Astral Kopali. Kopali zawzięcie, w milczeniu. Cała ta walka była zupełnie niepotrzebna, cała historia napawała smutkiem i niesmakiem. Legion, jakże pasujące imię.
Kopali, bo w środku znajdował się ktoś, kogo bardzo, ale to bardzo chcieli odkopać.
Gdy w końcu nekromanta wyszedł na powierzchnie, wielki kot otarł mu się o nogi, mrucząc z satysfakcją i ulgą, choć do tego ostatniego nijak by się nie przyznał. Czy ja w ogóle będę miał tu kamień duszy? Przecież jestem kim jestem, zrodziłem się jak się zrodziłem. Sam jestem cokolwiek duchem. Astral usiadł, owijając się ogonem, rozglądał się, odpoczywając, zbierając siły. Jeszcze przed nimi była jedna konfrontacja. |