Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2014, 01:18   #117
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Dziewczyny ku uciesze Taidy, nakarmiły ją. Miały jedzenia pod dostatkiem, a i tak nie miały gdzie go schować w tak sterylnie czystym pomieszczeniu. Karmiła ta bardziej rozmowna. Jak się dowiedziałaś, nazywała się Susan, a druga – ta która rzekomo pochodziła z obozu na parkingu nosiła imię Myrtle. Ona właśnie siedziała po drugiej stronie pokoju wpatrując się w Ciebie i masując nadgarstki. Rzemienie mocno wpiły się jej w skórę i niebyła pewne czy uwolnienie było na czas posiłku czy na dłuższy czas. Na razie miała inne zajęcie. I faceci też mieli zajęcie.
Po posiłku zostałyście poinformowane że dzisiaj „faceci” nie mają czasu, a co za tym idzie możecie się przespać w spokoju do rana. Mimo wszystko noc była dość ciężka i hałaśliwa, do pomieszczenia dochodziły krzyki ludzi tu mieszkających, a teraz walczących o władzę nad przybytkiem. Kobiety też to słyszały.
- To twoja sprawka? – zapytała Myrtle.
Na twierdzącą odpowiedź, obróciła się w stronę Susan.
- Ona umie walczyć, możemy spróbować się przy jej pomocy wydostać… Pamiętam plan Molly, jej się udało.
Susan wyglądała na taką, która z góry oceniła pomysł za głupi i niewykonalny. Ale kiwnęła głową, karząc mówić koleżance.
- Pewni e teraz będą pilnować aby w pokojach nie było broni i noży, ale są inne rzeczy. W szóstce widziałam kiedyś statuetkę orła, z dość ostrymi skrzydłami i dziobem. Najlepiej kiedy przyjdzie po jedną z nas Carl. On ma przy sobie zazwyczaj klucze do wszystkich pomieszczeń, jest kimś na wzór dozorcy. – spojrzała pytająco na Taidę – Dałabyś radę kogoś załatwić statuetką?
Pytanie było raczej retoryczne.

John i jego jeniec zbliżali się do posterunku, a Greg odpowiadał i zachęcał.
- Jak to, jak Ci się opłaci? Broń, amunicja i jedzenia. Nie będziesz się musiał martwić o to co będzie jutro i nie będziesz musiał wyliczać puszek z żarciem. My mamy masę rzeczy. W końcu musimy żywimy tak wielu ludzi. Pomyśl, sam powiedziałeś że starczy Ci tylko na jakiś czas… Z nami nie będziesz się musiał bać zgniłków, każdego napotkanego człowieka oraz innych grup. Trzęsiemy tą okolicą, tym miastem. Bycie z nami jest zawsze mądrzejsze niż być przeci…
Rozmowę przerwał wystrzał niosący się echem po okolicy.

* * *

Ian i M spotkali się jakiś czas temu, zupełnie przypadkiem. Dwie ciche i milczące postaci. Ian łatał M za każdym razem gdy ta sobie zrobiła kuku, a ona łowiła żarcie w licznych parkach. Głównie wiewiórki i szczury, ale było to lepsze niż chodzenie po Chicago z pustym brzuchem.
Narkoman i dziewczyna ze wsi, idealny duet. Z obojga, z ceniących uśmiech i pogodę ducha ludzi epidemia zrobiła cichych i powściągliwych mruków ceniących zasadę „za wszelką cenę przetrwać”.
Do niewielkiego mieszkania w budynku na skrzyżowaniu dość sporych ulic ściągnął Iana głód, a wraz z nim była też M. Obserwowali je dość długo, dwóch kolesi siedzących z jakiegoś dziwnego powodu na dość sporej ilości żarcia, leków i amunicji. Starali być cicho i nie zwracać na siebie uwagi ani żywych, ani umarłych. Nie udało im się to do końca, ponieważ w nocy Ian zauważył światło z ów mieszkania. Najpierw spróbowaliście po dobroci, aczkolwiek niestety tamta dwójka miała wrogie nastawienie. Mimo wszystko to Ian był ich głównym celem, tak jakby nie chcieli zabijać M z niewiadomego powodu. Tylko szczęście uratowało was przed śmiercią. Jeden został skatowany przez Iana gazrurką, drugiego położyła kula ze sztucer. M ostało się ostatnie pięć naboi.
Mogliście tu chwilę zostać, najeść się do syta i uzupełnić zapasy. A kiedy wstanie słońce ruszyć dalej.

Greg spojrzał na Johna.
- Chodź, to tam gdzie strzelano. Pewnie ma ktoś problemy z trupkami, dobra nasza. Ściągnie ich uwagę. Tylko przyśpieszmy.
Greg wiedział że wystrzał musiał pochodzić ze sztucera, a wiedział również że żaden ze strażników nie posiadał takiej broni. Dominowały u nich karabiny wojskowe M4, M16, M14 oraz AR różnego typu. Ale oni mieli siedzieć cicho i tak nie strzelali. Wzorowe chłopaki. Tego że wieśniaczka i narkoman zabiło dwóch dobrze uzbrojonych ex żołnierzy nawet nie podejrzewał.
Kilka minut temu byliście już na klatce budynku.
- Teraz na samą górę. Może pójdziesz przodem?
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 08-12-2014 o 13:31.
SWAT jest offline