ruderze, nie potrafiła nawet zająć się dzieckiem. Nocną ciszą wypełnił drugi wystrzał. Bezwładna dłoń Violet trzymająca jeszcze chwilę temu broń przy swojej skroni, opadła bezwładnie.

Kolej na Kasapi nie przychodziła, a nawet na koleżanki dziś nie było chętnych.
- Dziwne. – odezwała się jedna z nich – Już dawno powinni po nas przyjść. Coś się musiało stać…
Nie wiedziały że w budynku nad nimi trwały debaty nad wyborem nowego przywódcy. Debaty nie stroniły od walki, sporej ilości alkoholu i od przekupywania oraz zastraszania towarzyszy. Dawało to nieco czasu na jeszcze dłuższe przemyślenia. Do ich chłodni pofatygowała się tylko jedyna kobieta będąca na równych prawach co pozostali mężczyźni, przynosząc wam jedzenie. Wodę w plastikowym kubku oraz fasolę z mięsem, prawdopodobnie szczurem. Przyrządzony był zupełnie jak kurczak.
- Jedzcie. – powiedziała rozkuwając wam dłonie.
Sama nie wyglądała na nieuzbrojoną, ale pod drzwiami dało się słyszeć jakieś rozmowy. Nie rozkuła tylko Kasapi.
- Ty jesteś nowa, więc nakarmią Cię dziewczyny. I tak masz szczęście że mężczyźni są zajęci swoimi sprawami, będziesz miała dzień lub więcej spokoju. – po czym wyszła bez słowa.

John i jego jeniec szli bocznymi uliczkami. Mijali zniszczone witryny sklepowe oraz splądrowany bank. Ludzie skupiali się na tak przyziemnych sprawach jeszcze kiedy wybuchały pierwsze zamieszki i zarażenia. Kiedy ludzie wyszli na ulice, wtedy trupy miały prawdziwą ucztę. Epidemia rozprzestrzeniła się w zastraszająco szybkim tempie.
Na pytanie, Greg zamilkł i po chwili dopiero odpowiedział:
- Nikogo tam nie ma, to taki zapasowy magazyn gdyby jakieś wielkie stado zablokowało dostęp do bazy albo kogoś bez źródła światła dopadła noc. Wiesz o co chodzi, prawda? Wyglądasz na całkiem ogarniętego typka. Aż dziwne że jeszcze mnie zastrzeliłeś.
Znowu zamilkł. Po chwili znowu zaczął swoją tyradę.
- Szkoda że dałem się w tak prosty sposób podejść, twoja koleżanka wygląda na kawał fajnej dupci… Aż żałuje że nie mogę pierwszy położyć na niej swoich łap, ale przyjdę na gotowe. Będzie oćwiczona i gotowa, przy pierwszym tygodniu zawsze się rzucają jak ryby. Bo to twoja koleżanka, racja? Na pewno, inaczej byś za nami nie szedł, musiałeś obserwować nas od dłuższego czasu. Bardzo jesteś do niej przywiązany? Jak Ci nie dawała możesz się do nas przyłączyć, wtedy nie będzie miała wyboru. Mamy broń, schronienie, jedzenie i leki. I kobiety. Przyznaj się, kiedy ostatnio byłeś z jakąś babką i mogłeś ją pukać na wygodnym łóżku?
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline