Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2014, 16:15   #37
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
- Mój zegarek? A faktycznie masz rację! Czekaj Tony zaraz sprawdzę... Ojejj... Jednak nie... - odkąd opdowiedział na wytyk Westa odnośnie swojej roboczej teorii dotyczącej przyczyn blackout'u jaki ich dotknął wszyscy na mostku wiedzieli, że bedzie albo żartował albo ironizował. Podczas mówienia teatralnie wręcz pacnął się w czoło a właściwie hełm po czym równie przebarwił gest patrzenia na zegarek któreg pod warstwą kombinezonu próżniowego wcale nie było widać nawet jako obręcz czy zgrubienie. Może i przesadził trochę ale West go trochę zirytował tym, że po cwaniacku mógł sprawdzić ten detal w kajucie przed ubraniem kombinezonu lub podczas tej czynnosci a terazł łaził i się wymądrzał. A na mostku jakoś dziwnie często istniał zwyczaj podpinania urządzeń pod sieć więc wszystkie wyglądały tak samo. ~ Taki mądrala to niech sam poda przyczynę w ciągu pięciu sekund od zdarzenia. ~ prychnął w duchu Morgan wracając po tej krótkiej scence do swojej ledwo żywej konsolety. Niewiele stracił przez te parę skeund. Właściwie nadal było zanim odwrócił się do Tom'a.


- Spoko Shao, nie dygaj, wróci nam moc to i nasze zabawki raczej też. - uspokoił z uśmiechem w głosie kanoniera lekko kiwajac głową wciąż wpatrzony w swoją konsoletę. Dzięki przekierowanej przez niego resztek zachowanej energii plus to co wracało z maszynowni i uchowało się w jego systemach skanu zaczynało dawać nadzieję, że wreszcie coś sie ruszy.

- Może tak być... Coś poszło po kablach i blachach... Dlatego nie ruszyło sprzętu majacego oddzielne zasilanie... Ale to na pewno nic na zewnątrz. Choćby nie wiem jakie mieli maskowanie to przynajmniej strzał czy rakiety bym wykrył i wiedział, że nadchodzą. A nic takiego nie było. - rzekł w zamyśleniu komentując teorię Chan'a i dodając swoje trzy grosze. Tak im więcej danych tym bardziej wyglądało na to, że to jednak coś na pokładzie.

- Ok, dzięki Frida... - skupiony na majtaniu przełącznikami, tropieniem po kablach śladów energii i przekierowywaniem jej w systemy maskujące w sumie zapomniał, że dopiero co go wkurzyła i miał na nią się podąsać jeszcze trochę. Właściwie zapomniał prawie o całej załodze, o obcych jednostach pędzących przez mroźną próżnię, o samej okaleczonej rodzimej jednostce ze stajni "Zeusa" i patrzył tylko na konsoletę gdzie królował wskaźnik pokazujacy stopień ładowania sie systemów skanu. Rósł... Ale bardzo wolno... Na obecną sytuację zdecydowanie za wolno!

- Nie dam rady. Nie sam. - rzekł krótko i chłodno skalkulowawszy swoje szanse w stosunku do posiadanych zasobów energii i czasu. - Wyżebrałem co się da i systemy się ładują. W końću się naładują i odzyskamy pełnie maskowania. Ale za późno. Nie wiemy dokładnie jaką technologią posługują się Polary ale prawdopodobnie odzyskamy pełnie maskowania na tyle blisko nas, że i tak nas wykryją. - nadał na ogólnym kmunikacie by wszycy mieli świadomość ich sytuacji. Po czym przedstawił dalszą część newsa.

- To znaczy o ile dolecimy aż tak daleko. Obecnie jesteśmy ruchomym celem lecącym bez zmiany kierunku czy prędkości. Nawet jeślibyśmy zniknęli w tej chwili z ich radarów mogą łatwo przeliczyć nasz lot i strzelać w ciemno z dużą szansą na skuteczny ostrzał. Shao może pewnie lepiej naświetlić akurat ten aspekt. - rzekł kończąc swój raport. Ale nie byłby sobą gdyby jednak czegoś nie zaproponował. Ta prywatna inicjatywa, zdolność od improwizacji i pomysłowowść odróżniały go od przeciętnego trepa który zajmował stanowisko i pracował jak żywy automat wedle wytycznych, rozkazów i instrukcji. Było to czasem niewygodne dla innych, zwłaszcza zwierzchników bo nie każdy tolerował i dobrze znosił takie przejawy samodzielności stąd i Morgan słabo się nadawał do standardowej jednostki liniowej.

- Ale mamy parę opcji. Bez zmiany sytuacji o ile tempo regenracji układów nie ulegnie jakiemuś samoistnemu przyśpieszeniu to raczej będzie jak mówię. Ale jakby Izaak przeszedł się do maszynowni i spróbował torchę nam wyczarować energii to by pewnie nie zaszkodziło. No i mamy Thundera. Możemy go podłaczyć pod Ajalosa by odzyskać energię. Ale samego Thundera możemy wysłać przed nas. Jeśli udałoby nam się to wszystko ładnie zgrać to odzyskaną moc proponuję przekazać na maskowanie i silniki. Wówczas Thunder wystrzeli swojego pierda a my się zwiniemy i myślę, że mamy spore szansę na urwanie się tym psom. - przemyślał chwilę ale uznał, że to najlepsze co może w tej chwili zaproponować. Było ryzykowne, zwłaszcza dla Westa i jego Thundera ale dawało realną szansę na wymknięcie się wrogom. Chmura z wystrzelonych przez mysliwiec boi EMP zakłóciłaby obraz Polarsom. Wówczas Ajalos właczyłby już tę może nawet całą moc maskowania a Frida mogłaby porbić te swoje manewrowe sztuczki z unikami. Noo... To mogło się serio udać.

