Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2014, 18:33   #23
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Offtopowe o majtkach rozmowy

Przedpołudnie na Targu

Po porannym spotkaniu u bin Nassura, Janos i Aria postanowili skorzystać z wiedzy i umiejętności Adila. Do tej pory nie mieli okazji być w tak wielkim mieście jak Muluk. Tutaj panowały zupełnie inne obyczaje niż na pustyni.
Niespokojny po wieczornej rozmowie z “siostrą” Janos poprosił, aby obłożony klątwą chłopak zaprowadził ich do jakiegoś kramu, gdzie mogliby nabyć kilka sztuk miejscowych wyrobów tkackich z których Muluk ponoć słynęło na całą Zakharę, a w które chciał ustroić Arię. Reszta grupy rozeszła się za własnymi sprawami.
- O czcigodny panie - odparł na tę prośbę Adil - z wielką radością pokażę ci tutejszy rynek i bazar. Jestem przekonany, że i ty zacny panie i twoja towarzyszka znajdziecie bez trudu coś interesującego.

O dziwo, wizyta na Bazarze Tkanin nie zaowocowała żadnymi nabytkami. Aria przechadzała się wśród straganów i choć zarówno Adil, jak i kupcy zachwalali swój towar, to żadna z tkanin, ani gotowych wyrobów nie zainteresowała kapryśnej Arii.
Po kilkunastu minutach jałowej wędrówki, Adil zatrzymał się na skrzyżowaniu ulic i powiedział:
- Wybacz zacny panie, moją głupotę. Jakże mogłem nie pomyśleć, że twoja piękna towarzyszka ma gust o wiele bardziej wysublimowany niż typowa mieszczka. Pozwól zatem mój panie, że naprawię swój błąd. Nie daleko stąd znajduje się inny bazar, zwany Targiem. To specjalne zadaszone miejsce, gdzie oferowany jest towar o wiele wyższej klasy niż ten tutaj. Fakt… ceny są wyższe, ale przecież czcigodny pan nie będzie oszczędzał na kaprysach swojej towarzyszki. Aby zaspokoić tak wysublimowany gust potrzeba nie lada produktu i nie lada talentu. I wiedz panie, że szczęście i dobre fatum cię nie opuszcza, a bogowie błogosławią każda twoją decyzję. Tak się bowiem składa, że twój uniżony sługa zna doskonałego, a gdzie doskonałego, cudownego, najlepszego i najbardziej rozchwytywanego kupca w całym Muluk. To szacowny Nahim al-Barghani, ze słynnego kramu Al-Barghani i synowie. Twój uniżony sługa panie, przez krótki czas pracował w tym sklepie. Niestety Przeznaczenie odwróciło się ode mnie i wylądowałem na ulicy. Co począć? Taka wola bogów.
Mówiąc te słowa Adil, cały czas prowadził dwójkę obcych przybyszy w stronę zadaszonego Targu.

