Ojciec Morten siedział niedaleko okna, więc prawdopodobnie ktoś podszedł go od tyłu, i najprawdopodobniej wszedł przez okno. Nie jest możliwe, by wszedł drzwiami... W końcu Sigmaryci nie są młokosami z drewnianymi atrapami, tylko wykwalifikowanymi wojownikami. Inną, równie prawdopodobną opcją jest zaczajenie się mordercy w pokoju. Równie prawdopodobna jak ta z wejściem mordercy drzwiami. Ojciec siedział przy biurku, i wcale nie wyglądało to na posadzenie go tam. Ktoś musiał go wziąć z zaskoczenia.
Po tym krótkim przemówieniu wziął od karczmarza dwie szklanki wody. Po wypiciu obydwu poszedł na górę, i wziął łuk, strzały i sztylet. Postanowił towarzyszyć Yavandirowi u Schutzmanna. Yavandirze, może sami przejdziemy się do Schutzmanna? Obecność rozzłoszczonego gnoma i człowieka z psem może go trochę niepokoić... A w końcu zależy nam na wzbudzeniu jego zaufania. Nie potrzebujemy ogonów na każdym kroku, a znamy ciekawość imperialnych sierżantów. |