Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2014, 23:37   #32
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Zak&Koening&Vi

Brego spojrzał na wyłaniającą się z podziemi kobietę z wyraźnym zaskoczeniem. Ostatnim czego bym się spodziewał w tym przeklętym miejscu to istota z lądu.

- Kim jesteś i co tu robisz?

Galen zaciskał z bólu zęby. Krew z zadanej przez potwora rany powoli sączyła się z nogi. Wprawdzie tętnica nie została uszkodzona , jednak rana musiała zostać opatrzona , w przeciwnym wypadku może osłabić wiedźmina. Łowca potworów rozerwał materiał dolnej nogawki swoich spodni i obwiązał wokół rany. To spowolni krwawienie. Teraz pozostał problem bólu. W tym stanie, jeśli go nie uśmierzy, nie będzie mógł nawet wrócić do kryjówki . Mutant sięgnął ręką do torby w której trzymał eliksiry. Wyciągnął buteleczkę i zaraz przy otwarciu korka zasłonił wlot kciukiem. Następnie szybko wypił zawartość w której znajdowała się biała mewa.
Galen poczuł ciepło przepływające po całym ciele, a jego oczy zaczęły nienaturalnie jasno świecić. Ból był nadal odczuwalny , jednak jego intensywność stała się znośna. W momencie gdy wiedźmin doprowadzał się do stanu względnej używalności, jego towarzysz wyraźnie do kogoś mówił. Galen zainteresował się tym i odwrócił w stronę, z której jak sądził dobiegał głos.

Ledwie zdołała wyjrzeć z tunelu, by zorientować gdzie jest i co właściwie się dzieje, jej uszu dobiegł ludzki, męski zapewne głos. Nie pokazuj, że się boisz - powiedziała sobie w duchu i odwróciła w kierunku, z którego dobiegło pytanie.

- Mogłabym spytać o to samo - rzuciła w kierunku mężczyzny nie zauważając jeszcze jego towarzysza.

- Długa historia - odparł Brego - wolałbym jej nie opowiadać krzycząc w stronę dziury w ziemi. Wyjdź i porozmawiajmy jak ludzie. Nie spotkasz tutaj nikogo bardziej pokojowo nastawionego wobec siebie niż my - dodał na koniec, po czym szepnął w stronę Galena.
- Trzeba będzie to opatrzyć. Wytrzymasz?

Irma rozejrzała się uważnie. Mężczyzna nie był sam, w zasięgu wzroku poza nim i jego towarzyszem miała jeszcze martwego ryboluda. Ten widok napawał optymizmem. Wypłynęła z tunelu i ruszyła niepewnie w kierunku mężczyzn. Jej dłoń mimowolnie zaciskała się na małym, ostrym przedmiocie, krwawiła.
- Co tu robicie? - spytała zatrzymując się w odległości około dwóch metrów od rozmówcy.

“Żebym sam to wiedział” - pomyślał wiedźmin, opuszczając klingę miecza.
- Jesteśmy wiedźminami i wysłano nas tutaj, żeby dowiedzieć się czemu vodyanoi napadają grupami ludzi na powierzchni. To tak po krótce. A ty? Co samotna kobieta robi w miejscu takim jak to?

- Nie do końca samotna -
powiedziała niepewnie - choć podejrzewam, że mojego towarzysza zabili tubylcy. - Ponownie przyjrzała się mężczyznom i przez myśl przemknęło jej, że w sumie dobrze, że nie ma z nią Nathiela. Wiedźmini nie byliby raczej pozytywnie wobec niego nastawieni. Choć kto właściwie powiedział, że mają pozytywny stosunek wobec niej… milczała przez moment. - Pewnie mi nie uwierzycie, ale nie bardzo pamiętam co tu robię. Mnie i mojego towarzysza wysłał to jakiś możny pan, ni cholery nie pamiętam po co. Ocknęłam się w więzieniu strzeżona przez tych tu - skinęła głową na martwego vodyianoina

- Wytrzymam - mruknął Galen w stronę towarzysza - łyknąłem sobie białą mewę - dodał, po czym skierował nienaturalnie świecące kocie oczy w stronę nowo poznanej kobiety.
- Ścigają Cię ?- zapytał krótko mutant wskazując wyraźnie na klapę .

- Ścigali - zastanowiła się - ale chyba ich zgubiłam. Nie przecisnęli by się przez to - wskazała tunel, przez który przypłynęła. - Nie sądzę jednak, by przestali mnie szukać. Zabiłam dwóch - rzuciła nie kryjąc zadowolenia.

- Nie możemy tu zostać -
mruknął wiedźmin do towarzysza i nowo poznanej osoby. - Proponuje wrócić do kryjówki - skierował te słowa w stronę Brega.
- Pozostaje , jeszcze druga kwestia. - Tutaj wiedźmin skierował znów swój wzrok ku kobiecie. - Wiem, że nas nie znasz i zapewne nie ufasz, ale proponuję byś popłynęła z nami. Jak zapewne zauważyłaś nie jest tu bezpiecznie. Gdy znajdziemy się w względnie bezpiecznym miejscu odpowiemy sobie na wszystkie dręczące nas pytania

Bez chwili zastanowienia kiwnęła głową - Zgadzam się - powiedziała podchodząc do mężczyzn. Delikatnie chwyciła palcami lewej dłoni małe ostrze, które do tej pory skrywała w prawej. - Irma - przedstawiła się wyciągając krwawiącą rękę.

- Galen - powiedział wiedźmin podając delikatnie dłoń. Następnie stanął na zranionej nodze by sprawdzić jak bardzo będzie mu doskwierać rana podczas marszu. Syknął cicho z bólu. Eliksir łagodził ból, jednak nie niwelował. Łowca potworów wiedział, że jeżeli będą zwlekać, czas działania wywaru się skończy i będzie miał problem w dalszej drodze. Nie chciał jednak dać po sobie poznać, jak bardzo odczuwalna jest rana .

- Brego - rzucił drugi wiedźmin przedstawiając się

-Idziemy? - zapytał z uśmiechem Galen choć prawdę powiedziawszy nie było mu do śmiechu .

- Prowadźcie panowie -
powiedziała i również lekko się uśmiechnęła.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline