Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2014, 20:40   #84
Balzamoon
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
W mroku nocy mogło czaić się znacznie większe niebezpieczeństwo niż grupa goblinów czekających w zasadzce. Trzeba było rozbić obóz, najlepiej w jakimś osłoniętym miejscu. Varis rozglądał się bacznie po okolicy, starając się przy tym nie stracić towarzyszy z oczu. Cały czas kotłowały się w nim rozżalenie, gniew i strach, dając prawdziwie wybuchową mieszankę. Musiał trochę ochłonąć, a pod pretekstem poszukiwania miejsca na obozowisko mógł trzymać się z dala od towarzyszy. Jednak to Liadon znalazł miejsce na obozowisko, i to miejsce niemal idealne.
Przy jaskini czarodziej uspokoił się nieco. Pomógł ściągnąć z muła ciało Randala i zanieść je do jednego z korytarzy. Odprawił rytuał wzywający nuro i kazał mu zadbać o rozpakowanie plecaków i przygotowanie posłań dla drużyny. Gdy inni zbierali chrust Varis zabezpieczył czarem wejście do jaskini, teraz nic większego od myszy nie mogło dostać się do niej niepostrzeżenie, co więcej skonstruował zaklęcie tak żeby szczury i nietoperze nie powodowały fałszywego alarmu. Zajęło mu to kilkanaście minut, a gdy skończył Liadon kładł właśnie ostatnie gałęzie na przygotowanym do rozpalenia stosie. Czarodziej jednym gestem rozpalił ognisko.
~ Rottis, Liadon, czy moglibyście wyciąć jakieś kolczaste krzaki, którymi zastawilibyśmy wejście? Zawsze to jakaś przeszkoda gdyby ktoś nieproszony chciał dostać się do środka. ~ elf zapytał wojowników. Byli silniejsi i mieli miecze, więc mogli zrobić to szybko.

***

~ Przepraszam że wcześniej cię zignorowałem, jednak utrata towarzysza i cała ta zasadzka źle na mnie wpłynęły, a nie chciałem wyładowywać złego humoru na tobie. ~ Varis podszedł do niziołka, który właśnie zasiadł obok gnoma. ~ Jeszcze raz przepraszam za moje maniery. Jestem Varis Nailo, czarodziej z Evereski. ~ elf skłonił się, przykładając lewą dłoń do serca, prawą, wyciągając w stronę rozmówcy. ~ Słyszeliśmy już bardzo wiele o twoich czynach, Jabadoock opowiadał nam o twej odwadze i zdolnościach. Rad jestem że możemy powitać cię w naszej drużynie. Nie będę wam już przeszkadzał, zapewne macie sobie wiele do powiedzenia. ~ Varis spojrzał na pobladłą i ściągniętą bólem twarz gnoma. ~ Choć może będzie lepiej jeżeli Jabba położy się wcześniej, nie wygląda zbyt dobrze. ~ czarodziej skierował się do Rottisa.
~ Rottisie przepraszam za mój wybuch i zbyt ostre słowa. Mam nadzieję że następnym razem obydwaj okażemy większe opanowanie, ty przy sięganiu za nóż, ja przy krytyce czyjegoś postępowania. Nie żyw do mnie proszę urazy. ~ elf skłonił się lekko, składając złożone dłonie na piersi.
Varis zasiadł przy ognisku sięgając po rację podróżną. Czarem poprawił jej smak i zaproponował że zrobi to samo z jedzeniem towarzyszy. Normalnie rozmawialiby beztrosko, ale po ostatnich wydarzeniach nikt nie miał na to ochoty. Elf kazał nuro posprzątać po posiłku, a sam udał się nad jezioro gdzie wziął zimną, ale odświeżającą kąpiel i czarami oczyścił ubranie. Przez cały wieczór nie mógł pozbyć się przeczucia że wydarzy się coś złego, więc nie kończył działania magii chroniącej go przed ranami. Następnie udał się wraz z innymi do jaskini, gdzie zapadł w trans.