Gdy enigmatycznie mówił o swoim rozstaniu z al-Barghanim, zatrzymał się, gdyż oto cała grupa stanęła u bram tego najbardziej ekskluzywnego bazaru w całym Muluk. Dorównywać mógł on ponoć tylko Wielkiemu Bazarowi w Huzuz, mieście Zachwytów, mieście w którym na tronie zasiada jaśnie oświecony i czcigodny wielki kalif Khalil al-Assad al-Zahir, powiernik dżinów, pomazaniec bogów i wybraniec Przeznaczenia.
Pomiędzy dwoma wysokimi domami ustawiono misternie wykonaną bramę. Zrobiona ona była z czarnego mahoniu, a kunszt zdobień i wykończeń przypominał bardziej dzieło mistrza tkactwa, a nie stolarza. U szczytu umieszczono płaskorzeźbę przedstawiająca białego słonia, symbol bogactwa, mądrości i pomyślności.
- Dalej mój miłosierny panie, musicie iść już sami. Pilnująca tutaj porządku milicja zapewne zaraz by mnie wyrzuciła przysparzając ci panie niepotrzebnych kłopotów. Jednak sklep zacnego Nahima al-Barghaniego znajduje się zaledwie kilkadziesiąt metrów stąd. Pójdziesz panie prosto, a następnie skręcisz w prawo na trzecim skrzyżowaniu. Wtedy twoją oczom ukaże się wielki szyld wymalowany na dębowej desce, gdzie złoty napis obwieszcza o tym, że tutaj znajduje się sklep zacnego al-Baghaniego. Nie zdziw się o mój panie, gdyż czcigodny Nahim to niewielkiej postury krasnolud z obfitą czarną brodą. Nosi przeważnie na głowie bogato zdobiony czerwony turban i utkany ze srebrnych i złotych nitek jedwabny szal. Zapewne będzie zajęty rozmową z jakimś ważnym klientem i podejdzie do ciebie, któryś z jego pomocników. Upieraj się jednak panie, że chcesz rozmawiać tylko i wyłącznie z zacnym Nahimem. Twoim atutem o wielmożny, będzie za przeproszeniem wygląd. Nader rzadko istoty twej rasy bywają w naszym mieście. A że Nahim uwielbia opowieści z dalekiego świata zapewne z ochotą z tobą porozmawia. A jak już porozmawia, to na pewno oczaruje go twoja mądrość, uczciwość i maniery. A wtedy negocjacje pójdą, jak z płatka. Zatem powodzenia mój panie.
Adil ukłonił się nisko przed półsmokiem i jego towarzyszką i wycofał się do pobliskiego zaułka. Aria i Janos zostali sami, a przed nimi wąskie i wypełnione kupcami, klientami i wyłożonymi po brzegi straganami. Feria barw, zapachów i dźwięków uderzyła w nich niczym wzburzona morska fala. W głowach zakręciło im się od tego wszystkiego, ale mimo to śmiało ruszyli w głąb Targu.

Janos naprawdę współczuł Adilowi i najęcie go jako przewodnika wydawało się świetnym pomysłem, łączącym w sobie akt miłosierdzia i przy okazji wygodę dla drużyny, zanurzonej w ludzkim morzu wypełniającym Muluk. Ale kwiecistość z jaką młody żebrak zwracał się do niego i jego towarzyszy sprawiała, że teraz z ulgą rozstał się - bodaj na krótką chwilę - ze złotoustym Adilem. Jednak jego podpowiedzi dobrze sobie zapamiętał, bowiem był zdeterminowany sprawić Arii prezent który choć w części wynagrodziłby jej wczorajsze emocje i na powrót obudziłby uśmiech na ustach i w oczach. Aria zaś dreptała za bratem coraz bardziej skwaszona. Na targu wydziwiała i grymasiła jak przystało na pannę z dobrego domu mając nadzieję, że odwiedzie brata - już nie brata, ciągle musiała to sobie powtarzać - od ekstrawaganckiego pomysłu. Nie żeby nie chciała nowych ubrań zamiast spłowiałej, używanej sukienki, którą posiadała; czy dobrego grzebienia o długich zębach. Była jednak boleśnie świadoma, że na taki zakup po prostu ich nie stać - nie w obliczu braku mieszkania (bo do takiego nie mogła zaliczyć drogiego seraju) czy chociażby tymczasowej pracy. Nie spodziewała się, że dobra wola Adila zawiedzie ich przez to do najbardziej luksusowego sklepu w okolicy!! Jęcząc w duchu spojrzała na drogocenne tkaniny, a jęknęła jeszcze bardziej uświadamiając sobie jak bardzo jej się podobają. Żeby chociaż Janos wpadł na pomysł zakupów u Nassira - może kupiec dałby im zniżkę. A tutaj… nawet ze zniżką “znajomy” Adila wydrze z ich sakiewek ostatnie dinary. Aria musiała wymyślić coś, i to szybko!

