Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2014, 21:40   #122
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Garion przebywał w swoim kufrze i oddawał się swoim zajęciom, gdy usłyszał nachalne tłuczenie do drzwi. Żadne tam pukanie, lecz jednostajne, nieustępliwe stukanie. Jeśli ostrzaki wybrały sobie jego mieszkanie jako reklamę dla swoich gwoździ, to gorąco tego pożałują. A że odłamek nie rzucał słów na wiatr, szykował już nawet inkantację ognistego promienia, gdy otworzył z rozmachem drzwi. Nachalny przybysz machnął jeszcze parę razy dłonią w powietrzu, akurat przez czas potrzebny do tego, by Kanciastemu czar uleciał nieszkodliwie z pamięci. Przed kufrem stał (no dobrze – wisiał) dabus.


Słudzy Pani Bólu nie zwykli chodzić po prośbie, ani w ogóle zwracać uwagi na mieszkańców Klatki. Ich pojawienie się zawsze zwiastowało kłopoty. Teraz nie mogło być inaczej. Dabus po upewnieniu się, że Garion skupia na nim uwagę przekazał następującą wiadomość.
Cytat:

Znaki formowały się w powietrzu ze zdecydowaniem godnym opadającego głazu. Dopiero gdy wszystkie sześć błyszczało jasno nad głową dabusa, ten pokłonił się przed coraz bardziej zdziwionym odłamkiem i nie czekając na jego reakcję odwrócił się i odpłynął w dół ulicy, pozostawiając po sobie jedynie "słowa", które zaczynały blaknąć.




Spotkanie dabusa w Sigil mogło się zakończyć mnogością wydarzeń. Większość z nich nie była zbyt przyjemna. Mało kim jednak prywatni pupile Pani Bólu interesowali się osobiście. To już mu się nieco mniej podobało. To prawda, czuł się tutaj jak u siebie, ale były to jedynie pozory. W Klatce u siebie była tylko jedna istota, cała reszta jedynie przebywała tam za jej pozwoleniem. Przerysował szybko blaknące symbole, wypalając je na jednym z pustych pergaminów i zaczął rozważać ich znaczenie. Najsensowniejszym rozwiązaniem byłoby zwyczajnie zniknąć z miasta i nigdy więcej nie postawić w nim nogi. Nie miał jednak pojęcia, czy jakikolwiek portal by się przed nim otworzył dopóki nie dowie się o co chodzi posłańcowi. Pierwszy zestaw znaków pasował mu jako polecenie pójścia do karczmy Pod Płonącym Człowiekiem, przybytku znanego praktycznie każdemu, nawet przygodnym pierwszakom. Niepokoiła go jednak peruka z drugiego zestawu, słyszał że niektóre nacje czy rasy, używają takich w czasie rozpraw sądowych. Wtedy płonący człowiek bardziej przypominałby mu ifryta. Potrzebował jednak kogoś, kto znałby się na języku tych dziwnych istot lepiej niż on.


Już miał się zbierać, kiedy u jego siedliska pojawił się kolejny gość, tym razem mniej nieproszony. Okazało się że Dotian również został obdarzony taką samą wiadomością. To go nie zdziwiło aż tak, zwłaszcza gdyby chodziło o dziecię ognia. - Proponuję zacząć Pod Płonącym Człowiekiem, potem Plac, sprawdzić czy czegoś od nas tam nie chcą, jeśli nie trafimy, na koniec spróbujemy poszukać kogoś, kto lepiej zna ich rebusy. - Przekazał bezceremonialnie wojownikowi prosto do głowy, kończąc pakować większość swojego dobytku. Miał wrażenie że ponownie może na trochę zniknąć.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline