-
Pierdolony w dupę kaleka - Knut miał raczej wyrobione zdanie o Jednorękim, po czym pokrótce opowiedział im o havensteńskim "szefie wszystkich szefów", nie omijając soczystych epitetów i faktu, że jacy podwładni, taki szef - a Jednoręki trzymał w garści głównie drobnicę, podobnie jak i ochrona - raczej nie pchał się do porządnych dzielnic, raz spróbował i się sparzył.
-
Taki kurwa z niego boss, jak jebanego kota sierściucha tygrys. Ale szczurki się słuchają. Fachurzy zaś robią w mieście co chcą i w dupie go mają, co bęcwałowi jest kolcem w ślepiu. Siedzi na dupie w magazynie jak w pałacu, kurwa brudne szmaty jedwabne zżarte molami na grzbiecie, a na panisko pozuje. Podobno co uciuła i ukradnie to musi komu większemu oddać...
Przez chwilę myślał dłubiąc w nosie i powiedział do towarzyszy -
Dobra, kurna, pójdę do piździelnika. Zobaczę, co chce. Jest kutas capiący, od świąt niemyty, ale łatwy interes zwietrzyć zawsze umiał. Może mu nasz Klug wszedł w drogę, czy co? Albo dobrze za nas zapłacił? A może to jemu kiesę wisi?