Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2014, 08:43   #34
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Khalas przyglądał się przez chwilę Farnasowi. Po czym nalał sobie wina do pucharku zanim się odezwał.
- Czemu?- głos maga był spokojny - Czemu powinienem ci pomagać? Zadarłeś z kimś, kto chce cię zabić i prosisz mnie o ratunek. Jaki w tym zysk dla mnie. Jesteś mi bardziej przydatny tutaj, niż na powierzchni. Co mi da przetransportowanie ciebie tam? Twoją dozgonną wdzięczność? Będę musiał cię znowu spoktać, aby cokolwiek mi to dało.
Więc pozwól, że powtórze pytanie. Czemu, powinienem ci pomagać?

- Mam mały majątek… który przepadnie wraz z mą śmiercią. Kuferek ukryty dobrze. Będzie twój, o ile wyjadę żywy z tego przeklętego miejsca i dotrę bezpiecznie na powierzchnię.- odparł nerwowo Farnas.
- Na co mi twój majątek? - Czerwony mag zastanowił się chwilę -Jaka jest granica twojej władzy? Czy byłbyś wstanie wyznaczyć swojego następcę?
- Mój majątek i moje znajomości. Prawda jest taka, że nic nie zyskujesz na tym, że jestem martwy, natomiast o wiele więcej na tym, bym był żywy.- perorował Farnas.-Poza tym… co ci szkodzi spróbować. Wiem, że nie zaryzykujesz swego życia, czy pozycji w mojej obronie, ale do licha… Możesz spróbować się popytać, co można w mojej sprawie zrobić, prawda? To w końcu drowy… przekupne jak każda inna rasa.
- Nic nie obiecuję, ale spróbować mogę. Chciałbym tylko zaznaczyć, że o jeszcze wiele więcej mogę zyskać jeżeli będziesz żywy tutaj. Więc kto konkretnie chce ciebie zabić. Może uda mi się coś wskórać.
-Vae… Jeden z tych domów szlacheckich. Ponoć zabiłem im kogoś… ale ja tego nie zrobiłem. Nawet nie wiem o jakie morderstwo mnie oskarżają.- odparł nieco zrezygnowanym głosem Farnas.
- Dobrze zajmę się tym, jeszcze się nie pakuj, może uda mi się coś wskurać. Na razie wróć do swoich codziennych zajęć. Pokaż tym brudnouchym odmieńcom, że Thayanie nie dają się zastraszyć.
-Zrobię jak radzisz.- westhnął smętnie Farnas i wyszedł ze spuszczoną głową.*



Kossuth temple

Świątynia Kossutha była największą w enklawie, choć ta Bane’a była budowana tak by ją przyszłości przewyższyła wszystkie. Sekret jednak tkwił w rozmachu. Ta budowana dla Bane’a miała przypominać twierdzę. Budynek obronny chroniący przed atakami z zewnątrz. Była więc przysadzista i o grubych murach i małych okienkach.
Świątynia Kossutha wzorowana na przybytkach mulchorandzkich była jej przeciwieństwiem. Otwarta brama, dużo kolumn i kolumienek. Pochodnie, koksowniki, żarniki i otwarte ogniska.
Świątynia Kossutha była rozświetlona płomieniami i bynajmniej nie iluzjami. Oczywiście te wszystkie płomienie produkowały mnóstwo dymu, co tworzyło nieco mistyczny efekt.
I szkodziło na płuca.
Akurat Khalas źle trafił z czasem, bowiem...


arcykapłan Margohab odprawiał jakieś rytuały ku czci swego ognistego boga. I czerwonemu czarodziejowi pozostało poczekać w niewielkim tłumie ubranych na czerwono kapłanów, aż kleryk zakończy swoje modły i złoży ofiarę oczyszczającemu ogniu.
Khalas odsunął się na bok tłumu i ukrył pod ścianą. Nigdy nie brał udziału w tego typu imprezach i zastanawiał się, czy zobaczy zaraz pożeracza ognia, czy coś tym stylu. Tak czy inaczej, jeżeli każdy wierny będzie musiał wsadzić twarz w ogień nie miał zamiaru dać się ponieść przez tłum.
Nic efektownego jednak się nie stało, ot pewnie wewnętrzna ceremonia, a nie jedna z tych imprez pod publiczkę. Po złożeniu ofiary Margohab udał się do swoich komnat w towarzystwie dwóch mnichó o tatuażach płomieni na głowach. Takoż i Khalas wiedział, gdzie się może udać.
Spokojnym krokiem ruszył za arcykapłanem. Spojrzał na mnichów przed wejściem do komnat Margohaba.
- Witam, chciałem się zobaczyć z arcykapłanem. Sprawy enklawy.
- Sprawy enklawy? Miło słyszeć… czy wiesz, że pobito moich dwóch misjonarzy, a jednego zabito?!- krzyknął od razu Margohab.- Czy to jest bezpieczeństwo, jakie Thay oferuje swym wybawicielom z kłopotów?!
- Masz zamiar rozmawiać ze mną przez drzwi Arcykapłanie? - zawołał Czerwony Mag - Obawiam się, że moje gardło nie jest przyswojone do ciągłych krzyków.
Mnisi otworzyli drzwi do gabinetu, wpuszczając czarodzieja, za biurkiem siedział Margohab, a obok niego jakaś kapłanka podawała mu listy, które on czytał.
- Gdzie zostali zaatakowani?- czarodziej podszedł do biurka kapłana - Poza tym chyba nie spodziewałeś się, że będzie łatwo z konwertowaniem drowów.
- Jeden w Gettcie Wykonawców, jeden w Gettcie Rzemieślników, a martwego znaleziono w Gettcie Cudzoziemców.- wyjaśniła uprzejmie kapłanka, a Margohab parsknął śmiechem.-Czytałeś te ich teologiczne wypociny? Z taką boginią, Kossuth jest całkiem rozsądną i miłą perspektywą.
- No cóż w miejscu takim jak Podmrok podejrzewam, że ci rozsądni i mili są zjadani przez szalonych suczysynów. - czarodziej rozejrzał się za siedzeniem - Jak wygląda umowa między świątynią Kossutha, a enklawą? Zapewniamy wam ochronę na terenie enklawy czy całego miasta?
- Głównie enklawy…-stwierdził niechnętnie Margohab, potwierdzając podejrzenia maga.
- Więc niestety, głoszenie kazań poza enklawą nosi za sobą ryzyko, że jakiemuś drowowi, z ich drobną awersją do światła, nie będą w smak kazania boga ognia. Przynajmniej nie jesteście Lathandarianami. - Khalas zebrał myśli - Przejdziemy do interesów? W sumie nie przedstawiłem się. Khalas Madas-Thul, Strażnik Skarbu, więc zakładam, że wiesz po co przybyłem?
-Strażnik Skarbu…-wycedził niechętnie arcykapłan, no cóż nikt nie lubi poborcy podatkowego.-Domyślam się. Ile Thay chce łapówki?
Khalas przedstawił swoją propozycję opłat biorąc pod uwagę rozmiar świątyni, ilość wyznawców, wkład w obronę enklawy i świadczenia, które enklawa udziela świątyni. Po wszystkim spojrzał na Arcykapłana.
- Czy masz jakieś uwagi?- zastanawiało go z czym wyskoczy do niego ten kapłan.
- Strasznie dużo sobie liczycie, jak za tak niewielką… pomoc.- mruknął Margohab, przejrzawszy papiery, które szybko wylądowały u siedzącej obok niego kapłanki. Kobieta oceniła wyniki dodając.- Świątynia Kossutha nie jest traktowana jako priorytetowy obiekt, jeśli chodzi o materiały sprowadzane z Thay. Przy takim traktowaniu odpowiednim posunięciem, byłaby obniżka podatków.
-Lub dodatkowa ochrona kapłanów, działających poza enklawą.- zaproponował Margohab. A więc… o to chodziło. Te całe krzyki i narzekania, miały przygotować czerwonego czarodzieja na te właśnie żądania.
- Tu jest kłopot. Większość ochrony enklawy… nie przynależy do enklawy. - Khalas zastanowił się chwilę - Obawiam się, że enklawa nie będzie mogła wesprzeć kapłanów własnymi wojownikami… ale jak daleko sięga twoja duma arcykapłanie?
- Co masz na myśli?- mruknął Margohab podejrzliwie.
- Mamy kilka opcji.- Khalas wystawił jeden palec rozpoczynając odliczanie - Grupy najemnicze. Miasto posiada kilka i za złoto jak sądzę ochronią was, o ile można ufać drowom. Dwa. - kolejny palec - Krasnoludy. Podobna sytuacja.Trzy. - trzeci - Świątynia Velsharoona ma na pewno coś na zbyciu o ile smród nie będzie przeszkadzał. - Khalas uśmiechnął -Te opcje raczej nie będą wymagały, abyś przełknął aż tyle ze swej dumy, co ostatnia opcja. W całej enklawie jest jedna grupa, która ma dość “wojska” aby go użyczyć, za pewną sumę jak sądzę… ale to by wymagało, poproszenia arcykapłanki Cressidy. Mógłbym zawsze poprowadzić negocjację w twym imieniu…
-Sumę odpisaną od podatku?-machnąl ręką Margohab i dodał.-Nie chcę jednak się plamić współpracą z wiedźmą, która chce mnie stąd wykurzyć, ani ze sztywniakami od Velsharoona. Nie ma sensu też wynajmować tutejszych… nie bez pewnego zabezpiecznia. Ochrona winna być wynajmowana właśnie przez enklawę i nosić emblematy Thay… co by każdy wiedział, że w ich imieniu plinują bezpieczeństwa moich misjonarzy.
- Tak jak powiedziałem, nie mamy jeszcze sił na to. Mógłbym powić z kapitanem straży, ale wątpię aby dał ci inną odpowiedź niż ja. Sprowadzenie pomocy z góry będzie kosztowne i będziemy czekać. Jeżeli świątynia pokryje koszta rekrutacji i transportu możemy się tym zająć.
-Możecie wynająć tutejszych za ten zawyżony podatek z mej świątyni, który proponujesz, byleby nosili barwy enklawy, a nie własne.- machnął ręką Margohab.
- A więc ustalone? Dobrze, załatwimy wam obstawe, ubierzemy ich w nasze ciuszki i będą bronili waszych misjonarzy. Wszyscy zadowoleni?
-Tak. Myślę że na taką umowę możemy się zgodzić.-odparł Margohab.
- Życzę więc udanego wieczoru.- Khalas skłonił się i opuścił pokój. Świetnie, teraz będzie musaił znaleźć jakieś najmimordy, które będą chciały nosić cudze barwy. Na szczęście lojalność i patriotyzm nie były cechami ani drowiego plebsu, ani renegatów z Icehammer.
Khalas ruszył do swych komnat. Świątynię Loviatar i Velsharoona odłoży na później. Sprawa najemników trochę go intrygował i postanowił osobiście zająć się rekrutacją. Kto wie czy taka znajomość mu się nie przyda.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline