Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2014, 22:07   #189
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Rozdział Drugi. Dolina Lodowego Wichru. 12 Tarsakh (Śródzimie), 1358 DR, Roku Cieni


Var i Tibor ostrożnie weszli do wieży. Wbrew pozorom nie była to raczej świątynia; a przynajmniej nie było tu typowych obiektów jak ołtarz czy figury awatarów. Varowi nieco ulżyło; gdyby budowla okazała się siedzibą Auril to mieliby się z pyszna! To było… ciężko określić co. Może lazaret? Resztki drewna leżące wzdłuż ścian mogły sugerować spróchniałe prycze czy łóżka. Na środku leżały chyba resztki stołów, a w centralnej części coś, co wyglądało na częściowo zawaloną cembrowinę - studni? fontanny? Teraz była najwyraźniej wyschnięta, bo pomiędzy kamieniami brakowało nawet resztek zamarzniętej wody. W tej chwili jednak zwiadowców bardziej interesowały ślady stóp wyraźnie widoczne w brudzie pokrywającym kamienną podłogę; wyraźne i liczne, choć według Vara należące raczej do jednej osoby. Nie były duże; możliwe, że należały do kobiety lub mężczyzny o drobnej posturze. Szerokie podeszwy o nieregularnych krawędziach wydawały się typowe dla wyrobów klanów. Najwięcej tropów prowadziło na piętro i tam też ruszyli dzierżąc broń, zwłaszcza że obu wydawało się, że słyszeli stamtąd jakiś szmer. Prócz tego Tibor miał jednak wrażenie, że gdzieś na granicy słuchu dochodzi go cichy zaśpiew - melancholijne echo dobiegające gdzieś z głębi budynku i rezonujące w kamieniach. Słowa nie były modlitwą, ale Zwiastun Świtu czuł, jakby były kierowane wprost do niego… po czym śpiew urwał się nagle. Nie miał jednak czasu się nad tym zastanawiać; Var ruszył po schodach, po czym zatrzymał się wskazując wgłąb pierwszego pomieszczenia na piętrze. Ktoś ewidentnie tu obozował i szybko okazało się kto. Zza barykady zbudowanej z resztek mebli i kamieni mierzyła do nich z łuku okutana w skóry kobieca postać. Brudne włosy opadały jej na twarz, ale Var zdołał zauważyć złoty błysk w jej oczach.


Prócz tego pokoju na pietrze były jeszcze dwa inne pomieszczenia, z których nie było słychać żadnego dźwięku. Na wyższe piętro - najpewniej strych - nie było schodów (zapewne prowadziła tam drabina), a przez otwór w suficie wystawały fragmenty belek z zapadniętego dachu.


Obozowisko przed Doliną

Mijały godziny, a zwiadowców ciągle nie było; tak przynajmniej zdawało się pozostałej przy nawisie czwórce, gdyż brak słońca (które pokazywało się zza chmur jedynie okazjonalnie) uniemożliwiał dokładny pomiar czasu. Burro próbował coś pichcić, a Kostrzewa patrolowała okolicę, gdyż wylegujący na słońcu Shando nic sobie z niebezpieczeństw Grzbietu Świata nie robił i do czujności było mu daleko.

Mara zaś śniła… A raczej śniła na jawie, choć uzyskanie pożądanego stanu wyciszenia zajęło jej dużo czasu - zwłaszcza gdy usłyszała ostatni komentarz Shando, który wytrącił ją na powrót z równowagi. “Nieprzyjemne środki”… W uszach zabrzmiało pytanie Tibora: “Chyba nie w nas celowałaś?”, a przed oczami stanęły jej martwe lisy i ‘wypalony’ krąg ziemi, który zatrzymał się u stóp Burra. Co by było gdyby zatrzymał się metr, pół metra dalej? Z trudem odgoniła te myśli i ponownie spróbowała oczyścić umysł. Shando w jednym miał rację - jej moc mogła się przydać. Zajęło to sporo czasu, ale gdy w końcu się skupiła i połączyła z ‘tamtą stroną’ nabrała pewności, że te same dźwięki i wrażenia odbierała we śnie - także wcześniejszej nocy. Żałobne zawodzenia, skargi i smutny śpiew odbijające się echem wśród skał. Wydało jej się też, że słyszy plusk wody i jakieś niepokojące mamrotanie. Gdy krzyknęła w swym umyśle śpiew raptownie się urwał.
~ Kto… Kim… czym jesteś? Nie… nie wierzę ci! Zbyt wiele was nasłuchałam się przed śmiercią; nie wierzę, że jesteście w stanie dopaść mnie i tu! Nie… to ty, nocne dziecko? Uciekaj, mówiłam ci. Co tu jeszcze robisz? ~ rozedrgany głos umilkł na chwilę, po czym krzyknął tak głośno, że Mara omal nie straciła koncentracji. ~Nie! Co tu robicie! Mówiłam ci, żebyście tutaj nie przychodzili! Dolina to nie miejsce dla ludzi, uciekajcie! Nie wchodźcie tam, on się o was dowie, już wie!~

 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 04-12-2014 o 22:16.
Sayane jest offline