***

Właśnie kończył odpoczynek, gdy ciszę nocy przerwał złośliwy chichot, a następnie ultimatum wyskrzeczane przez goblina. W obozowisku zakotłowało się jak w kopniętym mrowisku. Wojownicy rzucili się zakładać zdjęte do snu zbroje, Malakai i Varis pomagali im dopinać pospiesznie sprzączki i wiązać rzemienie. Tylko jedna osoba nie podniosła się z posłania. Varis porzucił Rottisa i podbiegł do posłania Jabadoocka. Przyklęknął i chwycił gnoma za ramię. Ciało było już zimne a na poczerniałych ustach kapłana widniała krew, widać trucizna której nawdychał się w zasadzce zniszczyła mu płuca i zmarł we śnie. Na twarzy gnoma malował się spokój.
~ Jabadoock nie żyje. ~ Varis z wysiłkiem opanował się przed przeklinaniem. Zły los nadal ich prześladował, w przeciągu zaledwie kilku godzin stracili dwu członków drużyny. Co gorsza akurat tych którzy mogli leczyć rannych. Nie byłe jednak czasu na żal, powarkiwania wilków i zgrzytliwe głosy nawołujących się goblinów poganiały bezlitośnie. Elf odetchnął głęboko i skorzystał z nauk elfich mędrców by odsunąć od siebie uczucia. Uspokoił się i zastanowił co trzeba zrobić. Jakby tylko na to czekało, z głębin pamięci wynurzyło się wspomnienie nudnego tekstu o strategii i taktyce, który kazał mu przeczytać jeden z nauczycieli. „(...)jeżeli jego wojska są skupione, rozprosz je(...)”. Wiedział już co zrobić.
~ Malakai potrzebuję derki Eustachego, mógłbyś ją przynieść? Dalaury, widzisz tą wnękę? Jeżeli zdołasz schowaj się tam, zaatakujesz wroga z drugiej strony gdy do nas dotrze. Rottisie, nuro rzućcie trochę chrustu pod tamtą ścianę. Zróbcie jak mówię, mam plan. ~ głos czarodzieja był zdecydowany i dźwięczała w nim stal. Udało mu się ich przekonać, choć nie obyło się bez narzekań i zdziwionych spojrzeń.
Varis rozpalał podawane mu pochodnie, podobnie postąpił z małym ogniskiem które oświetliło wejście. Teraz mogli walczyć. Czarodziej zaczął rzucać czar na derkę zdjętą z muła, do zapachu spoconego zwierzęcia dołączyła woń krwistego, niewysmażonego steku. Elf cisnął zwiniętą derkę w stronę wejścia, wywołał kilka podmuchów wiatru, które poruszyły płomieniami pochodni i wywiały zapach na zewnątrz.
~ Wabię wilki, gdy wbiegną rzucę czar i wycofam się za Rottisa. Teraz czekamy, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to za chwilę... ~ Varis nie zdążył dokończyć wywodu. Jakiś goblin wrzasnął przeraźliwie, a wilki zaczęły charczeć, jakby obroże wpijały im się w gardła. Krzyki goblinów przybrały na sile i dał się słyszeć chrobot pazurów na kamieniach. Dwa wilki przeskoczyły przez improwizowaną zaporę. Dał się słyszeć donośny dźwięk dzwonka, gdy zadziałał czar. Wilki rzuciły się w stronę drużyny. Brudne, wygłodzone bestie, o potężnych szczękach i ostrych kłach. Varis poczekał aż się zbliżą i wykrzyczał słowa czaru.
~ Valignatir cha'sidic! ~ z jego rozłożonych dłoni buchnęły płomienie, w grocie przez chwilę zrobiło się jasno jak w dzień. Wilki gwałtownie przypadły do ziemi unikając najpoważniejszych ran, ale i tak na ich ciałach pojawiły się oparzenia. W grocie zaśmierdziało spalonym futrem i mięsem, a powietrze rozdarły skowyty bólu.
~ Wasza kolej! ~ krzyknął czarodziej cofając się z pierwszej linii. Brzęknęła cięciwa, ale strzała tylko przemknęła pomiędzy dwoma wilkami i skrzesała iskrę na kamieniu. Liadon potrząsnął głową i założył kolejną strzałę, wyglądało na to że czar na chwilę go oślepił uniemożliwiając wycelowanie.

Malakai ruszył do przodu, widząc że czarodziej nadal zagradza mu drogę wykorzystał kij jak tyczkę i przeskoczył nad nim, szorując plecami o sklepienie groty. Już spadając wydał mrożący krew w żyłach okrzyk i potężnym kopnięciem strzaskał czaszkę wilka w czarne plamy.

Dalaury całkowicie zaskoczył bestię bez ogona. Niziołek wypadł z cienia i kilku susach dopadł przeciwnika. Błysnęło ostrze i świetnie wymierzone pchnięcie przeszło między żebrami sięgając serca. Z pyska wilka buchnęła krew i zwierzę ze skowytem padło w drgawkach na podłogę.

Rottis zasłonił się tarczą i z okrzykiem zaszarżował na kolejne wilki które dopiero co wbiegły do jaskini. Dopadł pierwszego z nich, potężną bestię o pysku pokrytym bliznami i ciął z góry. Wilk odskoczył w lewo, jednak nie udało mu się zmylić wojownika. Rottis przeniósł ciężar ciała na lewą nogę i zmienił gładko kierunek cięcia. Esmeralda wyryła krwawą bruzdę na grzbiecie zwierzęcia. Wilk upadł na ziemię, jednak podniósł się niemal natychmiast. Wojownik miał teraz przed sobą dwie wściekłe i żądne krwi bestie.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche

Ostatnio edytowane przez Balzamoon : 10-12-2014 o 21:54.
Balzamoon jest offline