Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2014, 11:56   #547
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Królestwo Kazrima Kazadora, Pana Stalowego Szczytu
12 Vharukaz, czas Morganit, roku Drum - Daar 5568 KK
Komin sitowy, poziom maszyn spalania gazu


Zaimpregnowanie plecaka było czymś co mocno uspokoiło kronikarza. Wszak gdy tylko usłyszał o przedzieraniu się pod wodospadem jego największym zmartwieniem stała się ochrona kroniki. Czymże kronikarz był bez swego dzieła? Zwłaszcza że w owe dzieło włożył mnóstwo pracy i nie mało pieniędzy. Niestety ową troskę o księgę przypłacił zaśnięciem na warcie. Czego nie zamierzał zresztą ukrywać. Nie mógł pozwolić by przez jego własny wstyd czy zażenowanie, choć cień podejrzeń spadł na niewinnych towarzyszy - Kyana czy też Khaidar. Tak się po prostu nie godziło.

- Przepraszam, musiało mnie zmóc. Pamiętam że obudziła mnie Khaidar i pamiętam, że przez jakiś czas trzymałem wartę. Nie pamiętam jednak abym budził Kyana.

Rzekł Detlefowi na tyle głośno by i inni nie mieli problemu z usłyszeniem tego. Nie było sensu się tłumaczyć. Każdy był zmęczony , poprzedni przypadek zaśnięcia na warcie tylko to potwierdzał. Wszystko wskazywało na to, że do warty potrzebnych jest dwóch osobników , jeden budzący drugiego. Mało prawdopodobne by obaj zasnęli w tym samy momencie, a prawdą było, że lepiej było chodzić niedospanym, niż uzyskać drugi szeroki uśmiech, wyżłobiony skaveńskim sztyletem na gardle.

Na przełknięcie gorzkiej pigułki obwieścił jednak do czego się dokopał studiując zapiski skavenów.

- Możemy być niemal pewni że to nie Gorfang wydaje rozkazy skavenom. Jego imię pada w środku tekstu, najwyraźniej skaveny omawiają między sobą jego działania niżli słuchają jego rozkazów. Na podstawie tych papierów co prawda nie można nic wykluczyć, ale przynajmniej wiemy, iż nie są to rozkazy Gorfanga. Całkiem możliwe że to przez te zapiski skaveny tak uparły się na nas, być może chcą je odzyskać? A być może swoją obecnością na tyłach ich armii stwarzamy jakieś realne zagrożenie. Dobrze byłoby wiedzieć co planują , można by im było wówczas pokrzyżować szyki , podobnie jak niegdyś pokrzyżowaliśmy je oddziałowi najemników gdy pierwszy raz błądziliśmy w tunelach.

Nie dodawał o jakich najemników chodziło. Ci którzy w tym uczestniczyli wiedzieli dobrze, a z uwagi na Hurana wolał nie mówić za wiele. Właśnie ten ich starszy przewodnik wzbudził zainteresowanie Thorina gdy Dirk starał się zapoznać z możliwościami drużyny. Powinna to być robota dowódcy oddziału, który winien wiedzieć co kto może, co potrafi, ten jednak najwyraźniej się do tego nie kwapił.

A przecież ułatwiało to dowodzenie w trakcie walki do której wszak Detlef aspirował od samego początku przejęcia władzy. Na pewne rzeczy w trakcie bitwy zwyczajnie nie ma czasu, a wiedza kogo może oddelegować do lekarza, kogo przydzielić strzelcowi do ładowania broni, komu zlecić sprawdzenie pułapek... Do tej pory Thorin nie rozumiał czemu Detlef nie zabrał na dół Khaidar , skoro mieli tam do czynienia z pułapkami, a nie pozostawił rannym Grundiego do obrony pozycji , na których tyłach wszak krążył wróg. Być może wynikało to właśnie z nierozeznania, być może było to jakimś elementem obcej Thorinowi taktyki. Faktem było iż przypłacili to niemal śmiercią Thorguna, a z pewnością wyeliminowaniem go z walk na dłuższy czas. W sytuacji gdy każda para zdrowych rak była na wagę złota...

Nie rozumiał stąd reakcji zwłaszcza dowódcy na pomysł poznania umiejętności towarzyszy, wszak prawda było iż nie wiedzieli o sobie za wiele. O ile jeszcze Thorin każdego zdołał podpytać o rodzinę, miejsce narodzin, o ród czy inne ważkie rzeczy do kroniki, o tyle wciąż jeszcze wielu rzeczy nie wiedział. A co dopiero inni , choćby Detlef , którzy takich rozmów między sobą nie prowadzili.

O ile jednak Dirk postanowił ominąć Hurana , zapewne z uwagi na jego nie przynależność do drużyny, o tyle Thorin uznał że jest to dobra okazja by bez wzbudzania podejrzeń dowiedzieć się co nieco o przewodniku. Wszak mieli go mieć na oku. Zdołali dowiedzieć się iż zarządzał kilkoma wozami podróżując pomiędzy miastami czy twierdzami. Nauczył się przy tym powozić i pochwalił się umiejętnością wyprawiania skór i bednarstwem. Podróże tłumaczyły w jakiś sposób jego obecną role w oddziale. Thorinowi zabłysła jednak jeszcze inna myśl. -"Zwykły handlarz znałby jedynie główną drogę wjazdową i wyjazdową z twierdzy. Huran zdaje się zaś dość dobrze orientować w pozostałych dróżkach i odnogach tego labiryntu. Czyzby był przemytnikiem???"

Gdyby Thorin chciał kogoś okłamać z pewnością wplótł by w swoją opowieść ziarno prawdy, aby uwiarygodnić bajeczkę. Huran zapewne przewoził towary, jednak jego znajomość terenu oraz niewątpliwa chęć opuszczenia Twierdzy sugerowały że mógł mu się tu palić grunt pod nogami, nie wykluczone, iż z powodu tego co przywiózł do twierdzy... lub dla kogo coś przywiózł...
Musiał o pewne kwestie podpytać Rorana...

Przynajmniej wybór części ciała które należy w pierwszej kolejności przywrócić do funkcjonalności nie nastręczał większego problemu Thorinowi. Było dla niego oczywistym że muszą to być nogi - im szybciej będzie chodził na własnych, tym szybciej zniknie potrzeba jego transportu i nadwyrężania sił pozostałych członków drużyny.

Widząc Galeba studjującego dokumenty górnicze i bartenę omieszkał zapytać go o jej właściciela. Pamiętał o tym by znaleźć dla niego godne miejsce w swojej kronice.

Po porannym przejrzeniu pacjentów uznał w końcu iż może Kyana podleczyć miksturą. Jego stan wyraźnie się poprawiał, a to oznaczało iż Krwawy Litwor nie zostanie zmarnowany. - Wypij proszę - podszedł i podał Kyanowi miksturę - Raczej nie ma powodu do obaw, w chwili obecnej jestem niemal pewny że halucynacje wywołane zostały przez środek znieczulający jaki zastosowałem przy zszywaniu twojej rany. Mówiąc szczerze używałem go po raz pierwszy i nie przypuszczałem że w kontakcie z krwią może wywołać takie efekty uboczne. Nie wiem po prawdzie czy został prawidłowo przyrządzony, wiem jednak że na nikim z nas już go nie zastosuje. No chyba że mi podpadnie - dodał z przepraszającym uśmiechem na koniec.

Kwestie badania krat i tego co pod nimi pozostawił Detlefowi i chętnym. Sam miał i tak ciągłą pracę przy zranionych członkach ekipy. Zwłaszcza opieka nad Roranem była czasochłonna, gdyż wymagała ciągłego podawania mu wody i pomocy w opróżnianiu się. Nie był przecież w stanie nawet stać o własnych nogach, a leząc na desce mógł lać jedynie na siebie samego... Thorin miał już zresztą wprawę w czynnościach pielęgniarskich i bynajmniej niczego się nie wstydził. "nic co khazadzkie nie jest mi obce" powtarzał oswojony z czynnościami które innym nie przyszłyby łatwo. Czasami przez głowę przemykała mu mysl "Jak oni sobie będą radzić gdy mnie zabraknie..." tą myśl zbywał jak zwykle wzruszeniem ramion - wiedział, że gdy go zabraknie to już nie będzie go to zajmować czy martwić...

Przy popołudniowej wyprawie nad kratę z Roranem, zapytał go możliwie cicho, bacząc by zwłaszcza Huran nie usłyszał tej rozmowy. - Czy wśród przestępców istnieje jakiś uniwersalny sposób komunikacji? Rozpoznawania siebie nawzajem? - zapytał Rorana ciesząc się że szum wodospadu dość dobrze zagłusza ich rozmowę. - Myślę że Huran może mieć coś na bakier z prawem, dobrze byłoby to jakoś dyskretnie ustalić, potwierdzić. Jeśli dasz radę jakoś to w nim rozpoznać to daj znać. Nie jesteśmy już milicją i nikt nie będzie go starał się aresztować czy coś, ale dobrze byłoby wiedzieć z kim podróżujemy. Thorin po chwili przypomniał sobie jeszcze o czymś, wszak odkrycia dokonał zanim napotkali Rorana. Ten może już nie był ich sierżantem, ale Thorin dobrze wiedział że wciąż czai się w nim chęć pomocy twierdzy i że mało kto dysponuje taką wiedzą jak on. - Przy skavenach znaleźliśmy monety Tilańskie i Estalijskie no i Imperialne, oraz pewną notatkę sugerująca że te armie są dość blisko i zamierzają nawet wybudować jakiś przyczułek. Wszystko wskazuje na to że miałeś racje podejrzewając obecność tych armii nieopodal i ich niechęć do bezpośredniej pomocy. Chyba czekają aż Gorfang i skaveny załatwią swoje... a może czekają na efekt negocjacji. Pomożemy jeśli wy zrobicie coś dla nas... Jeśli tak to musieli postawić cholernie trudne warunki których królowi najwyraźniej nie śpieszy się spełnić. Zwłaszcza że ten cały atak Gorfanga i zebrane armie zdają się być elementem przygotowanego szantażu, wszak te armie nie zdołałyby tak szybko przybyć pod twierdzę, chyba że wiedziały o ataku orków na długo zanim on nastąpił.

Thorin wiedział że ta układanka powoli wchodzi na swoje miejsce i był już niemal pewny swoich racji. Otwartym pytaniem pozostawało co oni moga z tym zrobić i czy w ogóle cokolwiek mogą.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 10-12-2014 o 12:09.
Eliasz jest offline