- Witam państwa - tymczasem krasnoludzki pomocnik kupca powitał nietypową parę, kłaniając się nisko. - W czym mogę pomóc, doradzić? Nasz sklep posiada najlepsze towary nie tylko w całym Muluk, ale i na całym północnym wybrzeżu. Szukają państwo jakieś gustownej tuniki dla tej młodej panny, czy może jakiś zwiewne szarawary dla pan… - tutaj krasnolud zawiesił głos i przez kilka chwil szukał odpowiedniego określenia dla półsmoka. Jego wzrok lustrował łuskowate ciało Janosa. W końcu pomocnik kupca zdał sobie sprawę, że jego wzrok na zbyt długo i dokończył: - Dla szanownego pana.
- Witam cię, kupcze. Czy odnaleźliśmy skład wielce szanownego Nahima al-Barghaniego? - Lazarides odezwał się z uśmiechem. Nie zdążył przed krasnoludem, co nie dziwiło - mowa Zakharczyków była ciągle dla niego obcym językiem i jego płynność w wypowiadaniu się była raczej wynikiem skupienia się, niż nabytej wprawy. - Sławiono nam i sklep, i właściciela. Tam skąd pochodzimy krasnoludy nader rzadko zajmują się handlem tkaninami i ubiorami, zwłaszcza obliczonymi na niewiasty i mężów różnych ras - spojrzał z czułością na Arię, po raz kolejny ze zdziwieniem dostrzegając jej kwaśną minę. - Nie mnie decydować już teraz o co prosić dla mej… - Janos ugryzł się w język w ostatniej chwili - towarzyszki. Jeśli mistrz Nahim zaszczyciłby nas swoją obecnością i darem wymowy by tej szlachetnej pannie zaproponować coś odpowiedniego dla niej, zapewne dojdziemy przy kawie do obopólnej zgody - dodał ciągle z uśmiechem. Może i rozmówca przesiąkł tutejszą grzecznością, ale przynajmniej unikał ozdobników Adila które sprawiały że półsmok zgrzytał w duchu zębami.
- Nie mylisz się panie - odparł krasnolud starannie wymawiając słowa - Stoicie właśnie przed jednym z najlepszych, o ile nie najlepszych kramów w całej Zakharze, a w Muluk na pewno. Nie wiem skąd pochodzisz panie, ale słyszałem, że w dalekich krainach moi kuzyni zajmują się ponoć zupełnie innymi rzeczami. W naszej ojczyźnie nie ma jednak w tym nic dziwnego, że ktoś z mojej rasy zajmuje się handlem. Wszak jest to najszlachetniejsze zajęcie, jakie dali nam bogowie. Wielce czcigodnego Nahima w tej chwili nie ma. Choć tak po prawdzie jest, ale w tej chwili niestety nie może cię obsłużyć panie. Musi ci zatem wystarczyć moje towarzystwo i choć to zadanie arcytrudne, to postaram się godnie zastąpić mego chlebodawcę. Pobieram nauki u niego już czwarty rok i zapewniam cię, że poznałem już wiele tajników nie tylko tego zawodu, ale przede wszystkim istoty dotyczącej materiałów, technik ich wykonania i tego, jak poznawać najszlachetniejsze z nich. Powiedz mi zatem, szanowny panie, co uradowałoby serce twej towarzyszki. Jeżeli będziesz tak łaskaw poprowadzę cię do wnętrza sklepu i tam będziemy prowadzić dalszą rozmowę. Nie godzi się bowiem, aby rozmowy z kimś twego pokroju prowadzić na środku ulicy. Zapraszam zatem - krasnolud uśmiechnął się i szerokim gestem dłoni wskazał sklep.
Półsmok uśmiechnął się w odpowiedzi i wraz z Arią wkroczył do środka. - Któż odgadnie serce kobiety - odrzekł sentencjonalnie, ze swadą której na próżno byłoby szukać rok temu w na wpół oszalałym po latach uwięzienia, osłabionym głodem stworze który zapomniał jak wygląda słońce i otwarta przestrzeń. Mrugnął do Arii, która zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu z zachwytem. Mimo świadomości ubóstwa i innych potrzeb dziewczynka nie mogła sobie odmówić choćby kilku spojrzeń. Jedwabne materiały, balowe suknie, haftowane dodatki, czepki, czardory, burki, kapelusze, bransolety… Nawet wyjąwszy zbytki, to mogła przecież zamarzyć o delikatnych atłasowych bucikach - tak różnych od jej sztywnych prostych butów i rozdeptanych sandałów - mięciutkiej tęczowo zabarwionej tunice czy szerokich błękitnych wstążkach, które wprost idealnie pasowały by wpleść je w długie warkocze, które zwykle zdobiły głowę Arii. Jednak… jednak atłasowe butki podarłyby się po tygodniu, tunika nieodwracalnie zaplamiła, a wstążki… no, wstążki mogły by zostać, nadal jednak były zbytkiem, na który Arii szkoda było złota - czy też tutejszych dinarów. Potrzebowali wiktu, opierunku, broni, zwojów, składników do zaklęć, eliksirów leczniczych i wielu innych praktycznych przedmiotów, a nie ozdóbek do włosów, sukni, w której i tak nie miała gdzie iść, czy bransolety, która ściągnie jedynie chciwe spojrzenia złodziei - czyli kłopoty. Nie mogła przecież powiedzieć tego tutaj i teraz. Janos straciłby twarz, a tak rozpaczliwie próbował wpasować się w społeczeństwo Zakhary… Musiała coś wymyślić.

