Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2007, 19:09   #39
g_o_l_d
 
g_o_l_d's Avatar
 
Reputacja: 1 g_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znanyg_o_l_d wkrótce będzie znany
Lustrzana niewiasta otarła dłonią zroszony łzami policzek. Pomału podniosła głowę, w jej szklistych od płaczu oczach drgały iskierki nadziei. - Naprawdę pomożecie mi? – jej głos był ledwie słyszalny. – Nie mogę uwierzyć, że ta udręka wreszcie się skończy. Kobieta pomału opuściła głowę, jej twarz zakryła kotara ciemnobrązowych włosów. Nastała chwila ciszy, po której w komnacie rozszedł się głos cierpki i zimny. - Nie wiem kim jestem... Nawet nie wiem czym jestem.- głos kobiety drżał -Nie mam własnego ciała... własnego zapachu... własnego głosu... – postać ledwo panowała nad emocjami. – Wszystko co mam należy do niej... Nagle wykrzyknęła.- ALE JA NIE JESTEM NIĄ! Szklane ściany zaczęły drgać pod wpływem jej krzyku, który przypominał bardziej pisk. Po chwili drażniący dźwięk ustał. Chwila ciszy i głos kobiety znów przybrał ton z granicy szeptu i ciszy. – Mój życiodawca... On za nią tęskni... Ilekroć na mnie patrzył widziałam ból i łzy w jego oczach... Ilekroć wychodził tu jego ręce spływały krwią, był wycieńczony... kroczył wolno w moim kierunku... nigdy nie zapomnę jego oczu... Gdy był już blisko wyciągał do mnie ramiona... chciał mnie objąć... Chciał wtulić się w jej włosy... poczuć ciepło jej ciała. Jednak zawsze ta obojętna szklana klatka...- na podłogę po drugiej stronie lustra zaczęły kapać łzy. Jej głos urwał się, by po chwili ledwie wydrzeć się z jej krtani.
– Nigdy go nie nienawidziłam...Było mi go żal... on cierpiał... strasznie cierpiał... Ale również kazał cierpieć innym. Widziałam jak do jego pracowni wchodziło wielu... nikt nigdy jej nie opuścił. Tyle razy ich krzyki budziły mnie w nocy. Chciałam im pomóc... uśmierzyć ich ból...robiła wszystko co w mojej mocy... bezskutecznie...- Nagle postać podniosła wzrok, spojrzała na Saennę, jej dłonie oparły się o tafle szkła. - Błagam cię skrzypaczko... uciekaj stąd... biegnij ile masz sił.. Wasi towarzysze są nie daleko, tuż za szklaną taflą...- postać wyciągnęła dłoń wskazując przeciwległą ścianę.
Widok wielkich uchylonych wrót, sprawił, że Saennie spadł kamień z serca. –Idźcie! Za nimi są wasi towarzysze. Gdy się ponownie połączycie każę drzwiom zaprowadzić was do trzeciej komnaty, w której znajdziecie wszystko czego wam potrzeba by uwolnić siebie i mnie.

Delikatna para zaczęła wirować, gdy Magyar spojrzał w nią. Tumany zwiewnej mgiełki wzbiły się i zaczęły delikatnie oplatać posturę półczarta. Do jego nozdrzy wdarł się słodki zapach. Jego powieki zamknęły się. Ogarnęło go przyjemne ciepło.

"Z radością wpatrywał się w twarz jego ukochanej. Czuł jak jego serce płonie ciepłym jasnym blaskiem na jej widok. Jej zwiewna sylwetka stąpała lekko niczym motyl po płatkach róż, kierując swoje kroki w jego stronę. Magyar znów czuł słodki zapach kwiatów, który dzięki delikatnemu wietrzykowi roznosił się na całą polanę. Jej cudownie ciepłe dłonie delikatnie spoczęły na ramionach półczarta. Magyar wtulił swoja twarz w burze jej kasztanowych włosów chciwie wdychając ich słodki zapach. W huku pękającej skały, łąkę pod ich stopami przecięła czarna blizna. Ziemia drgnęła. Jej dłonie zaczęły zsuwać po jego torsie. Półczart z całych sił chciał ją zatrzymać mocniej przytulając ją do siebie. Gwałtowne szarpnięcie wydarło ją z jego ramion. Ciało Magyara zamarło w bezruchu, z wyciągniętymi ku ukochanej ramionami. Jednak kobieta nieubłaganie oddalała się. Po chwili rozłąki spojrzenia dwojga kochanków spotkały się... Półczart z rozpostartymi ramionami patrzył w puste kamienne oczy posągu."

Almirith usłyszał za plecami szelest winorośli. Zaskoczony gwałtownie odwrócił się. Jego mięsnie naprężyły się w oczekiwaniu na atak. Kątem oka elf dostrzegł, że pod czerwonym płaczem liści pokazały się uchylone wrota, zza których wyszły Sidero i Saenna.
 
__________________
Nie wierzę w cuda, ja na nie liczę...

Dreamfall by Markus & g_o_l_d
g_o_l_d jest offline