Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2014, 11:56   #102
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Ocero
Selunita nie mógł powstrzymać uśmiechu radości na widok pozostałych członków kleru. Uściskał każdego kto podszedł zanim zaczął odpowiadać na pytania. Sam w końcu zadał pierwsze od siebie.
- Co się stało? Powiedzieli mi tylko, że Tarnius… oszalał.
Zgromadzeni posmutnieli. Kapłanka, która go przywitała szepnęła z bólem.
- Inaczej tego nazwać się nie da. Tarnius… Jest odpowiedzialny za zniszczenie świątyni.
Ocero westchnął.
- Opowiedzcie mi wszystko. I kto teraz przewodzi w sumie naszej małej świątyni?
- Ja. - odparła jego rozmówczyni i spochmurniała jeszcze bardziej. - Nie wiemy tak naprawdę co się stało. Tarnius… Źle przeżył to, co się… dzieje. Znaczy, na początku wyglądało na to, że wiara go trzyma, ale nagle zaczęło się to drastycznie zmieniać. Często wychodził gdzieś, a jak wracał zaczynał mówić o tym, że wszyscy zostaliśmy porzuceni.
- Porozmawiam z nim… kto jak kto, ale on sądziłem, że jest wytrwalszy. - uśmiechnął się do pozostałych członków świątyni - Co mnie tak obskoczyliście, nie macie innych zajęć niż męczyć tego idiotę, który przynosi hańbę świątyni?
- Daj spokój…
W tym momencie nowa osoba weszła do świątyni.Quelnatham. Wyglądał na poruszonego. Aeron odkleił spojrzenie od zdobień i zwrócił się do elfa.
- Coś się stało...? - zapytał zaniepokojony.
Ocero przeprosił swoich braci i siostry i ruszył do dwójki elfów, no elfowatych.
- Co znowu zrobił Erilien?
Czarodziej skłonił głowę kapłanom i jakby nie zauważając towarzyszy zaczął taksować wzrokiem zgromadzonych. Odezwał się dopiero po dłuższej chwili, gdy upewnił się, że nie ma tu zleceniodawcy zabójstwa.
- Dobrze, że widzę was całych i zdrowych. Musimy porozmawiać, na osobności. Erilien... rozmawia z naszym znajomym z karczmy Pod dębem.
- Wracamy do karczmy, czy mam znaleźć nam gdzieś tu ustronne miejsce?- Selunita przywołał gestem kapłankę, z którą rozmawiał.
- Wszystko jedno. Nie, nie, sprawa jest pilna. - Elf był wyraźnie zaniepokojony skoro plątały mu się słowa.
Kapłanka podeszła do nich i zapytała:
- W czym mogę pomóc?
- Potrzebujemy jakiegoś pomieszczenia na uboczu. Dosłownie na chwilę. Uda wam się coś wynaleźć?``````````````````````````````````````` `````````
- Tak, mamy jedno nieużywane, ale to maly składzik tak naprawdę. Chodźcie za mną.
Kapłanka zaprowadziła ich do niewielkiego pomieszczenia oddalonego od głównej sali, które faktycznie zawalone było wszystkim. Starymi meblami, jakimiś deskami, rzeczami przydatnymi do remontu. Kiedy kobieta wyszła odezwał się Aeron.
- Co się dzieje?
- Znaleźliśmy człowieka, który wysłał skrytobójcę. To tylko pionek, nie zna swoich zleceniodawców. Wie niewiele, ale powiedział nam jedno. Chodziło im tylko o pojmanie jednego z nas. Wieszcza. Aeronie, możesz ciągle ukrywać swoją przeszłość przed nami, ale wiedz, że to ty jesteś celem.
- Po pierwsze, co ma do tego moja przeszłość? Po drugie, zapomniałeś już, że ty też jesteś wieszczem i to takim bardziej licencjonowanym? - mruknął Aeron.
- Muszę się zgodzić z Aeronem. Z waszej dwójki, o tobie mógł ktoś faktycznie usłyszeć Quel.