Janos ponownie zamrugał powiekami dostosowując spojrzenie złotych ślepi do cienia zalegającego w pomieszczeniu. W głębi sklepu siedział drugi krasnolud, z opisu Adila wnioskując - właściciel, imćNahim al-Barghani. Nachylał się nad kawowym stolikiem szepcząc z jeszcze niższą formą życia… niższą w przenośni, bowiem rozmówcą był niziołek. Nizioł zaś, co mogło zaskakiwać, zdawał się należeć do mieszkańców pustyni. Lazarides z miejsca wypatrzył kilka cennych drobiazgów i bogactwo jego szaty. O czymkolwiek obaj mówili, nie było to przeznaczone dla uszu postronnych. Tym niemniej półsmok uprzejmie ukłonił się kupcowi gdy ten gospodarskim okiem zerknął ku przybyłym.
- Nie można mieć wszystkiego - zwrócił się do pomocnika - i jestem pewien że należycie zastąpisz, panie, imć Nahima. Tym niemniej chętnie poznałbym twego mocodawcę jeśli znajdzie dla nas czas.
Ku zdziwieniu Janos właściciel sklepu odpowiedział na jego ukłon, a w jego oczach półsmok zobaczył błysk zaciekawienia. Mimo to al Barghani wrócił do rozmowy z niziołkiem.
- Widzisz drogi panie - odpowiedział krasnolud - w tej chwili prowadzi ważną rozmowę. Nie wiem, jak długo ona potrwa. Jednak tak, jak już wspomniałem, postaram się godnie zastąpić mego chlebodawcę. Czym zatem mogę służyć ci panienko? - krasnoludzki handlarz po raz pierwszy nie tylko odezwał się do dziewczynki, ale także zatrzymał na nie dłużej wzrok.

