ParszywieMarcus widział stojące auto, zaparkowane po przeciwnej stronie ulicy. Dwóch garniaków mogłoby mieć na czole wytatuowane "agent" - wiało od nich szpiclami. Normalka, to tylko psy gończe, które miały spowodować, że zrobi coś głupiego. Albo ktoś, może Simon pokazuje mu, że ma długą smycz i ma mistyka na oku. Marcus uśmiechnął się do siebie i ręką przywołał nadjeżdzającą taksówkę.
- Heaven. Gdzie to jest? - Marcus siadł na tylnym siedzeniu zerkając przez tylną szybę. Oczywiście, szpicle zawrócili samochód i stali na tym samym pasie co taksówka, o kilka długości auta z tyłu.
- Niedaleko, jakieś cztery przecznice stąd- Taksówkarz wydawał się rozczarowany małym zarobkiem.
- Dam stówę, o ile wyświadczysz mi pewną przysługę - Marcus wyjął banknot i wyprostował go przed oczami taksówkarza.
- Ok. Co mogę dla Pana zrobić? -
- Te auto z tyłu, z tymi dwoma w czarnych garniturach. Chciałbym, aby musiało się zatrzymać. Wymyślisz coś ciekawego? awarię jakąś albo coś.... - Marcus nie chciał wymagać za wiele, w końcu człowiekowi musi się to opłacić.
- Mógłbym na przykład zatrzymać się w poprzek drogi i bardzo długo zawracać. Powiedzmy w kilka minut. Będzie korek. No i mogą przyjechać gliny - Taksówkarz nie był do końca przekonany, więc Marcus wyciągnął kolejny banknot
- Mundurowi muszą swoje wziąć, a jak nie przyjadą.....nie musisz oddawać - Taksówkarz zabrał oba banknoty. - Zapisz mi adres - - Zrobi się -
Ruszyli. Po kilkuset metrach Marcus widząc sporą grupę ludzi na chodniku i dosyć znaczne zagęszczenie zaparkowanych samochodów wzdłuż drogi dał znak taksówkarzowi, który sprytnym ruchem zamarkował zamiar zawracania, po czym teatralnie utknął między dwoma, niezbyt poprawnie zaparkowanymi pojazdami. Marcus wysiadł szybko z taksówki zgięty i zasłonięty przez obrys samochodu jednocześnie dostrzegając gigantyczne nalepki na witrynce sklepu "Sale - 80% off" i widząc niezły ścisk przed wejściem. Puścił się biegiem za róg budynku słysząc za sobą trąbienie klaksonu samochodowego. Wyjrzał kontrolnie i usmiechnął się widząc wychylającego się przez szybę szpicla który najwyraźniej klął taksówkarza. Drugi "lansował" się w swoim gajerku za kierownicą. Marcus zobaczył inna taksówkę która okurat wysadzała pasażera.
Po chwili siedział na tylnym siedzeniu samochodu, obserwując, tym razem przez przednią szybę rosnące zamieszanie. Wiedział, że skręt w prawo powinien być wolny, o ile taksówkarz rzetelnie zarobił na swoje dwie setki.
- Lokal Heaven. Pod tym adresem. Tak dosyć żwawo. Jestem spóźniony- Marcus pochylił się w czasie skrętu samochodu, niby pchnięty siłą odśrodkową, ale bardziej by szpicle, którzy mogli się jednak połapać nie zechcieli obserwować innych pojazdów. Mistyk był wdzięcznym obiektem do śledzenia. - Przepraszam, ale kazał się Pan spieszyć. Proszę się przypiąć- bąknął przepraszająco taksówkarz. - Nic nie szkodzi -
Marcus miał wielką nadzieję, że informator wciąż tam będzie. |