Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2014, 14:10   #86
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Gdy wszyscy opuścili jaskinię Caldwen został z tyłu.
- Dobra. Zawalam ją! - zawołał resztę, w swej próżności chcąc mieć widownię
Staną szerzej na nogach i klasnął w dłonie, kierując je do nieba. Rozległ się cichy, narastający pomruk. Wrażenie, że to gnom mruczy szybko przeszło, gdy osiągnął on zdecydowanie zbyt wysokie natężenie. Caldwen wyraźnie napiął mięśnie, warknął i rozerwał dłonie na boki.
Potężny pomruk rozszedł się po podłożu, gdy ziemia się rozstąpiła, tworząc wielki rów. Długi na jakieś siedem metrów i głęboki na półtora, prowadzący w głąb jamy. Błoto, szlam i woda natychmiast zaczęły wlewać się do środka, zalewając ją aż do poziomu samego bagna, grzebiąc wszystko, co znajdowało się wewnątrz, by już nigdy więcej nie zostać odkrytym.
- No! Gotowe! - skwitował zadowolony.

~ * ~
- Kiedy gobliny idą na rajd… to idą całym stadem? - zapytał widząc, że rzeczywiście wioska jest pusta.
Walthus popatrzył się na gnoma myśląc nad jego słowami, po czym opowiedział.
- To by musiało być niemałe ruszenie a Ropucholizy raczej nie są największych i najaktywniejszym plemieniem w okolicy. Raczej nie ruszyły by na wyprawę całym plemieniem tylko, dlatego że dorwały się do fajerwerek…Choć mowa o goblinach, tylko i tak zostawiły by, choć kilku na straży i ta wyrwana brama mi się nie podoba… - podrapał się po brodzie rozmyślając i popatrzył na Arabel - Panienko mieszkam tu już trochę i żadnych demonów i strasznych humanoidalnych wróbli nie widziałem, ale z drugiej strony do niedawna czułem się bezpieczny u siebie. A jednak zaatakowało mnie tamto bydle zaś po drodze wpadliśmy na potwora. Wiec może rzeczywiście coś tu jest na rzeczy i gobliny też miały gości, na pewno nie był to rajd innego plemienia inaczej zastaliśmy by tu niezły bajzel pożar i świętujących zdobywców. Lepiej zachować ostrożność.
- I dlatego panie Walthusie chcemy, aby pan się udał do tej wioski a my za panem
- Może zacznijmy od pytania, czy czujesz się na silach by to zrobić. Tropienie królika to trochę, co innego niż zwiad w wiosce goblinów - wtrącił się Caldwen
- Prawda, ale też chyba właśnie po to tu przybyliście by zająć się problemami, które stwarzają nie? Normalnie po prostu bym doradził odstrzelenie kilku by ich zniechęcić do rajdów, tylko, że teraz żadnego nie widać a chyba chcieliście też zbadać skąd miały fajerwerki.
-Tylko my szeleścimy za bardzo…, Co? Nie mówcie chyba, że chcecie abym zdjęła zbroję, bo przemokłam
popatrzyła na resztę z żartobliwym uśmiechem - Nawet ślepa niania mnie łapała, gdy zakradałam się
- Arabel chodzi o to abyś ty poszedł przodem. Jak my wleziemy to walka nieunikniona? Ja właśnie pytałem czy czujesz się na siłach by przeprowadzić zwiad. Wywiedzieć się gdzie trzymają fajerwerki i ile ich jest w środku. Jeśli nie to damy radę. To tylko durne gobosy. Ale byś nam ułatwił.
- To da się zrobić, dajcie mi chwilę. - Powiedział ruszając w stronę wejścia do goblińskiej wioski. Mogli obserwować jak ostrożnie podchodził do wywarzonej bramy by w końcu wejść do środka. Mogli obserwować jak ten dyskretnie kręci si między chatami zaglądając parę razy do środka by w końcu skierować się do wyjścia i wrócić do grupy.
- No coś ładnie je przetrzebiło i nastraszyło, mają stosik spalonych trupów okolica wygląda jak by była po bitwie a reszta pokurczy zabarykadowała się w chatach, nie żeby to mnie powstrzymało przed sprawdzeniem czy ktoś się tam czai. Nawet straży nie wystawili, coś jest na rzeczy...
- Czyli zbieramy uchodźców do miasta czy tutaj udzielamy im pomocy -zapytała paladyn
- Spalmy cały obóz, wysadźmy fajerwerki i wracajmy. Bagno nie stóg siana. Nie spłonie. A gobliny, nawet jak wrócą, to długo nie odzyskają swojej siły i bezczelności. Jak nikt nie ma żadnych, ale to biorę się do roboty.
- Moim zdaniem najlepiej wysadzić im te fajerwerki a dla bezpieczeństwa zabić kilka a resztę nastraszyć żeby rozbić stado. Gdyby chodziło o jakiekolwiek inne istoty to pomyślałbym nad udzieleniem im pomocy i próbą organizacji jakiegoś układu z miastem, ale to gobliny… No, z nimi się nie da dogadać są szalone! Nie sprawia mi żadnej przyjemności wyżywanie się na słabszych istotach, lecz spójrzmy prawdzie w oczy! Ich bóstwa są porąbane i powstrzymują ich rasę przed jakimkolwiek rozwojem kulturalnym. Są zbyt nieprzewidywalne, aby traktować ich, jako coś więcej niż szkodniki może jeden na tuzin nadaje się do czegoś, ale taki są mordowane, jako heretycy! Podsumowując uważam, że należy się w widowiskowy sposób rozprawić z tymi szkodnikami żeby miastu nie szkodziły - Zakończył wywód przyjaznym klepnięciem w ramie gnoma okazując tym swoje dla niego poparcie.
-Zobaczycie jak wejdziecie do wsi. I pierwsi nie atakujemy… Rozumiecie? - paladyn groźnie spojrzała na resztę.
 
Brilchan jest offline