- Kogo? Jakiegoś młokosa. Zdaje się jeden pretendent mniej. Lub stronnik takowego. Mniejsza o to. Dajcie wina. Panowie, musimy obgadać kilka spraw -
Jan nie miał dzisiaj nastroju na żarty. Po chwili służba wniosła antałek i kilka kubków po czym rozpoznając humor swojego pana grzecznie się ulotniła. Usiedli, po czym Troaj pełnił jak zwykle zaszczytną funkcję podczaszego, nalewając trunek.
- Moiour jest w fatalnym stanie. Król nie żyje, zamachowca nie znaleziono, szlachta podzielona. Pretendenci do tronu mnożą się jak muchy na gównie, w tej chwili jest ich dobry tuzin, kto wie ilu będzie do końca tygodnia.... - Jan upił siarczysty łyk po czym kontynuował
-Nieludzie burzą się już w królewszczyźnie, a na dodatek szykuje się nam chyba schizma, bo kapłani wydają się być również zainteresowani rządzeniem - Jan popatrzył na swoich doradców i podstawił kubek po kolejną porcję wina.
- Taak. W związku z moją koligacją z rodziną królewską od strony matki, daleką bądź co bądź ale zawsze, uznałem, że mogę zostać kolejnym kandydatem na króla - Jan upił kolejny łyk
- Panie....to chyba nie byłoby najmądrzejsze w tej sytuacji - Jeremir z reguły był bardzo ostrożny, co czasem irytowało Jana. W tym jednak wypadku mógł mieć rację - Doprawdy? - Jan skończył kolejny kubek wina, które wchodziło dziś jak nigdy. Tym bardziej się zdziwił, wyczuwając smak lokalnej winnicy a więc i miejscowego cienkusza który w zasadzie nie powalał jakością.
- Cóż, książę Jim mógłby mieć większe prawa do tronu, po za tym żyje jeszcze królowa Izabel. To, co sugerujesz Panie jest.....jakby to....ująć.... -
- Buntem. Łyknij wina starcze to się przestaniesz zacinać - Troaj jak zwykle nie błyszczał elokwencją, ale nie od tego był. Jan cenił go za jego bezpośredniość.
- Dokładnie tak samo pomyślałem sobie wracając ze stolicy - Jan odstawił kubek z cienkuszem na stół zakładając dłonie pod brodę.
- Co zamierzasz? - Jeremir posłuchał rady Troaja i rzeczywiście jakby lepiej rzęził.
- Pretendentów najpewniej się jeszcze namnoży, więc nie ma w tej chwili potrzeby tworzyć kolejnego. Trzeba będzie wrócić do stolicy - Jan podjął już decyzję jednak wciąż rozważał rozmaite opcje.
- Czy wiadomo coś o zabójcy króla? Pogłoski jakieś? - Troaja rzadko interesowało coś poza zabijaniem, ale pytanie głupie nie było.
- Oficjalnie, baron Samuel. Nieoficjalnie....cóż, mam pewną teorię ale wolałbym tego nie ujawniać. Póki co absolutnie nie sprawdzona - Jan uśmiechnął się tajemniczo.
- Niebezpieczne. Nie lepiej się zaszyć tutaj i przeczekać wstępną zawieruchę? Kraj stanie w ogniu - Jeremir miał najczęściej tą samą radę, czyli czekać i cierpliwie obserwować. -Kraj spłonie tak czy inaczej, i nic na to nie poradzimy. Pozostaje ratować co się da, bo oprócz pustego tronu dostanie się również puste królestwo. Z Rozborga nijak nie można na nic wpływać. Siedzenie tutaj nie ma wielkiego sensu, choć nie należy zaniedbywać przygotowań do ewentualnej wojny - W głowie Jana układał się powoli plan działania.
- To niebezpieczne. Odradzam. Pretendenci będą chcieli.... - Jeremir znów się zaciął więc podlał gardło łykiem wina
- Pretendenci nic nie zrobią sami. Każdy w pojedynkę jest za miękki, by przejać tron. Będą wpierw szukali sprzymierzeńców. Na sztylety jest deko za wcześnie - Jan polał sobie wina.
- Na sztylety nigdy nie jest za wcześnie - Jeremir miał swoje zdanie jednak Jan uparł się i starzec nie był w stanie odwieść go od raz podjętej decyzji.
- Troaj pojedzie ze mną. Wezmę też do stolicy moją siostrę, Natalię. Niech zobaczy nieco świata -
-Ja? Po co Ci kat na dworze? - Troaj omal nie udusił się w winie.
- Zobaczysz. Po za tym mają tam ładniejsze kurwy. Tutejsze powinny od Ciebie odpocząć. Prostaczkowie również nieco odetchną, zwłaszcza, że mam dla nich nieco zadań. Tym zaś zajmie się mój brat i ty Jeremirze. Zapędzisz ludzi do roboty. Jak nie usłyszę stuków młotków, kilofów i szpadli w Polen, będziecie mieli kłopoty jak wrócę - Jan zażartował, ale wiedział czego oczekuje i co powinno zostać zrobione.
- Co mamy konkretnie robić? - Jeremir najwyraźniej dobrze się nie wyspał. Worki pod oczami i niezdrowa cera sugerowała, że znów do późna w nocy ślęczał nad księgami w swojej pracowni.
- Przeczytasz w instrukcjach, które zostawię przed wyjazdem. Tymczasem przygotuj wszystko do mojego wyjazdu - Jan pragnął złapać nieco snu przed kolejną podróżą. |