Zmieszana Aria najpierw spuściła wzrok, ale szybko podniosła go i niby z zadumą poczęła rozglądać się po sklepie. Nie znała aż tak dobrze zakharskich obyczajów, lecz jedno wydało jej się uniwersalnym problemem - żaden mężczyzna, nawet najbardziej profesjonalny w materii sprzedaży, nie będzie czuł się dobrze rozmawiając z kobietą o zakupie damskiej bielizny. Nie widziała jej też w sklepie, choć to akurat nic nie znaczyło - majtek czy gorsetów nie wieszało się raczej na frontowej wystawie. To była oczywiście teoria, lecz nie zaszkodziło spróbować - w najgorszym razie wyjdzie stąd z kompletem spodniej odzieży, na który (w wielkiej ostateczności) mogła wydać dinar czy dwa. W najlepszym zostaną skierowani do innego sklepu, do którego Aria, rzecz jasna, udawać się nie miała zamiaru.
- Szlachetny panie - rzekła powoli. Z kwiecistą mową miała jeszcze większy problem niż Janos, przedkładając praktycyzm komunikacji nad irytująco zawiłe wynurzenia pustynnego ludu. - Nie wątpię, że przybytek imć Nahima szczyci się nieprzebranym wyborem dóbr wszelkiego rodzaju, jednak mam obawy, czy bogactwo to obejmuje również ubiory… delikatnej materii i bliskości ciała - zakończyła, rumieniąc się adekwatnie do tematu.

Janos spojrzał na siostrę… nie, już nie siostrę, i miał wrażenie że słowa siostry są skierowane również do niego, jako subtelne, ale jednak napomnienie i oznaka że jednak coś się między Arią a nim zmieniło. Odwrócił po chwili wzrok; nie było to coś o czym mogli dyskutować w środku kupieckiego kramu, a równie dobrze młoda kobieta mogła potrzebować nowych strojów. Bogowie świadkiem że od ucieczki rok temu z rodzinnego domu niewiele zaznała luksusu.
Wbrew przypuszczeniem Arii, krasnolud ani się nie zmieszał, ani nawet nie zdziwił. Na jego twarzy malował się pełen profesjonalizmu spokój.
- Czcigodny panie - rzekł krasnolud zwracając się do Janosa - życzenie twej towarzyszki wymaga, abyśmy udali się do wnętrza sklepu. Prosiłbym panie, abyś jednak potwierdził czy to jest faktycznie życzenie twojej towarzyszki, a nie tylko żarcik młodej panny. My w Muluk jesteśmy bardzo tolerancyjni, ale wiek twej towarzyszki jest nader młody. Towar, który chcę wam zaprezentować jest nader frywolny i nie wiem, czy przystoi tak młodej pannie.
Półsmok popatrzył na handlarza ciężkim wzrokiem.
- Moja towarzyszka jest młodą, ale już kobietą, drogi panie. I jak każda kobieta potrzebuje czegoś pod wierzchni strój… zapewne niekoniecznie frywolnego, ale czegoś w czym by się czuła wygodnie na codzień. Zechciej nas zaprowadzić by mogła sobie dobrać coś podług ochoty - powiedział uprzejmie. Czarodziejka czuła, że powinna się oburzyć na fakt, że krasnolud szukał u Janosa potwierdzenia jej słów, jednak słowa sprzedawcy zaintrygowały ją. Miała niejasne wrażenie, że zaszło między nimi jakieś nieporozumienie, nie miała jednak pojęcia jakie i dlaczego.

