Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2014, 20:31   #123
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Każde królestwo ma swego króla, każda wieś ma sołtysa, każde sioło ma swego starszego, a każde miasto swojego burmistrza. Zatem i Sigil, Miasto Drzwi, musi mieć swego burmistrza. Kto nim zatem jest? Pani Bólu? Czy widział ktoś kiedyś Panią prowadzącą obrady w ratuszu? Czy widział ktoś gdzieś w Klatce ratusz? Nie! Jasne, Pani nad wszystkim panuje, ale nie obchodzi jej co kto robi. Bogaci i wpływowi kontrolują ten, czy inny obszar, ale ich też nie obchodzi żaden trep poza nimi. Sigil rządziły Frakcje. A teraz ich nie ma.
I niech się wypchają, nie potrzebujemy ich!
Jasne, Martwi dalej szwędają się po Kostnicy, ale nie są już wyrocznią w sprawie życia i śmierci. Czuciowcy przygotowują swoje głupie teatrzyki w Gmachu Rozrywki, ale sami możemy śpiewać i tańczyć na ulicach, a im nic do tego. Ponurych do reszty porąbało i nie da się ich odróżnić od bzików nad którymi się 'opiekują' w Odwachu. Więzienie może i znajduje się w Rękach Synów łaski, ale nie różnią się oni od zwykłych bandytów. Sądy? Guwernaci podkulili ogony i zabrali się wraz z nimi z Klatki. Pani Bólu nad wami nie panuje. Frakcji już nie ma, pozostały po nich tylko nazwy. Bogaci mają was w dupie. Wasz los należy tylko do was! Wasze życie należy tylko do was! Władza należy do ludu!

Pamflet Autonomów, napisany po Wojnie Frakcji




1


Interludium: Sigil

Cytat:
Cechy Sigil
Rodzaj: demiplan
Rozmiar i kształt: torus o obwodzie 20 mil i grubości 1,5 mili
Grawitacja: normalna
Niestałość: plan stały, możliwa zmienność pod boskimi wpływami (Pani Bólu)
Cechy specjalne: w Sigil nie działa magia przyzwań

Ul mógł pochwalić się wieloma rzeczami, a każda z nich była jawnym kłamstwem. Powszechna opinia w Klatce była bowiem taka, że jedyną zaletą Ula było to, że dało się z niego wyjść, w przeciwieństwie do Labiryntów Pani. Z drugiej strony nie wszyscy byli zgodni co do tego, czy nie lepiej było znaleźć się w Labiryncie, niż w Ulu.
Dotian i Garion nie mieli jednak żadnego wyboru, chcąc dotrzeć do „Płonącego Człowieka”, zwanego też bardziej tradycyjnie i w dawne gramatyce „Gorejącym Człekiem”, bowiem obok cieszącej się równie marną sławą „Butli i Dzbana”, była to najpopularniejsza gospoda w tej najpodlejszej z dzielnic Miasta Drzwi. Jej przysadzista, kopulasta konstrukcja wyrastała wśród ruder, magazynów pełnych przedmiotów o tak niskiej wartości, że nikt nawet nie przejmował się regularnymi włamaniami, a także w pobliżu po trzykroć przeklętego „Salonu Tatuażu Fella”. Słowem, jedynie kompletny bzik poszedłby tam świadomie i z własnej woli. Albo nasi bohaterowie.



2

3

Jeśli już jednak naprawdę jakoś trzeba było skomplementować „Pod Gorejącym Człekiem”, to jak ulał pasowała do niego formułka wiekowej tradycji. Właścicielem gospody był niejaki Barkis Trzeci, kolejny w rodzie właścicieli tej przechodzącej z ojca na syna instytucji. Trzeba mu było uczciwie przyznać, że radził sobie całkiem nieźle i mógł pochwalić się jednym z największych odsetków klienteli pochodzącej z Otchłani i Piekieł w całej Klatce. To prawdopodobnie przez ten cholerny skwar panujący w środku. Z drugiej strony wynajmował pokoje w przystępnej cenie, a kiedy na zewnątrz padało (a w Mieście Drzwi powszechny jest niniejszy dowcip- "co to znaczy, jak nie widzisz na 300 stóp? Że pada. A co to znaczy, jak widzisz na 300 stóp? Że zaraz będzie padać") ciepłe posłanie jest niezgorszym luksusem. Rodzinie udawało się utrzymać interes już od wieków, od dnia gdy gospoda została wybudowana wokół Płonącego Człowieka. Teraz bowiem, na honorowym miejscu sali uwięziony był ognisty żywiołak, ale kiedyś...



