- Hallosie miej nas w swojej opiece- te słowa były jedyną reakcją Wata na podnoszące się ze swoich grobów trupy.
Nie miał on zresztą czasu na nic innego jego nogi instynktownie poniosły go w stronę wejścia do korytarza na otwartym terenie nie mieli szans z taką ilością wrogów zgnietli by ich samą masą. Niestety Gregor nie pomyślał o tym na czas Wat mógł tylko bezradnie przeglądać się jak mumie drą go pazurami i wgryzają się w pancerz i skryte pod nim ciało, nie mógł porzucić swojej pozycji otworzył by tym sposobem trupą drogę do Doktora i na ich tyły co mogło by się skończyć tragicznie. Na szczęście Gregor przedarł się przez tłum nieumarłych i zdołał wbić się w kolumnę przepuszczony na tyły przez Wata który właśnie dobił swój niezawodny miecz.
W pierwszej kolejności Wat potężnym zamachem rozpołowił korpus jednego z podchodzących wrogów i posłał go po raz wtóry w objęcia śmierci i wykończył cios uderzając w głowę kolejnego trzaskając jego twarz. Taki potworny pokaz siły i kunsztu w walce mieczem zasiał by ziarno niepewności w sercu każdego śmiertelnego ale nieumarli atakowali nieprzerwanie rzucając się beznamiętnie na ostrze które nadstawiał Wat w próbie obrony przed posiniałymi i suchymi niczym wiór łapskami i paszczami nieumarłych.
Wat kilku krotni wyprowadzał jeszcze podobne uderzenia z większym lub mniejszym powodzeniem ale ataki przeciwnika nie ustawały, było ich po prostu zbyt wielu. Miecz unosił się i upadał to uderzając a to broniąc się przed atakami wroga który zdawał się być nieskończony w swej liczebności, dłonie i ramiona Wata stawały się coraz bardziej zmęczone, a ciosy mniej celne. Stojącemu po jego lewicy jaszczóro-ludowi nie szło jednak tak dobrze ciało Wata mimo tego, że stracił swój kirys dalej chroniły ściśle przylegające kółka kolczugi i ciosy wroga miały na niego minimalny wpływ. Sass jednak nie był nijak chroniony i to kilka ciosów które zdołały się przedrzeć przez jego gardę pozostawiały krwawe ślady na ciele kompana. Na szczęście po walki przepychając się z drugiego szeregu wkroczył Sabir i wspomógł Wata i Sass'a w dziele zagłady nieumarłych. Martwi jednak nie znając zmęczenia napierali dalej więc Wat musiał walczyć dalej. Vahagn jednak nie uśmiechał się już do wojownika jego ciosy coraz rzadziej sięgały wroga, a Kasadian wbrew temu czego sam uczył swoich podwładnych wkładał coraz to więcej i więcej siły w cięcia jakby liczył, że samą brutalną siłą odepchnie przeciwnika. To postępowanie jednak szybko zwróciło się przeciwko niemu w kolejnym szerokim zamachu jego stopa natrafiła na spoczywającą na ziemi odrąbaną rękę jednego z nieumarłych i straciła oparcie. Szerokie ostrze zaufanego bastarda z niepokojącą prędkością zwróciło się ku stojącemu na środku szyku Sabirowi i minąwszy jego osłonę przebiło pancerz i zagłębiło się w ciało. W ogniu walki Wat nie miał czasu na nic więcej niż na rzucenie przekleństwa i szybkich przeprosin.
Sytuacja jednak zaczynała jednak układać się nie po myśli Kompani nieumarli zaczęli silnie napierać swoją masą coraz to mocniej naciskając na walczących. W takim szeregu długo się nie utrzymają.
- Do tyłu Panowie ! Do tyłu ! - Wysapał Wat przez zaciśnięte zęby silnym uderzeniem głowni roztrzaskując szczękę starającego się go ugryźć truposza.
- Do korytarza ! bo zaraz nas zaleją !-
__________________ Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy |