Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2014, 23:47   #37
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr – ciężki karabin maszynowy zamontowany na pojeździe odezwał się z niszczycielską potęgą, zagłuszając nawet wycie wiatru i smagnięcia piachu w karoserię samochodu. Wszędzie wokół spadały kilogramy gorących łusek – Cortez pruł do przeciwników nie oszczędzając amunicji. Derren wcale się nie dziwił. Nawet przy wsparciu Purpurowych Rekinów sytuacja była ciężka.
- Świr, przywal z działa! Zniszcz giganta! – Imperialczyk nadał na kanale radiostacji starając się przekrzyczeć wszechobecny harmider, jednak nie maił pewności, czy radio dobrze działało w trudnych warunkach atmosferycznych. W słuchawkach słychać było szum, trzaski i dziwne piski.

Rusty wyhamował, gdy poczuł jak pojazd zjeżdża z drogi na miękkie pobocze, odbił ostro w prawo i ponownie dodał gazu. Dwóch ożywionych legionistów niw zdążyło uskoczyć z drogi i zginęło (czy też zginęło powtórnie) pod kołami rozpędzonego jeepa. Kiedy siedział za kierownicą, pojazd stawał się jedyną bronią Derrena, a zarazem jego pancerzem. Nie mogąc wykorzystać atutów swojej broni osobistej, skupił się na wyszukiwaniu przewag, jakie dawało otoczenie. W burzy piaskowej niewiele było widać, ale Imperialczyk znalazł kilka miejsc, dających możliwość bezpiecznych, choć gwałtownych skrętów, a także jedno tymczasowe schronienie za ruinami jakiegoś budynku, które dało chwilę czasu na zmianę taśmy w karabinie. Wszystko zaczynało się jakoś układać, gdy zza woalu piachu nie doszły do ich uszu dźwięki miażdżonych gąsienicami umocnień. Capitolczycy nie jechaliby po swoich zasiekach, a wyłaniające się sylwetki nie przypominały ani trochę czołgów AFT-210 Leviathan. – Jeszcze Nekrotanków tu brakowało… – mruknął Rusty. Taka nieoczekiwana sytuacja na polu bitwy nie wywoływała w nim paniki, ale zasiała ziarno niepokoju. Ofensywa Legionu była przemyślana taktycznie i prowadzona poważnymi siłami. Niechybnie przygotowywał ją jakiś wysokiej rangi nefaryta Algerotha. Teraz trzeba było zakasać rękawy i brać się do roboty. Priorytetem było wyprowadzić stąd ciężarówkę, z pojazdami pancernymi nie mieli szans, ich jedyną opcją była szybka ewakuacja.

Rusty kolejny raz zawrócił pojazd w szaleńczym wirażu, cudem unikając wystrzelonej rakietnicy, która wbiłaby solidną dziurę w pancerzu jeepa i przerobiła jego załogę na mielone. Następnie przyspieszył by po chwili gwałtownie zwolnić, aby nie oddalać się za daleko od konwoju i dać Cortezowi szansę zestrzelenia jak największej liczby przeciwników obłażących ciężarówkę.
- Nie spierdol, nie spierdol, nie spierdol… – powtarzał Imperialczyk mantrę, wypatrując dalszych zagrożeń na drodze przed sobą i omijając niebezpieczne miejsca. Od jego wzroku i refleksu zależało życie Corteza. I jego własne.
 
Azrael1022 jest offline