4

To prawdopodobnie jedynie legenda i bajdurzenie, lecz powiadano, że całe wieki temu, na długo przed Wojnami Frakcji, żył potężny czarodziej, którego mocy dorównywało jedynie jego szaleństwo. Ukochał sobie piromancję, a ogień jego czarów był tak gorący, że palił Baatezu i Tanar'ri. Raz, w swym obłąkaniu, powziął sobie za cel spalenie całego Ula. Jeden dystrykt wypalił do gołej ziemi, a w wielu innych rozgorzała pożoga nim ogromna grupa czarodziejów, od prostych kuglarzy po arcymagów, zdołała go powstrzymać. Wybrali sobie bardzo poetycki sposób wymierzenia sprawiedliwości, bowiem w trzewiach piromanty otworzyli portal prowadzący do ognistych sfer Żywiołowego Chaosu. Jak jednak mówi legenda, szaleniec zamiast zamienić się w kupkę popiołu przeżył, zapadając jedynie w śpiączkę. Po latach, wokół śpiącego czarodzieja zbudowano budynek, po wieki zwany już „Pod Gorejącym Człekiem”. Ot, bzdurka z gatunku tych, co się je Pierwszakom wciska. No bo gdzie teraz był piromanta? Obudził się i sobie poszedł?
Niestety odwiedziny tego majestatycznego, choć lekko cuchnącego i gryzącego w oczy dymem, miejsca nie przyniosła Twinklestarowi i Kanciastemu niczego oprócz kufla piwa i odrobiny potu. Goście gospody nijak bowiem nie zainteresowali się ich przybyciem, a wypytywanie o cokolwiek demonów nigdy nie jest dobrym pomysłem. Barkis Trzeci również nie miał pojęcia kim są, a wspomnienie dabusa skończyło się darmowym trunkiem i prośbą o jak najszybsze opuszczenie lokalu.



- Trochę brzdęku powinno rozjaśnić mi pamięć.
- Ifryty? Nie, nie sprzedaję ifrytów, ale możesz sobie podpalić moją figurkę po zakupie.
- Mięso! Świeże mięso ze szczurów!
Wspaniały Bazar nigdy się nie zmieniał. To znaczy nie, wróć. Wspaniały Bazar nieustannie się zmieniał, kotłował i przemieszczał i była to jedyna rzecz, która w jego historii się nie zmieniła. Czyli wychodziłoby na to, że jedyną stałą rzeczą gdy chodziło o Bazar było to, że nic nie było tam stałe. Wiesz co, trepie? Nikt nigdy nie twierdził, że Sigil to logiczne miejsce!
Ponieważ pierwszy pomysł Odłamka co do znaczenia wezwania otrzymanego przez dabusa okazał się pudłem, drugim miejscem na liście był namiot wezyra. Obaj towarzysze nie mieli wielkiej ochoty oglądać pyszałkowatego ifryta, szczególnie po tym jak jego szczurowaty podwładny, Brandis Sevenstar, próbował ich oszwabić na brzdęku. Z drugiej jednak strony ilu to znali płonących ludzi? Zatem rozglądali się na lewo i prawo, próbując znaleźć właściwy kram. Sprawy nie ułatwiało to, że musieli mieć oko na rzezimieszków. Uwagę szczególnie przykuwały małe, brudne diablęta, ale po latach spędzonych w Klatce krwawnik wiedział, że to nie one są problemem. Nie, nie. Te małe czerwone diabełki doskonale wiedziały, że wyglądają podejrzanie, dlatego tworzyły szajki z dziećmi ludzi i elfów, które solidnie wyszorowane i w niepodartych ubraniach mogły uchodzić za dzieci klientów Bazaru i bez problemu skubać sakiewki.
Boska cierpliwość i oczy dookoła głowy pozwalały jednak zdziałać cuda i tak oto Dotian i Garion stanęli przed połami namiotu Kareema Abdul-Jabbara. Genasi ziemi otaksowali ich czujnymi spojrzeniami (za to w końcu im się płaciło), zaś wkrótce po wejściu do środka podeszła do nich ta sama wodna genasi co za pierwszym razem.
- Co mogę dla panów zrobić? - zapytała słodko w nienagannym wspólnym. Kiedy otrzymała odpowiedź, zmarszczyła nosek i odwróciła się do ifryta. Wymieniła z nim raptem dwa zdania, po czym przekazała czarodziejowi i wojownikowi.
- Pan Płomieni, Syn Mosiężnego Miasta, Jego Wspaniałość Kareem Abdul-Jabbar nie może poświęcić panom swojego czasu, będąc zaabsorbowanym sprawami najwyższej wagi.
Sprawy te, z tego co widzieli, składały się głównie ze spożywania baraniego udźca.


____________
1 - Bottle and Jug autorstwa Fuflona
2 - Smoldering Corpse Bar, utwór z gry Planescape Torment
3 - Smoldering Corpse Bar, lokacja z gry Planescape Torment
4 - autora ilustracji nie znam, chętnie poznam
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 16-04-2016 o 16:55.
Zapatashura jest offline