Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2014, 13:53   #22
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
„Na Smugach” zdecydowanie nie było pensjonatem z prawdziwego zdarzenia. Prócz znajomych Hema zatrzymała się tam tylko starsza pani Eugenia Chester. Zasuszona staruszka, która niewiele się ruszała ze swego pokoju na górze. Jadała też niewiele. Głównie świeże bułeczki, gotowane jajka, a do tego pijała jedynie herbatę z mlekiem. Była jednak bardzo miła i za obsługę wręczyła Hemowi szylinga.
Pomimo starań Haque nie znalazł niczego co by świadczyło o obecności pani Brown. Może gdyby wiedział czego szuka ... a tak w komódce znalazł wiadro, miotłę i ścierki, których używała pewnie sprzątaczka. Lichy trop.
Jednak kręcenie się po domu nie było całkiem bezowocne. Każdy mógł zauważyć, że panował tam niesłychany wręcz bałagan. Rzeczy nie miały swoich miejsc, a gospodarze większość czasu czegoś szukali, bądź przestawiali z miejsca na miejsce. Co prawda kapitan Summers starał się zapanować nad bałaganem i nie raz Hem widział, jak stara się poukładać różne rupiecie, ale wszystko to szło na marne, bo już po chwili wpadała do pokoju Mary niczym wichura i przewracała wszystko do góry nogami. Zaiste John musiał ją bardzo kochać.
Hem sam się przyłapał na tym, że zaczął sprzątać podnosząc z podłogi rozsypane karty. Rozejrzał się i znalazł pudełko od nich leżące na fotelu. Wsadził tam karty i odłożył na zagraconą biblioteczkę przy oknie. Kątem oka zauważył pod rzuconym niedbale szalem trzonek. Chwycił za niego i wydobył coś na kształt toporka. Ostrożnie obrócił narzędzie w rękach. Wykonane z gęsto zdobionej miedzi, było ciężkie i ostre. Tu i owdzie wysadzane kolorowymi kamieniami, jasnoniebieskimi i czerwonymi. U góry miało frywolnego ptaszka z turkusowymi oczkami.
Hem stanął przy oknie, by lepiej się przyjrzeć. Na ostrzu widoczne były słabe, bardzo słabe odbarwienia.

W tym momencie weszła Mary w zwykłym pośpiechu i w towarzystwie dwóch psów. Jej głos, jasny i przyjazny, zapytał:
— Halo, bawisz się toporkiem do cukru? Piękna rzecz, gdyby się chciało kogoś zabić, nie sądzisz? — zapytała Mary tonem lekkiej rozmowy. Wzięła od niego toporek i wymierzyła morderczy cios w jakiś punkt w przestrzeni.
— Strasznie łatwe — orzekła.
— Zdaje mi się, że tym by można spokojnie każdemu rozłupać głowę.
Hem popatrzył na nią. Piegowata twarz była spokojna i wesoła. Powiedziała:
— Ostrzegłam Johnniego, co go czeka, jak go będę miała dosyć. Nazywam to najlepszym przyjacielem żony!
Roześmiała się, odłożyła toporek do cukru i nawróciła do drzwi.
— Po co ja tu przyszłam? — zastanowiła się. — Nie mogę sobie przypomnieć … Coś takiego! Lepiej pójdę zajrzeć, czy nic trzeba podlać wody do rondla z puddingiem.

***


Pani Kiddle wydawała się być zaskoczona pytaniem Richarda.
- Czemu … a bo frontowe są dla gości. Prowadzą do salonu, a niech mi Pan wierzy nie chciałabym, by dzieciaki mi się tam kręciły. Z boku wygodniej. Nie każdy musi widzieć moje papiloty, jak wychodzę do ogrodu. – dodała żartobliwie się uśmiechając.

Mogło to się wydawać trochę dziwne, ale tytoń i fajki można była w Shawford dostać na … poczcie. Przybytek ten nie tylko zajmował się listami i paczkami. Prawą stronę pomieszczenia zajmowała wprawdzie poczta Jego Królewskiej Mości, ale lewa oferowała bogaty asortyment przeróżnych towarów, w tym wyrobów tytoniowych, słodyczy, innych artykułów spożywczych, zabawek, wyrobów żelaznych, papierniczych, kartek urodzinowych, włóczki i bielizny dziecięcej.
Kobieta, która pośpieszyła, by go obsłużyć, była w średnim wieku i miała bystre, inteligentne oczy.
Nazywała się, bardzo stosownie, Sweetiman.
— I dwunastopensówki — powiedziała pani Sweetiman, zręcznie wydając resztę. — Coś jeszcze, proszę pana?
Utkwiła w nim ciekawe spojrzenie. W drzwiach w głębi widać było głowę żywo
przysłuchującej się dziewczyny. Miała włosy w nieładzie i katar.

***


- Oh, nie. – Mary tylko machnęła ręką w stronę Davidsona.
- Po prostu te głupie zwierzaki żrą co popadnie.
Schowała skwapliwie wręczone pieniądze z wyraźną ulgą na twarzy.
- Panowie na długo? – spytała z nadzieją w głosie.
Jej wzrok już padł na drzwi. Najwyraźniej myślami była już przy innym zajęciu.

***


Nagabywania Adamsa przyniosły ten skutek, że Gorman spojrzał na niego spod byka i wzruszył ramionami.
- Już mówiłem. Poszedłem na spacer. Jak zwykle co wieczór. Gdy wróciłem było bardzo cicho. Pani Brown … zwykle się kręciła u siebie, albo w kuchni.
Gorman przełknął ślinę i wzdrygnął się.
- Zapukałem do niej i wszedłem … leżała na podłodze, chciałem sprawdzić co jej się stało.
Nagle jego głos się zmienił. Zabrzmiał w nim złość i gorycz.
- Nie żyła. W porządku?
Znów wbił wzrok w blat stołu. Po chwili tak długiej, że Adamsowi wydawało się, że już nic nie powie Gorman wyszeptał.
- Chyba zszedłem na dół … nie pamiętam … obudziłem się u siebie, a potem przyszedł piekarz i pani Elliot.
Faktycznie Gorman nie powiedział niczego nowego.
 
Tom Atos jest offline