- Oczywiście, nie myślcie, że nie brałem tego pod uwagę, wszystko jednak wskazuje na Aerona. W Waterdeep byłem tylko kilka razy w życiu, nigdy długo. Znam swoich wrogów i większość z nich zostawiłem w Dolinach. O tobie zaś młodzieńcze, wiemy niewiele. Nie masz tu jakichś nieprzyjaciół?
Ocero spojrzał na pół-elfa.
- Opuściłeś kiedyś Srebrne Marchie?
- Przecież byłem częścią oddziału w Wysokim Lesie. - burknął pół-elf. - Opuszczałem.
- Wysoki Las jest dwa, trzy dni drogi od Silverymoon. Jeżeli w chwili obecnej, nigdy nie byłeś dalej od domu niż jesteś teraz, to sądzę, że możemy patrzeć na to w zły sposób… - Ocero spojrzał na Quelnathama - Chcą “pojmać” wieszcza? Ciekawe po co…
- To dobre pytanie… Co więcej. Prawdopodobnie kolejna osoba zamieszana w tę sprawę znajduje się tutaj.
- Quel, odpowiedź patrzy ci prosto w oczy i nie jesteś w stanie jej zauważyć? Jedyny powód dla którego ktoś chciałby pojmać, a nie zabić wieszcza, to żeby mu coś przepowiedział. - zastanowił się nad oskarżeniem maga - Masz na myśli kogoś z kleru?
Mag pominął milczeniem oczywistą iuwagę Ocero.
- Nie, ten człowiek szukał tu schronienia. Szczupły, jasnowłosy mężczyzna ubrany jak podróżnik. Widzieliście tu kogoś takiego?
- Wychodził kiedy my wchodziliśmy. - Selunita westchnął - Pewnie już go nie dogonimy.
- Bardzo niedobrze. Jesteśmy w najwyższym stopniu zagrożeni… - stwierdził ponuro czarodziej.
- Jaki jest plan?
-Powinienem udać się znów na ten posterunek… Być może warto obłożyć się magiczną ochroną przed spoczynkiem. Hmm… jak twoi bliscy Ocero? - nagle elf zmienił temat.
- Kapłan, który mnie wychował zwątpił i postanowił zniszczyć swiątynie i teraz wszyscy siedzą w tej dziuokpli… mogło być lepiej.
- Słucham?! To… wstrząsające, bardzo mi przykro… Myślałem, że może ta aura… złagodzi… Nie powinniśmy dłużej szeptać w tej komórce. Idę do Eriliena. Spotkajmy się później w naszym zajeździe. Uważajcie.
- Poczekaj. - Selunita spojrzał na pól-elfa - Aeronie idź z nim. Ja mam zamiar odwiedzić Tarniusa. Wolałbym żebyś tego nie widział. Obawiam się, że może to skończyć się nieładnie.
- Och, tak. W końcu chronimy młodych przed złem tego świata. - parsknął Aeron.
- Nie. Ale jeżeli skończy się to na tym… że zrobię coś… źle. Nie chcę, abyś ty też miał to na sumieniu.
- To w takim razie tym bardziej nie można cię puścić samego. Co ty sobie w ogóle wyobrażasz, kapłanie?
- Że stary debil wyprowadzi mnie z równowagi bredząc jacy to bogowie są fałszywi, nie bedę miał wyboru jak udusić go pluszowym misiem, po czym zacznie biegać po Waterdeep w stroju noworodka głosząc prawdę Selune…- Ocero się wyszczerzył - Jeżeli chcesz biegać razem ze mną ostrzegam, kobiety będą chętniej patrzeć na mnie, niż na ciebie.
Aeron mruknął coś pod nosem, co brzmiało jak “marzysz”.
- Idziemy więc? Quelnathamie, zobaczymy się “Pod Dębem”. - Ocero wyprowadził Elfa i Pól-elfa ze świątyni, żegnając się ze swoją rodziną, po czym ruszył do przybytku, gdzie czekał na niego jego mistrz.*
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline