Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2014, 20:24   #150
czajos
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
- Hallosie miej nas w swojej opiece- te słowa były jedyną reakcją Wata na podnoszące się ze swoich grobów trupy.
Nie miał on zresztą czasu na nic innego jego nogi instynktownie poniosły go w stronę wejścia do korytarza na otwartym terenie nie mieli szans z taką ilością wrogów zgnietli by ich samą masą. Niestety Gregor nie pomyślał o tym na czas Wat mógł tylko bezradnie przeglądać się jak mumie drą go pazurami i wgryzają się w pancerz i skryte pod nim ciało, nie mógł porzucić swojej pozycji otworzył by tym sposobem trupą drogę do Doktora i na ich tyły co mogło by się skończyć tragicznie. Na szczęście Gregor przedarł się przez tłum nieumarłych i zdołał wbić się w kolumnę przepuszczony na tyły przez Wata który właśnie dobił swój niezawodny miecz.

W pierwszej kolejności Wat potężnym zamachem rozpołowił korpus jednego z podchodzących wrogów i posłał go po raz wtóry w objęcia śmierci i wykończył cios uderzając w głowę kolejnego trzaskając jego twarz. Taki potworny pokaz siły i kunsztu w walce mieczem zasiał by ziarno niepewności w sercu każdego śmiertelnego ale nieumarli atakowali nieprzerwanie rzucając się beznamiętnie na ostrze które nadstawiał Wat w próbie obrony przed posiniałymi i suchymi niczym wiór łapskami i paszczami nieumarłych.
Wat kilku krotni wyprowadzał jeszcze podobne uderzenia z większym lub mniejszym powodzeniem ale ataki przeciwnika nie ustawały, było ich po prostu zbyt wielu. Miecz unosił się i upadał to uderzając a to broniąc się przed atakami wroga który zdawał się być nieskończony w swej liczebności, dłonie i ramiona Wata stawały się coraz bardziej zmęczone, a ciosy mniej celne. Stojącemu po jego lewicy jaszczóro-ludowi nie szło jednak tak dobrze ciało Wata mimo tego, że stracił swój kirys dalej chroniły ściśle przylegające kółka kolczugi i ciosy wroga miały na niego minimalny wpływ. Sass jednak nie był nijak chroniony i to kilka ciosów które zdołały się przedrzeć przez jego gardę pozostawiały krwawe ślady na ciele kompana. Na szczęście po walki przepychając się z drugiego szeregu wkroczył Sabir i wspomógł Wata i Sass'a w dziele zagłady nieumarłych. Martwi jednak nie znając zmęczenia napierali dalej więc Wat musiał walczyć dalej. Vahagn jednak nie uśmiechał się już do wojownika jego ciosy coraz rzadziej sięgały wroga, a Kasadian wbrew temu czego sam uczył swoich podwładnych wkładał coraz to więcej i więcej siły w cięcia jakby liczył, że samą brutalną siłą odepchnie przeciwnika. To postępowanie jednak szybko zwróciło się przeciwko niemu w kolejnym szerokim zamachu jego stopa natrafiła na spoczywającą na ziemi odrąbaną rękę jednego z nieumarłych i straciła oparcie. Szerokie ostrze zaufanego bastarda z niepokojącą prędkością zwróciło się ku stojącemu na środku szyku Sabirowi i minąwszy jego osłonę przebiło pancerz i zagłębiło się w ciało. W ogniu walki Wat nie miał czasu na nic więcej niż na rzucenie przekleństwa i szybkich przeprosin.
Sytuacja jednak zaczynała jednak układać się nie po myśli Kompani nieumarli zaczęli silnie napierać swoją masą coraz to mocniej naciskając na walczących. W takim szeregu długo się nie utrzymają.
- Do tyłu Panowie ! Do tyłu ! - Wysapał Wat przez zaciśnięte zęby silnym uderzeniem głowni roztrzaskując szczękę starającego się go ugryźć truposza.
- Do korytarza ! bo zaraz nas zaleją !-
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy
czajos jest offline