Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem który wymyślił
Varis. Trzy wilki leżały już martwe, został tylko jeden a nikt z drużyny nie odniósł najmniejszej rany. Teraz trzeba było zwabić w pułapkę gobliny. Umysł elfa pracował na najwyższych obrotach.
~ Gobliny muszą pomyśleć że wilki zabiły co najmniej kilku z nas, wtedy przyjdą nie przygotowane.
Liadon wyj jak wilk i warcz głośno,
Malakai, wrzaśnij jakbyś umierał. Ja za chwilę będę wołał o pomoc, tylko pomogę z tym wilkiem. ~ zawołał czarodziej, starając stonować swój głos tak, aby nie dało się słyszeć tych słów poza jaskinią.
~
Ixen bluthel. ~ ognisty pocisk przeleciał przez jaskinię i przemknął tuż nad karkiem zwierzęcia, zastawiając ścieżkę spalonego białego futra i poparzonego mięsa od karku aż po ogon. Wilk zaskowyczał przejmująco.
~ Pomóżcie mi, zabierzcie tą bestię, on... aghhhhhh! ~ zawył głośno elf mając nadzieję że odległość i zdradziecka akustyka jaskini zdołają zamaskować jego braki w sztuce aktorskiej. Następnie rzucił się pędem do korytarza w którym złożyli zwłoki
Randala. Przyjaciel, choć martwy, mógł oddać im jeszcze jedną przysługę.