Stolem pozwolił kobiecie zabrać dziecko. Ludzie lubieli chować się w swych chatach. Choć chowanie się w drewnianej sadybie gdy inni ostrzegają przed pożarem nie wydawało się nadmiernie mądrym. Ale to przecież ludzie uchodzili za tych lotnych umysłowo i stolem nie zamierzał wdawać się z nimi w dysputy. Gród miał obrońców. Strażników. To do nich należało zapewnienie bezpieczeństwa. A do zebranej wyprawy należało wyruszyć, dlatego Rybałt nie zamierzał ulegać ludzkiej panice i ekstytacji czekając aż ochotnicy zbiorą się wreszcie i będzie można przekroczyć bramę. |