- Aha, jakby się udało uruchomić silniki proponuję kierować się na Hotha a zwłaszcza jego księżyce. Ten gazowy gigant a zwłaszcza te radioaktywne księżyce działają jak naturalne boje EMP. Jakbyśmy się schowali w ich echu i zakłóceniach to wam powiem, że byłoby naprawdę nieźle. Moglibyśmy zyskac czas i ponaprawiać co się da i znów wrócić do akcji na pełnych obrotach. - rzekł kiwając głową jakby sam ze sobą się zgadzał. To już by było naprawdę niezłe. Punktem krytycznym było przywrócenie do sprawności maszynowni i/lub pobranie energii z Thundera. Akurat nie był pewny czy starczyłoby na pełny manewr samym wyszabrowanym z energii mysliwcem ale liczył, że tu się odpowiednio wypowiedzą Izaac i Tony bo to ich działka była. Jakby wymyślili jeszcze coś fajnego to na serio mieli szansę się z tego wygrzebać.


W miedzyczasie wyszła "sytuacja" z kapitanem. To, że nie był w szoku to tylko dlatego, że akurat ogólna sytuacja angażowała go w pełni i obejrzał przekaz z maszynowni ale został on tam gdzieś z tyłu czaszki w jego pamięci. Teraz miał chwilę czasu by pomyśleć i nad tym. Generalnie niezbyt przypadła mu do gustu postawa ich esperki. Tak niby miłość i słodycz na co dzień ale cholera jak mu strzeliła, że ma robić coś co właśnie robił to go trochę wkurzyło. ~ Co ona se mysli? Że ja tu kurwa pasjansa układam?! ~ potwierdził jednak krótko otrzymany rozkaz i dalej główkował nad przesyłem energii do maskowania. W końcu postanowił w duchu iść z nią na ugodę i uznać, że musiała pewnie jakoś oficjalnie zatwierdzić to co robił czy co.

Mimo jednak, że był zajęty swoją robotą jak Ineth wydała serię dziwnych poleceń. Po jaką cholerę wysyłała Jones'a do maszynowni? I po co lazła do kajuty kapitania jak na mostku było od cholery do zrobienia. Albo w maszynowni. Dla Morgana wyglądało jakby Jones miał pochwycić kapitana zanim ten zwieje Thunderem w przestrzeń. Bo po co inaczej blokować Thundera na pokładzie? To, że wiedziała coś wiecej a nie raczyła się tym podzielić było dla Ross'a irytujące. Było to poniekąd przeciwieństwo jego stanowiska gdy wręcz miał obowiązek mówić o tym co wie i widzi on i jego systemy. Zwłaszcza jakby miało się okazać... Że co? Teret zwariował? Spanikował? Zdradził? Zdezerterował? Bo co innego mogło tłumaczyć takie zachowanie? A to do cholery było dość istotne dla załogi co się dzieje z ich dowódcą i kapitanem! No ale... Nie odezwał się. Miał nadzieję, że nie zamierza wprowadzać autorytatywnych rządów na swojej zmianie i jakoś to może później wyjaśni. No ale okazało się, że gdy przyszło te później i zobaczył filmik z maszynowni no to coś się może wyjasniło a i tak sytuacja się jeszcze bardziej skomplikowała...

- Chłopaki... Ja tam siedzę na mostku i nie jestem specem od takich sytuacji... Ale proponuje wam unikać walki. To źle w papierach i na komisjach wygląda jak się podwładny szarpie z dowódcą. To się ciągnie w papierach do emerytury... - rzekł nie wiadomo czy na serio czy na żarty. Czasem ciężko to było wyczuć.

- A na serio to unikajcie walki. Wiem, że powinno udzielić mu się pomocy medycznej... Ale ja bym go wolał najpierw wyciagnąć z maszynowni... I ten no... Hmm... Przymocować go gdzieś. Potrzebny nam sprawny Izaac by doprowadził do sprawności maszynownię. Ale cholera nie pytajcie mnie o detale bo nie mam pojecia jak to zrobić... - generalnie faktycznie nie miał i wcale Jones'owi i chłopakom nie zazdrościł w tej chwili roboty. Ale dla całej jednostki priorytetem była sprawna maszynownia. A póki łaził po niej poparzony kapitan ciężko było coś tam zrobić senswonego. Nigdy nie widział, nie czytał ani nawet nie słyszał o nikim kto by twierdził cos podobnego więc kompletnie nie wiedział co się do cholery stało! Na jego oko to Teret mógł paść trupem w kazdej chwili. Ale jakoś chyba nie zamierzał. Czy można go było uratować to nie wiedział. Ale wiedział, że byli i moralnie i służbowo zobowiazani pomóc mu. No spróbować chociaż. Jeśli okazałoby się to jednak zbyt trudne dla nich to zawsze mogli spróbować go gdzieś odizolować.
 
Pipboy79 jest offline