Krasnolud uzyskawszy potwierdzenie od Janosa, poprowadził ekscentryczną parę w głąb sklepu. Minął główną salę, gdzie piętrzyły się bele z wszelakimi materiałami, setkami zawieszonych na wieszakach strojach zarówno męskich, jak i kobiecych i wszedł za kotarę wykonaną z barwnych koralików. W niewielkim pomieszczeniu po jednej stronie ułożone były bele lekkich i zwiewnych materiałów i nawet bez znajomości w tej materii można było stwierdzić, że są niezwykle drogie i ekskluzywne.
Na drugiej ścianie stała wysoka komoda z kilkudziesięcioma szufladami. Krasnolud spojrzał na Arię fachowym okiem, oceniając jej wielkość. Podrapał się po głowie i podszedł do jednej z szuflad. Wyjął z niej niewielkie zawiniątko. Z pomiędzy szuflad wysunął niewielki stoliczek i to na nim ułożył pierwszy kostium, czy też raczej jego namiastkę, jaką zamierzał zaproponować swej klientce.
Były to nader skromne majteczki, które ledwo co zakrywały intymne części oraz udekorowany cekinami staniczek z wąskimi ramiączkami.
- Czy coś takie szanowna panienka ma na myśli? - spytał krasnolud - Nie wiem, czy rozmiar będzie odpowiedni, ale sądzę że właściwie oceniłem. Oczywiście strój można przymierzyć.
Kupiec ukłonił się i gestem dłoni zaprosił Arię, aby obejrzała strój.
Strój nie wyglądał jak codzienna bielizna, a raczej coś zalotnego, co kobiety ubierały na noc poślubną lub w czym paradowały tancerki brzucha, które można było spotkać w bardziej liberalnych serajach.
- Uff… - sapnął półsmok, a jego oczy przypominały spodki. Złote spodki. Kątem oka zerknął na dziewczynkę. Co by nie mówić, do tej pory była jego małą siostrą, przywykł do tej myśli i usiłował spoglądać na nią tak jak pokrewieństwo wymagało. Tymczasem ten strój…
- Nie jestem pewien czy o to chodziło mojej towarzyszce - powiedział nerwowo, usilnie starając się nie myśleć zbyt wiele i nie wyobrażać. W końcu “siostrzyczka” naprawdę wyglądała jak dziewczynka. - Prawda, Ario?

Aria pąsowiała coraz bardziej. Zdecydowanie NIE o to jej chodziło. Niechże struś kopnie kwiecistą mowę i rozbudowane zdania nie pozwalające powiedzieć wprost, że chodzi o zwykłe majtki! Dziewczynka oderwała wzrok od woali i zdobień, i przeniosła go na Janosa. Sądziła, że półsmok ryknie (dosłownie i w przenośni) na sprzedawcę, oburzony, że ten śmie proponować Arii coś TAKIEGO, lecz młodzieniec wgapiał się w wyłożony na ladzie strój, mamrocząc do krasnoluda jakieś tłumaczenia. Co więcej minę miał taką jak zazwyczaj gdy czyściła mu skrzydła. Z oczywistych względów Janos miał problemy z toaletą pleców i skrzydeł, toteż Aria pomagała mu przy kąpieli. Przynajmniej tak było na początku, zaraz po uwolnieniu, a i potem nie protestował. A że skrzydła miał cienkie i delikatne, pokryte meszkiem przypominającym dziewczynce futerko kreta (choć on sam twierdził, że bliżej mu raczej do nietoperza), to zawsze zajmowała się nimi z uwagą i troską. Tylko potem zazwyczaj Janos chował się od razu pod wodę twierdząc, że musi je porządnie wypłukać, albo że mu gorąca para uderzyła do głowy…

Tak czy inaczej obecnie miał podobny wyraz twarzy, co nielicho zaintrygowało czarodziejkę, świadomą co prawda metod rozrodu, lecz zupełnie nieświadomą towarzyszącej im urokliwej otoczki i dylematów męskiego serca. Wiedziała natomiast, że sam wpakował ich w tę kabałę przedstawiając ją jako “towarzyszkę” - zamiast “siostrę” jak zwykle - i komplikując przez to prostą sytuację. Czy już zawsze tak będzie? Skomplikowanie? Niezręcznie? A ona będzie postrzegana jako nietypowy dodatek do półsmoka? Zrobiło jej się smutno i źle. Wszystko przez Janosa! Chciała zrobić “bratu” na złość, lecz nieznajomość tematu znacznie zawężała jej pole manewru; zwłaszcza że do tej pory półsmok nie zwracał żadnej uwagi na tancerki w serajach, które paradowały w takich strojach. A tu taka reakcja! Dziewczynka postanowiła postawić wszystko na jedną kartę.
- Niekoniecznie, szlachetny panie - szepnęła, spuszczając skromnie wzrok. - Lecz jeśli zadowoli to mego towarzysza…
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 12-12-2014 o 08:05.
Sayane jest offline