Wątek: Pusty Tron
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2014, 12:17   #5
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Kogo? Jakiegoś młokosa. Zdaje się jeden pretendent mniej. Lub stronnik takowego. Mniejsza o to. Dajcie wina. Panowie, musimy obgadać kilka spraw -
Jan nie miał dzisiaj nastroju na żarty. Po chwili służba wniosła antałek i kilka kubków po czym rozpoznając humor swojego pana grzecznie się ulotniła. Usiedli, po czym Troaj pełnił jak zwykle zaszczytną funkcję podczaszego, nalewając trunek.
- Moiour jest w fatalnym stanie. Król nie żyje, zamachowca nie znaleziono, szlachta podzielona. Pretendenci do tronu mnożą się jak muchy na gównie, w tej chwili jest ich dobry tuzin, kto wie ilu będzie do końca tygodnia.... - Jan upił siarczysty łyk po czym kontynuował
-Nieludzie burzą się już w królewszczyźnie, a na dodatek szykuje się nam chyba schizma, bo kapłani wydają się być również zainteresowani rządzeniem - Jan popatrzył na swoich doradców i podstawił kubek po kolejną porcję wina.
- Taak. W związku z moją koligacją z rodziną królewską od strony matki, daleką bądź co bądź ale zawsze, uznałem, że mogę zostać kolejnym kandydatem na króla - Jan upił kolejny łyk
- Panie....to chyba nie byłoby najmądrzejsze w tej sytuacji - Jeremir z reguły był bardzo ostrożny, co czasem irytowało Jana. W tym jednak wypadku mógł mieć rację - Doprawdy? - Jan skończył kolejny kubek wina, które wchodziło dziś jak nigdy. Tym bardziej się zdziwił, wyczuwając smak lokalnej winnicy a więc i miejscowego cienkusza który w zasadzie nie powalał jakością.
- Cóż, książę Jim mógłby mieć większe prawa do tronu, po za tym żyje jeszcze królowa Izabel. To, co sugerujesz Panie jest.....jakby to....ująć.... -
- Buntem. Łyknij wina starcze to się przestaniesz zacinać - Troaj jak zwykle nie błyszczał elokwencją, ale nie od tego był. Jan cenił go za jego bezpośredniość.
- Dokładnie tak samo pomyślałem sobie wracając ze stolicy - Jan odstawił kubek z cienkuszem na stół zakładając dłonie pod brodę.
- Co zamierzasz? - Jeremir posłuchał rady Troaja i rzeczywiście jakby lepiej rzęził.
- Pretendentów najpewniej się jeszcze namnoży, więc nie ma w tej chwili potrzeby tworzyć kolejnego. Trzeba będzie wrócić do stolicy - Jan podjął już decyzję jednak wciąż rozważał rozmaite opcje.
- Czy wiadomo coś o zabójcy króla? Pogłoski jakieś? - Troaja rzadko interesowało coś poza zabijaniem, ale pytanie głupie nie było.
- Oficjalnie, baron Samuel. Nieoficjalnie....cóż, mam pewną teorię ale wolałbym tego nie ujawniać. Póki co absolutnie nie sprawdzona - Jan uśmiechnął się tajemniczo.
- Niebezpieczne. Nie lepiej się zaszyć tutaj i przeczekać wstępną zawieruchę? Kraj stanie w ogniu - Jeremir miał najczęściej tą samą radę, czyli czekać i cierpliwie obserwować. -Kraj spłonie tak czy inaczej, i nic na to nie poradzimy. Pozostaje ratować co się da, bo oprócz pustego tronu dostanie się również puste królestwo. Z Rozborga nijak nie można na nic wpływać. Siedzenie tutaj nie ma wielkiego sensu, choć nie należy zaniedbywać przygotowań do ewentualnej wojny - W głowie Jana układał się powoli plan działania.
- To niebezpieczne. Odradzam. Pretendenci będą chcieli.... - Jeremir znów się zaciął więc podlał gardło łykiem wina
- Pretendenci nic nie zrobią sami. Każdy w pojedynkę jest za miękki, by przejać tron. Będą wpierw szukali sprzymierzeńców. Na sztylety jest deko za wcześnie - Jan polał sobie wina.
- Na sztylety nigdy nie jest za wcześnie - Jeremir miał swoje zdanie jednak Jan uparł się i starzec nie był w stanie odwieść go od raz podjętej decyzji.
- Troaj pojedzie ze mną. Wezmę też do stolicy moją siostrę, Natalię. Niech zobaczy nieco świata -
-Ja? Po co Ci kat na dworze? - Troaj omal nie udusił się w winie.
- Zobaczysz. Po za tym mają tam ładniejsze kurwy. Tutejsze powinny od Ciebie odpocząć. Prostaczkowie również nieco odetchną, zwłaszcza, że mam dla nich nieco zadań. Tym zaś zajmie się mój brat i ty Jeremirze. Zapędzisz ludzi do roboty. Jak nie usłyszę stuków młotków, kilofów i szpadli w Polen, będziecie mieli kłopoty jak wrócę - Jan zażartował, ale wiedział czego oczekuje i co powinno zostać zrobione.
- Co mamy konkretnie robić? - Jeremir najwyraźniej dobrze się nie wyspał. Worki pod oczami i niezdrowa cera sugerowała, że znów do późna w nocy ślęczał nad księgami w swojej pracowni.
- Przeczytasz w instrukcjach, które zostawię przed wyjazdem. Tymczasem przygotuj wszystko do mojego wyjazdu - Jan pragnął złapać nieco snu przed kolejną podróżą.
 
Asmodian jest offline